Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Pamiętam Bielsko sprzed wojny, pamiętam i po wojnie (dyrektorem jednej ze słynnych fabryk włókienniczych był tu wtedy satyryk Karol Szpalski), miasto zawsze ruchliwe i zasobne, dziś niby też, ale to niby z poprawką na komunizm: w komunizmie postęp idzie sztucznymi inwestycyjnymi skokami, nawet w dziedzinach, gdzie wskazany jest rozwój stopniowy, ale organiczny, idący od dołu. No cóż taki to ustrój. A oni tu na Śląsku nie bardzo go lubią zostało im jeszcze trochę świadomości. Nawet publicznie wygadują! Turystyki nie ma tu prawie żadnej, choć Beskidy bardzo ładne. Mieszkanie odstąpił nam pan W [Wojnar], wielbiciel Zawieyskiego i Tygodnika, dosyć spore, chłodne. Jadamy w gospodzie (ileż lat ją znam!), resztę Lidia jakoś kombinuje. Tyle że roboty masę z tą przeklętą Madame SansG?ne a tu góry i spacery kuszą! Tymczasem nos w partyturze i tyle. Konferencja europejska w Helsinkach toczy się bezsensownie miała ona oczywiście na celu tylko i wyłącznie uznanie przez Ť Zachód rosyjskich podbojów II wojny światowej. Zachód akceptuje choć prasa paryska coś tam nadmienia o prześladowaniu pisarzy w Rosji i Czechosłowacji. Nas nie wspominają w ogóle, przedani jesteśmy z kretesem! I po co ja właściwie jadę do tej Ameryki? chyba żeby im to wszystko powiedzieć. Zresztą Chińczycy ciąż to mówią jedyny konsekwentnie antyrosyjski naród świata! 15 lipca Jaworze źle się nam zaczęło, bo Lidia zatruła się w tutejszej gospoodzie i chorowała poważnie, tak że wzywaliśmy doktora, gorączka była bardzo wysoka. Potem znów mnie bolał ząb i wyrwała mi go tutejsza dentystka, pani Ciejka (Ciejkowa) kiedyś u nich mieszkaliśmy. Całe dnie siedzę nad tą przeklętą partyturą Madame SansG?ne rozumiem teraz, że muzycy tak głupieją, boć to bezmyślne zajęcie a wyczerpujące. I co się tu dziwić, że potem Baird jest taki głupi?! Obserwuję tutejszych ludzi już ich komunizm chwycił! Dziwny to ustrój, który niby stawiając sobie piękne cele nowoczesności i humanizmu, jednocześnie wszystko skutecznie zamienia w gówno. Był tu kiedyś najsolidniejszy lud w Polsce teraz już zaczyna przenikać ich hochsztaplerstwo i chuligaństwo, nie mówiąc o pijaństwie, które dosyć jest potężne. Młodzież rwie się do zabawy i do motoryzacji, ale zabawa to pretensjonalne bigbitowe wycie (toć twist był jeszcze żywiołowy i prosty!), a motoryzacja cóż za niechlujstwo i zacofanie: roztrajdane stare ciągniki, wlokące za sobą brudne przyczepy, ohydne motocykle, stare i nie konserwowane, wszystko jeździ na piwie, chamsko i niebezpiecznie. Zaopatrzenie fatalne, kiełbasy np. nie ma w ogóle, sklepy przepełnione, pracują jak za króla Ćwieczka. Gastronomia coraz gorsza (w Bielsku niezła, tu fatalna!), ale że popyt przewyższa podaż, więc wszyscy konsumują, co się daje, aż im się uszy trzęsą. To właśnie dobra metoda: nie smakuje tym, to zjedzą inni, amatorów nigdy nie zabraknie, po cóż wobec tego starać się o jakość?! Zresztą wytłumaczenie, dlaczego właściwie w komunizmie tak wszystko wygląda, jak wygląda, to sprawa nieprosta w gruncie rzeczy całe życie nic nie robię, tylko próbuję rzecz tę rozgryźć to po prostu moje życiowe hobby tfu! Za to słowolejstwo propagandowe tu dopiero zachodzi za