ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Charles. Robi coś niezwykle ważnego w kwaterze głównej generała McArthura. Jest wysoki i... ach! — fikała radośnie gołymi nogami przygotowując kawę. Pobiorą się. Kiedy? Znają się dopiero trzy dni, ale Charlie myśli o czymś stałym. To bardzo poważny facet. Mocna kawa zmyła z Beris zmęczenie długą podróżą. Od Grafton — połowa drogi — cały przedział miała dla siebie. Mogła zamknąć oczy i próbować zasnąć, ale za dużo myśli kłębi się jej w głowie. Niecierpliwość. Wojna nadaje wszystkiemu przyspieszenia. Zwalnia hamulce, o których w normalnych czasach się nie myśli. Czyni „jutro”, ,,za tydzień”, „za rok” pojęciami niewyobrażalnie odległymi, nie do przyjęcia. Z korytarza słyszała głosy. Jakiś młody żołnierz rozmawiał z dziewczyną. Jest niecierpliwy. Jutro jego kompania przerzucona zostanie samolotami do Papui, gdzie toczą się zacięte walki, pojutrze on zaczai się w dżungli z karabinem maszynowym na oddział Japończyków. Dziewczyna mówi: wysiadajmy! Zaszyjemy się gdzieś na odludziu i cały świat będzie nasz! Nie dam cię wojnie! Przez otwarte okna wlewał się przyjemny chłód znad zatoki. Na czarnej płachcie nocy pojawiły się dwie gwiazdki i, ledwie dostrzeżone, gasły: to latarnie morskie na wysepkach Bishopa i Fishermana — bramie wyjazdowej do przystani spokoju. Za kilka dni zawinie tam statek, weźmie na pokład pilota i na wolnych obrotach śruby wślizgnie się w górę rzeki. Po długim rejsie przez ocean marynarze, którzy nie pełnią służby przy manewrze statku, oparci o reling śledzić będą cumowanie. Jak lina rzucona z dziobu kreśli w powietrzu łuk i... sięgnie czy nie? Tym razem sięgnie. Za pierwszym rzutem! Cumownicy założą pętlę na poler i — cal po calu — statek przylgnie burtą do stałego brzegu. A potem? Była dziewiąta, gdy Betty zwolniła prysznic i zostawiając jej posłanie łóżek, ze szminką i lusterkiem w ręku — malowanie się na terenie hotelu zabronione! — wybiegła z pokoju. Pod zalaną słońcem bramą czekał na nią jeep z barczystym sierżantem wojsk amerykańskich przy kierownicy. Cały dzień Beris miała dla siebie. Formalności: zameldowanie się w oddziale, przekazanie poczty z bazy Garden Islands, do czego stary Sleigh ją odkomenderował, zajęły jej w sumie me więcej niż kwadrans. Komendantkę oddziału, kapitan Ronę Law, słowo „małżeństwo” wprawia w zły humor. — Ślub odbędzie się w przyszły wtorek? Ach tak... Oddział życzy pannie porucznik wszystkiego najlepszego. Tymczasem proszę się rozgościć w swojej dawnej kwaterze i od jutra normalnie. — Tak jest, panno kapitanie! Zwykły dzień Rony Law składa się z ośmiu godzin służby i szesnastu samotności. Pierwszą połowę tej drugiej części dnia Rona siedzą na marszobiegach, jeździe konnej, pływaniu — wszystko w pojedynkę, drugą na zdrowym śnie. Rony jest piegowata, wysoka i z daleka można ją wziąć za muskularnego mężczyznę. Choć kobiety w Australii są w zdecydowanej mniejszości, nikt jej w towarzystwie męskim jeszcze nie widział. W buszu pod Alice Springs, skąd Rony pochodzi, jest mnóstwo bydła, owiec, strusi emu, kangurów, których nadmiar regularnie się odstrzeliwuje. Gośćmi bywają tam traperzy przemierzający na wychudłych szkapach pustkowia Północnego Terytorium, brodaci i żylaści poszukiwacze opali. Pozostawiają po .sobie wyryte łopatą głębokie jamy, kręte korytarze podziemne, w których potem gnieżdżą się „kolczaste diabły”, jadowite lizardy, czyhające na łaknący cienia łup. Ludzi jest tam mało. Pewnie dlatego Rony Law zostawiła pewnego dnia swoje bydło, owce, natarczywe kangury, chyża emu i wyruszyła daleko na wschód. Miała dość tamtego życia, ale czy to zaspokoiło jej potrzeby? Uwaga, poszukiwacze szlachetnych kamieni! W oddziale Pomocniczej Służby Kobiet w Brisbane jest wyjątkowy okaz opalu! Znaleziony w buszu, zamieszkanym przez owce, bydło, kangury, emu, jadowite żmije, gdzie człowiek pojawia się tak rzadko jak deszcz, a deszcz spada tak często jak kometa z nieba. Dowództwo Floty w stolicy Słonecznego Stanu - ogłasza alarm: Poszukuje się reflektanta na opal! Samorodek nie oszlifowany jeszcze, który pod chropowatą powłoką chowa barwy, jakie można ujrzeć tylko o brzasku dnia na pustkowiu pod Alice Springs! — Tak jest, panno kapitanie — powtórzyła zdetonowana nieco Beris. Pomimo zmęczenia nie przespaną nocą rozpierała ją radość, którą — jak jej się wydawało — powinni odczuwać wszyscy. Kwatera przywitała ją chłodno, jak kogoś obcego