Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
- Nie lękasz się jej? - Nie lękam się, Nergal Sarze. - Prawda jest wielkim ciężarem. Bacz, byś go podźwignął. - Niepewność ciąży jak brzemię osłowi. Pożądam prawdy. - Wielu się po nią zgłaszało i zawróciło w pół drogi... Ostatnim, który pytał o nią, był Sep_Sin. ...Sep_Sin... Przykre wspomnienie przemknęło przez głowę Ab_Rama. Zrodzona zeń nieufność była tak dotkliwa, iż zebrał oburącz odwagę zapytując wprost: - Błogosławiona twoja starość, Nergal Sarze! Jaki dasz znak twemu słudze, że to, co mu powiesz, jest prawdą? Starzec zmarszczył gęste, brwi. Ab_Ram zaczął się śpiesznie tłumaczyć: - Panie mój, nie obruszaj się zuchwałością twego sługi! Powiadają w grodzie, że król babiloński wyjechał, gdyż ty nawiałeś mu sen i wyłożyłeś ów sen tak, aby wyjechał... Jeżeli mądrość twoja wywiodła w pole wielkiego króla, jakżeby nie wywiodła nieuczonego prostaka? Lękam się, iż zażartujesz sobie ze mnie... - Nawiałem Babilończykowi sen, lecz to, co w zwidzie nocnym zobaczył, jest prawdą. W Babilonie były rozruchy przeciw "mesaretom" (ministrom). Uwolnić gród od jego obecności dzięki nowinie, nie zdradzając tych, co mi nowinę przynieśli, mogłem tylko drogą snu. Tobie chcę wyjawić prawdę. Upatrzyłem cię, zanim zgłosiłeś się do mnie. Czekałem na ciebie... Mów, jakiego chcesz znaku? - Wybacz, panie mój, nieokrzesaną śmiałość twego sługi. Nie chcę znaku. Ufam temu, co raczysz powiedzieć. - Słuchaj tedy. W bogów nie wierzy nikt, gdyż tam, gdzie panuje wielu, nie ma żadnego. Bóg jest jeden. - O, racz mi wyjawić, który... - Nie masz Go w żadnej świątyni, choć wszystkie bogi świata są śladem pamięci o Nim... - Trudna jest mowa twoja, Nergal Sarze. Dlaczego On nie ma świątyni? - Boby się w niej nie pomieścił. - Dlaczego wszyscy o Nim nie wiedzą? - Nie chcą wiedzieć. Bo to, czego wymaga od ludzi, jest cięższe niż grząski piasek nogom starego człowieka. Bo jest zazdrosny o władzę i królów poczytuje za nic... - Wielkim pragnieniem pragnę poznać Go... - Po co? - Aby Mu służyć - odparł bez wahania Ab_Ram, zdziwiony pytaniem. Starzec spuścił nisko głowę, aż siwa broda dotknęła kolan. Długą chwilę trwała cisza. Słychać było tylko szelest ściekających po ścianach kropel wody. - Jak Go zwą? - podjął gorąco Ab_Ram. - On nie ma imienia. Nie ma i mieć nie może. Zali jest synem człowieczym? Zali jest zwierzęciem, do którego przychodzi pan jego mówiąc: Będziesz się odtąd tak a tak zwało? Imię nadaje starszy albo równy, On zaś nie ma ani starszego, ani równego sobie. Imię wyróżnia spośród wielu. On jest jeden. Sam. Imię daje cnotę zawartą w imieniu. On jest ojcem wszystkich cnót. Któż by ośmielił się Go nazwać, zawołać nań poufale? A gdyby sam nadał sobie Imię - któż by je znał? Znając, któż by je śmiał wymówić? Moc w Imieniu tym zawarta zdruzgotałaby człowieka... - Jakże więc mogę Go nazywać? - upierał się Ab_Ram. - Zwij: Adonai, gdyż jest Panem naszym. Zwij Go Elohim, bo nad wszystkimi bogami On, Bóg jedyny, stoi. Był, zanim narodził się czas, pozostanie żywy, niezmienny, gdy czasy zetleją... Nie posiada początku ni końca... Nie narodzony, nie stworzony, własny byt, życie dający... Światy wyszły z jego dłoni. Światy sczezną, a On, gdy zechce, powoła do życia światy nowe... Jego tchnienie kieruje gwiazdami. Nieśmiertelny, wszechmocny, wszechobecny... Sądzi sprawiedliwym sądem, nie jako ludzie sądzą po widzeniu. Przenika myśli, serce i nerki człowieka... - Rzekłeś, panie mój, że On ojcem wszystkich cnót? Wyjaśnij, proszę, co przez to rozumieć? Gdyż cnotą wielbłąda jest chyżość, osła siła i wytrwałość, lwa wspaniałość, męża odwaga i prawdomówność, niewiasty płodność... Każdemu stworzeniu przysądzona własna cnota. Jakoż on może posiadać je wszystkie? - Z Niego biorą początek, Ab_Ramie. Nie masz na świecie nic, co by powstało poza Nim. Cokolwiek On uczynił, jest piękne i doskonałe. Nie wyszła z Jego dłoni rzecz poroniona lub zła. - Przebacz, panie, słudze twemu... Skoro nic nie powstało poza Nim, a wszystko, cokolwiek uczynił, jest dobre, skąd wzeszło na świecie zło? Bo trafiają się ludzie bardzo źli i bardzo okrutni... Trafiają się rzeczy i sprawy różne, plugawe, hańbiące... Siedząc w wieży nie wiesz, panie, że jest wielu złych ludzi i wiele haniebnych spraw... Kto je zrodził, Nergal Sarze, ty, który wiesz wszystko, racz, odpowiadając, wyjaśnić, kto je zrodził? Nergal Sar uśmiechnął się pobłażliwie. - Zbyt wysoko cenisz mą wiedzę, Ab_Ramie. Wiedzieć wszystko, przechodzi siły człowiecze. Do prawdziwego poznania jeszcze mi daleko... Zadowolnij się tym, com ci rzekł. Dosyć tobie, żeś posłyszał, komu podlega świat. - To za mało - upierał się Ab_Ram