skórę w Warszawie mniej się je widzi, tu jest jedyną sprawą, walącą się na głowę z głośników i telewizorów. Tworki po prostu! Był wczoraj Jurek Suszko z jakimś młodym księdzem są tutaj na obozie jogów w Górkach, Jurek prosił, żeby tam przyjechać, ale nie ma czasu: muszę siedzieć z nosem w partyturze, a do tego jeszcze jadę na dwa dni do Krakowa, aby wziąć od Turowicza amerykańskie adresy. Wciąż mnie gnębi jak zmora myśl, że nie zdążę tej partytury a w dodatku powinienem kuć się angielskiego a ja nic. Chcę przy tym jechać jeszcze i do Kanady, i do Francji, i do Niemiec, a tu nic, tylko te idiotyczne nuty. Cholera! 25 lipca Dużo czasu upływa w tym Jaworzu, a ja do niniejszego dziennika nic nie wpisuję, bo wciąż siedzę nad ogłupiającą partyturą, z trwogą patrząc, czy jej ubywa czy nie. Byłem dwa dni w Krakowie, w redakcji Tygodnika, Jerzy Turowicz dał mi różne adresy amerykańskie (przeważnie Polaków). Byłem na obiedzie z Jerzym, Jackiem i Wilkanowiczem, doszedłem do wniosku, że to się zrobili polscy pieczeniarze na pokaz dla zagranicy, co zresztą widać z podanych adresów. Ciągle tam w redakcji zjawiają się różni cudzoziemcy, Francuzi, Kanadyjczycy, filmują, nagrywają: faceci zbierają laury opozycji, a w istocie są już oportunistami. Jeszcze Tygodnik trzyma się jako tako, ale klub poselski Znak to już całkiem nie wiadomo, po co jest: nawet jak wygłoszą jakieś opozycyjne przemówienie, to w Polsce do nikogo ono nie dojdzie, bo cenzura nie puści, natomiast za granicą się pochwalą, jacy to oni liberalni. A w ogóle cenzura jest okropna: tnie na chybił trafił, bez sensu, ale tak niszcząc teksty, że aż wstyd drukować. To nader skuteczna metoda polegająca na braku metody, wobec czego żadnej kontrtaktyki wymyślić nie sposób. Tym to oni mnie chyba zniszczą ale wszystko mi już jedno! W Tygodniku opowiadali mi, że Wirpsza wraz z żoną przyjęli obywatelstwo zachodnioniemieckie, wobec czego Niemcy z punktu przestali się nimi interesować i zostali bez forsy. Stało się to podobno po listownym ultimatum, jakie Wirpsza postawił Polsce Ludowej: żądał nowego mieszkania, wydania wszystkich swoich książek (marzyciel!) oraz paszportu dla syna. Ą jednak to jest idiota, co zawsze uważałem. Były oficer, oflagowiec, potem komunista, a teraz obywatel NRFto w końcu kurewstwo i przeróżne Kąkole będą triumfować. A i sam się wykończy, nie mówiąc już o dzieciach w Warszawie. Kraków zmieniony był nie do poznania, bo cały obudowany kramami na 22 Lipca istne wesołe miasteczko. Również tu, w Jaworzu, był nielichy festyn, czysto ludowy, bez cienia ideologii, tylko z piwem, tańcami, autokarami etc. Gierek konsekwentnie buduje tę ludową, plebejską atmosferę trzeba przyznać, że osiągnięcia materialne tu są: wszędzie lodówki, telewizory, pralki. W uzdrowiskach Ha ludzi pracy (Jaszowiec) zaopatrzenie wczasowe dobre, za to dla indywidualnych turystów mało co, nasza walka o gastronomię czy hotelarstwo nie ma sensu, bo tu jest model kolektywny i indywidualistycznego rozwijać nie będą, chyba dla cudzoziemców. Jest w tym konsekwencja, tyle że nudne to okropnie: wszelkiej inteligenckości unika się jak ognia, nawet o marksizmie ani słowa, bo to też trąci inteligenckością i czymś niebezpiecznie problemowym