X

They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Od�amki, rykoszety, odpryski cegie� uderzaj� w he�my i mundury. Gruzowisko dymi od bij�cych w nie pocisk�w. Rakieta zgas�a - naprz�d, naprz�d! Potykaj� si� o cia�a i gruz, zapadaj� w jakie� leje, pl�cz� si� w�r�d mur�w, natykaj� si� twarz� w twarz na wroga, strzelaj� i sami s� ra�eni. Jerzy czuje uderzenie w nog�, wymacuje r�k� - krew. Schroni� si� do jakiej� wn�ki, ostro�nie �ci�ga but; nak�ada banda�. A potem kulej�c biegnie ku grupie powsta�czej w�r�d kt�rej s�yszy wzywaj�cy g�os Andrzeja Morro. Natyka si� na �o�nierzy cofaj�cych si� z powrotem ku Biela�skiej - to wigierczycy. Skrwawieni, oszo�omieni, wymijaj� Jerzego nie widz�c go. Jerzy usi�uje ich zawr�ci� i biegnie naprz�d, zapomniawszy o nodze. Major Jan ruszy� ze swym pocztem przez Biela�sk� razem z grup� ludzi "Ma�ka". Ulic� przebiegli szcz�liwie, ale zaledwie dopadli ruin, niezwykle silny ogie� przyku� ich do gruzowiska. Kiedy nieco zel�a�, Jan wpad� do ruin wypalonego domu przy Biela�skiej 3, a po chwili skoczy� z pierwszego pi�tra na gruz podw�rza skierowanego do Senatorskiej i bieg� w czerwonawych po�yskach po�aru. Jego szczup�a sylwetka wyr�nia�a si� w�r�d towarzysz�cych mu �o�nierzy polskim mundurem oficerskim i polskim he�mem. Biegn�c strzela� z pistoletu. Wpad� na wysokie usypisko gruz�w, za kt�rym znajdowa�o si� stanowisko nieprzyjacielskie. Dobiegaj�c szczytu pag�rka rzuci� granat na drug� jego stron�, przypad� na chwil� do ziemi, po czym zerwa� si� i bieg� naprz�d, a za nim jego poczet. Nagle z ciemnych okien budynku - b�ysk ognia kilku luf uderzy� w ich piersi z odleg�o�ci niewielu metr�w. Pod nogami rwa�y si� granaty... Major Jan poleg�. A wraz z nim jego poczet: Brat, Kruk, Jaga. Kilku ocala�ych ch�opc�w "Ma�ka" pe�z�o z powrotem w kierunku Biela�skiej. Szturm za�ama� si�. Ogie� nieprzyjacielski rygluj�cy Biela�sk� sta� si� tak intensywny, a pociski granatnik�w rozrywaj�ce si� na terenie walki tak g�ste, i� oddzia�y powsta�cze zaniecha�y dalszych pr�b przebijania si�. Cz�ci nacieraj�cych uda�o si� przedrze� z powrotem do rejonu banku. Ludzi "Rudego" w�r�d nich nie by�o. Dnia�o. Bitwa wygas�a. Tylko w rejonie ko�cio�a �wi�tego Antoniego przy Senatorskiej trwa�a jeszcze strzelanina. Coraz s�absza zreszt�. ��czniczka Basia, kt�ra tego ranka ockn�a si� z omdlenia na gruzowisku w pobli�u poleg�ego majora Jana, by�a �wiadkiem mordowania przez wroga rannych i zb��kanych, wzi�tych z pobojowiska. Sama usz�a �mierci. Gdyby tego wczesnego ranka nieprzyjaciel ruszy� na stanowiska powsta�cze, m�g�by opanowa� �atwo Stare Miasto, ale dow�dztwo niemieckie nie zorientowa�o si� w sytuacji. Oddzia�y powsta�cze, wyczerpane fizycznie i moralnie zaj�y jednak ponownie opuszczone stanowiska, a odp�ywaj�ce z Hipotecznej i D�ugiej masy ludzkie unikn�y masakry. "Parasol" te� nale�a� do oddzia��w szturmowych, maj�cych wyr�ba� przej�cie z kot�a staromiejskiego do �r�dmie�cia. Walczy� na prawym skrzydle, w grupie uderzeniowej majora