ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Japaridze przerzucił się na sterowanie ręczne, soczyście wyklinając na maszyny ze szczególnym uwzględnieniem SI zarządcy portu, podczas gdy sunęliśmy wolno między na oko zupełnie przypadkowym szeregiem statków. - Pieprzona wymiana tego, rozwinięcie tamtego. Gdybym chciał być pieprzonym technogłowym, zgłosiłbym się do pracy u lików. Podobnie jak ja miał lekkiego, ale uporczywego kaca. Powiedzieliśmy sobie „do widzenia" na mostku i zszedłem na przedni pokład. Rzuciłem swój worek na brzeg, gdy autocumy jeszcze nas przyciągały, i przeskoczyłem malejącą szczelinę między burtą a brzegiem. Ściągnąłem tym kilka spojrzeń gapiów, ale nie powszechną uwagę. Przez szalejący za horyzontem sztorm i port napakowany do maksimum ochrona miała inne zmartwienia niż ściganie nieostrożnego pasażera. Podniosłem worek, przerzuciłem go sobie przez ramię i wtopiłem się w wąski strumyczek pieszych idących wzdłuż nabrzeża. Ogarnął mnie wilgotny upał. Po paru minutach oddaliłem się od portu i ociekając potem, wezwałem taksówkę. - Zatoka wewnętrzna - powiedziałem. - Terminal czarterowy, szybko. Taksówka wykręciła o sto osiemdziesiąt stopni i ruszyła z powrotem głównymi ulicami. Wokół mnie rozkwitło Newpest. Sporo się zmieniło przez te parę stuleci. Miasto mojego dzieciństwa było niskie jak ziemia, na której go wybudowano, a odporne na sztormy, gładko wyprofilowane budynki i superbańki nad przesmykami rozciągały się między morzem i wielkim, bagnistym jeziorem, które zmieniło się później w Bezmiar Rostów. W tamtych czasach Newpest przesycał zapach pięknorostów i smród chemikaliów, którymi je traktowano, tworząc mieszankę podobną do perfum i smrodu ciała taniej dziwki. Nie dało się go uniknąć, nie opuszczając miasta. To tyle, jeśli chodzi o młodzieńcze wspomnienia. Kiedy Niepokoje odeszły w przeszłość, powrót względnego dobrobytu umożliwił rozwój miasta wzdłuż wewnętrznego brzegu Bezmiaru i długiej krzywizny linii brzegowej oraz w górę, w tropikalne niebo. Wysokość budynków w centrum Newpest rosła, opierając się na coraz większym zaufaniu do technik kontroli sztormów, a rodząca się klasa średnia, która chciała żyć blisko swoich inwestycji, nie miała przy tym ochoty ich wąchać. W czasach kiedy wstąpiłem do Emisariuszy, ustawodawstwo środowiskowe zaczęło odrywać się od poziomu ziemi i w centrum miasta pojawiły się drapacze chmur nie gorsze niż w Millsport. Później zjawiałem się tu coraz rzadziej i nie przywiązywałem do tego dość wagi, by zauważyć, kiedy właściwie trend uległ odwróceniu i z jakiego powodu to nastąpiło. Wiedziałem tylko, że teraz do niektórych części południowego miasta wrócił smród, a śmiałe nowe inwestycje wzdłuż wybrzeża Bezmiaru podupadały kilometr za kilometrem, zmieniając się w dzielnice nędzy. W centrum na ulicach siedzieli żebracy, a przed każdym większym budynkiem stała uzbrojona ochrona. Wyglądając przez szybę automatycznej taksówki, w sposobie, w jaki poruszali się ludzie, dostrzegłem echo irytacji i napięcia, którego nie było tutaj czterdzieści lat temu. Przejechaliśmy przez centrum wzniesioną trasą szybkiego ruchu, gdzie cyfry na taksometrze zmieniły się w rozmazaną plamę. Nie trwało to długo -jeśli nie liczyć jednej czy dwóch limuzyn i garstki taksówek, całą drogę mieliśmy dla siebie. Kiedy jednak zjechaliśmy po drugiej stronie na autostradę Bezmiaru, licznik taksometru opadł do rozsądnego tempa przyrostu. Oddaliliśmy się od strefy wysokich budynków i przejechaliśmy przez slumsy. Niskie domki, ściśnięte blisko drogi. Tę historię słyszałem już od Segesvara. Wolna przestrzeń wokół drogi została sprzedana, kiedy byłem poza planetą, cofnięto także wcześniejsze ograniczenia zdrowotne i przepisy bezpieczeństwa