ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Ostre, natarczywe pukanie spadło między nasze ciała niczym chirurgiczny nóż, opadłem oddzielony. – Idź porozmawiaj z nimi, bo jeszcze wtargną – powiedziałaś, więc wstałem i nagi jak mnie Pan Bóg stworzył podszedłem do drzwi, prosto w łomotanie, prosto w jazgot. – Quien? – warknąłem, a one umilkły, a potem znowu zaczęły jazgotać, bardzo głośno i bardzo szybko jazgotały po hiszpańsku, zrozumiałem z tego tylko zniekształcone słowo „czambra”. – No! – powiedziałem twardo, ostro, zdecydowanie, jazgot zachybotał i runął pokonany, aby się więcej nie podnieść, wróciłem do łóżka, po drodze patrząc na zegarek: – Druga godzina, każą wstawać i jeszcze w dodatku chcą sprzątać! – mruknąłem ze zgrozą, a ty przypadłaś do mnie szczęśliwa, rozbawiona do łez i do łez rozczulona, moją nieporównaną znajomością języka hiszpańskiego. Tak naprawdę to po hiszpańsku nauczyliśmy się tylko jednego wyrażenia: „firme en mal estade”, co znaczy „szosa w złym stanie”. Firme en mal estade. Marto, pamiętasz? Pytam, pamiętasz, ja, który tyle zapomniałem, ja, który tyle zapominam, z każdym dniem coraz głębsza noc, coraz mniej przejrzysta, sama miłość, już prawie nic oprócz niej; nuta wibrująca w ciemności mojego serca rozbrzmiewa tym potężniej, im większa ciemność, daleki krzyk dzikich gęsi, łopot białych skrzydeł ponad ciemnością ziemi, wezwanie: to byłoby proste, chwycić mocno, oburącz tę wibrującą nutę, wspiąć się po niej jak po linie, spójrz, rzucono mi linę zza krawędzi ciemności, wspinam się lekko, bez wysiłku, nad głową zagarniający łopot białych skrzydeł, a jednak – usłyszałem; najpierw usłyszałem pisk hamulców, charakterystyczny pisk hamulców twego białego samochodu, moje ręce znieruchomiały. Zawieszony na wibrującej nucie pomiędzy niebem a ziemią spojrzałem w dół, ku ziemi, i zobaczyłem szosę, nie moją, nie twoją, hiszpańską, i w dodatku w bardzo złym stanie. Na mojej-twojej ciemny ślad, a tu same wyrwy, same dziury, chciałem odwrócić wzrok, chciałem znowu ku górze, ale gdzie moja lekkość, robię się ciężki, coraz cięższy, wypełnia mnie ból, jestem wypełniony bólem jak worek kamieniami, spadam, tonę, aż wreszcie błysk, ból rozdzierający jak światło, 143 lecę na łeb, na szyję, szeroko otwartymi oczami wpatrzony w szosę, błysk rozdzierający, tak oślepiający, że zamazuje, że nakłada, nie wiem, auto to czy balkon, białe auto, biała loggia, światło niesie mnie ku loggii hotelu „Ampurias”, niesie mnie ponad szosą, ponad białym samochodem, już nie opadam, lecę ponad szosą, widzę dużą tablicę z napisem „Firme en mal estade”, pełno takich tablic, odkąd opuściliśmy Barcelonę. Pamiętasz, Marto, ponure przedmieścia Barcelony, szarość, brzydota nie rozświetlona, bowiem bodaj światełkiem zieleni, domy w kurzu i niebo w kurzu, jechaliśmy i jechaliśmy przez te przedmieścia, coraz bardziej przygnębieni; niełatwo było wyjechać z Barcelony, choć dokonywałaś cudów, cyrk na szosach francuskich był niewinną rozrywką w porównaniu z tą oszalałą corridą na szosach hiszpańskich, tu już nie było żadnych reguł, każdy może drażnić byka, wskakują, wyskakują, pędzą na wszystkie strony, popychając się, rozpychając, jeden byk, a torreadorów tysiące, a każdy ten największy, każdy ten jedyny, a wszystko w kurzu, wszystko w kurzu, lecę ponad szosą, mamy już za sobą przedmieścia Barcelony, mamy za sobą piekło podziemnego parkingu, ale przygnębienie narasta, jesteśmy coraz bardziej przygnębieni, skończyły się przedmieścia, zaczęły się miasteczka, nieopisanie ponure w swoim nieprawdopodobnym zaniedbaniu, w swojej widocznej nędzy, opuszczone. – To ma być Hiszpania – mówisz (albo nie mówisz) – Costa Brava. Chcieliśmy do morza, ale morze przesłonięte było przez ohydne wieżowce, wznoszone bez ładu i składu w najpiękniejszych zakątkach, nie było ucieczki dla wzroku, kilometrami szare posępne miasteczka, brudne, obdrapane domy, domy walące się, okna pozabijane deskami, no i szosy, stale „en mal estade”, a stacji benzynowych jak na lekarstwo, co naturalnie dało ci okazję do powiedzenia: .