Sosny. W ramach tej grupy otrzyma� trudne zadanie przebicia ulicy D�ugiej. Batalion - a w�a�ciwie resztki batalionu - mia� zdoby� szereg dom�w obsadzonych przez nieprzyjaciela i "odkorkowa�" wylot D�ugiej na Biela�sk�. A wi�c nale�a�o wielokrotnie powt�rzy� akcj� niedawno przeprowadzon� z tak z�ym skutkiem przez Rafa�a. Kompanie "Parasola" - raczej ich strz�py - zaj�y stanowiska wyj�ciowe na D�ugiej 29. Natarciem dowodzi� Wacek, wci�� jeszcze z opask� na zranionym czole i z niezmiennym wyrazem zaci�to�ci na szczup�ej twarzy. To by�a okrutna praca. Przedarto si� przez fatalny dla Rafa�a wy�om na obszar D�ugiej 31 i w ci�kiej walce wr�cz posuwano si� domami D�ugiej 31-35. Wywalcza� nale�a�o pok�j po pokoju. Pistoletami i granatami. Pluton krzywonosego G�rala, stanowi�cy przez pewien czas czo�o szturmu, da� z siebie wi�cej, ni� mo�na by�o oczekiwa�. Na jednym z podw�rzy Wacek zosta� ci�ko ugodzony w nog� pociskami karabinu maszynowego. Usi�owa� jeszcze przez pewien czas dowodzi� natarciem, musiano go jednak wynie�� z powodu up�ywu krwi. Dow�dztwo obj�� Jeremi i wysun�wszy si� na czo�o do plutonu G�rala, kierowa� dalszym przebijaniem si�. Jak za dotkni�ciem r�d�ki czarodziejskiej powr�ci�a do� nagle si�a cia�a i twardo�� duszy. Z krzykiem "hura!" rzucali si� obydwaj z G�ralem w kurz i dym, w �wist pocisk�w i od�amk�w, w wybuchy i b�yski. Jeszcze kilka izb, jeszcze kilka pi�ter. I nast�pny dom. Wtem - przeciwuderzenie Niemc�w. Teraz oni wrzeszcz� "hura" i teraz ludzie "Parasola" cofaj� si� ku ty�owi, opuszczaj�c w takiej m�ce zdobyte pokoje, pi�tra. Jeremi, spocony, z oczami wychodz�cymi z orbit od nat�enia g�osu, organizuje obron� i nasze przeciwuderzenie. W owym straszliwym chaosie d�wi�k�w i migotu �wiate�, b�lu i j�k�w zape�niaj�cych izby, w�r�d kt�rych trwa b�j, udaje si� mu wreszcie zaprowadzi� pewien �ad. I zn�w kt�ry� z pluton�w "Parasola" krzyczy "hura", i zn�w Jeremi z ch�opcami przedziera si� do przodu. Silne szarpni�cie w nog� - krew. Na szcz�cie rana nie jest gro�na i po prowizorycznym opatrunku Jeremi kieruje walk� dalej. Nie powinien zreszt� odej��, bo pr�cz Wacka zostaje z terenu walki wyniesiony dow�dca trzeciej kompanii - Jurek Lot, a wnet potem Konrad. Akcja przebicia nie powiod�a si� tak�e i na tym terenie. "Parasol" mia� wielu rannych i by� ju� jasny dzie�. Wobec niemo�no�ci dalszego posuwania si� naprz�d musiano przerwa� ataki. 31 sierpnia i 1 wrze�nia, ostatnie dni powsta�czej Star�wki, by�y bardzo z�ymi dniami. Do straszliwych bombardowa� lotniczych i artyleryjskich, do m�ki ludzi gin�cych pod gruzami do��czy�y si� teraz gro�ne pocz�tki rozprz�enia. Zacz�o si� to ju� 31 sierpnia, po nieudanej pr�bie wy�amania si� do �r�dmie�cia. Wielki t�um, nie wiadomo jak i kiedy skupiony, ruszy� ku barykadzie powsta�czej, zbudowanej u wylotu Bonifraterskiej przy placu Krasi�skich, i powiewaj�c bia�ymi p�achtami, r�cznikami, chusteczkami usi�owa� przedosta� si� przez t� barykad� w kierunku �oliborza, na teren opanowany przez nieprzyjaciela