ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

— Zoe klepnęła mnie w kolano. — Tak jest — powiedziałam z kiepskim irlandzkim akcentem. — I niech Bóg błogosławi temu chłopcu! Zoe podniosła rękę, jakby trzymała w niej kieliszek, i wzniosła toast: — I niech błogosławi Kevinowi. Mam nadzieję, że on także przyjdzie na zjazd. Będzie absolutnie cudowny, oczaruje mnie i obdarzy szczęściem na resztę mojego życia. Serce wezbrało mi tak gwałtownie, że nie mogłam zaczerpnąć oddechu. Dokładnie te same myśli chodziły mi po głowie, od kiedy dowiedziałam się o zjeździe klasowym. Jamesa Stillmana poznałam na lekcji geometrii. Bóg mi świadkiem, że słyszałam o nim przedtem — jego reputacja wyprzedzała go o wiele mil. Miał hipnotyzujący wpływ na niewinne dziewczęta, które szły za nim sznurem do łóżka. Kiedyś ukradł narty w sklepie sportowym, a nazajutrz miał czelność wrócić tam, żeby naostrzyli mu krawędzie. Podobno podczas jednej ze słynnych libacji James i jego koleżkowie puścili z dymem porzucony dom Brodych. Ogólnie rzecz biorąc, Jamesowi nie zależało na tym, aby zostać przykładnym obywatelem. Po szkolnych korytarzach pałętała się zwykle grupka typowych chuliganów w szpanerskich skórzanych kurtkach i z wymyślnymi fryzurami, ale wersja Jamesa Stillmana różniła się zupełnie od tej ludzkiej sztampy. Zafascynował mnie jego wielki, niepowtarzalny styl, choć wtedy tak naprawdę nie wiedziałam jeszcze, co to słowo znaczy. Na przekór złej sławie James ubierał się jak wzorowy student — tweedowa marynarka, spodnie khaki i mokasyny. Słuchał europejskich zespołów rockowych, Spliff i Guesch Patti, i podobno nawet uwielbiał gotować. Kiedy chodził z Claudią Beechman, kazał w dniu jej urodzin przysłać jej bukiecik żółtych róż na lekcję wuefu. Jak większość dziewcząt w szkole obserwowałam go z dystansu, zastanawiając się nieraz, czy to wszystko, co się o nim mówi, jest prawdą. Jak to jest — znać go, iść z nim na randkę, całować się? Były to jednak retoryczne pytania, wiedziałam bowiem, że nigdy nie przyszłoby mu do głowy zadawać się z kimś równie bezbarwnym i grzeczniutkim jak ja. — Co powiedział? W mojej głowie rozległo się głośne BUM!, zanim uświadomiłam sobie, że to James Stillman zadał mi pytanie. Na geometrii siedział tuż za mną, ale tylko dlatego, że posadzono nas w porządku alfabetycznym. Nim dotarło do mnie, co się stało, James powtórzył pytanie, tym razem opatrując je moim imieniem: — Mirando? Co on powiedział? A więc mnie znał. Wiedział, kim jestem. Belfer właśnie oznajmił, że Ziemia jest spłaszczoną sferoidą, co odnotowałam skrzętnie w zeszycie. Obróciłam się i wyszeptałam: — Powiedział, że Ziemia jest spłaszczoną sferoidą. James przyglądał mi się uważnie, jakby cały ranek czekał na to, co powiem. — Czym? — No… spłaszczoną sferoidą. — Co to jest? Już miałam powiedzieć, że „to takie równe jajko”, lecz coś w środku kazało mi się zamknąć. Zamiast tego wzruszyłam ramionami. Na ustach Jamesa wykwitł mały uśmieszek. — Wiesz, ale nie chcesz się przyznać. Wpadłam w popłoch. Czyżby zorientował się, że udaję głupią specjalnie dla niego? — Dobrze jest wiedzieć różne rzeczy. Ja po prostu znam się na czym innym. — Uśmiechnął się tajemniczo i odwrócił głowę. Po skończonej lekcji wstałam ze spuszczonym wzrokiem i najwolniej jak mogłam zbierałam książki, żeby uniknąć wyjścia z klasy razem z Jamesem. — Przepraszam. Stojąc bez ruchu, zamknęłam oczy. Był tuż za mną. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie musiałam jednak nic mówić, bo James obszedł mnie i stanął przede mną. — Za co? — Nie potrafiłam na niego spojrzeć. — Za to, co powiedziałem. Czy sądzisz, że kiedykolwiek umówiłabyś się ze mną? Pamiętam do dzisiaj, że w tamtym momencie poczułam, jak obraca się we mnie koło przeznaczenia. Na ułamek sekundy przed odpowiedzią wiedziałam już, że od tej chwili wszystko się zmieni