ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Pośpiesz się. Musimy iść. — Jakubie, ach Jakubie... Krzyku Wandy nie usłyszano, bo nikt nie nadszedł. Ale może chłopi czatują na zewnątrz. Dopiero teraz, po raz pierwszy przyszło mu na myśl, że to nie jest Wanda z jego wizji. Nic nie wskazywało, że nosi jego dziecko. Sen go zawiódł. Zarzuciwszy mu ramiona na szyję, chlipała jak chore zwierzątko. Nie miał wątpliwości, że tęskniła do niego. Ale teraz liczyła się każda minuta. Nalegał, żeby się szybko ubrała i szła za nim. Chwycił ją za nadgarstki, potrząsnął nią prosząc, żeby nie zwłóczyła, bo są w wielkim niebezpieczeństwie. Znów go przyciągnęła do siebie, przytulając twarz. Pełen niepokoju nie rozumiał, co ona do niego mówi. — Musimy uciekać — ostrzegał. I NIEWOLNIK 123 — Za chwilkę. Odwróciła się i wybiegła ze spichlerza. Widział, jak wchodzi do chaty i zastanowił się, czy powie coś matce. Podniósł swój worek i wyszedł na świeże powietrze, gotów uciekać w razie jakichś tarapatów. Z trudem mógł uwierzyć, że kobieta, którą obudził, to Wanda. Wydała mu się mniejsza i szczuplejsza niż przedtem, wyglądała tak dziewczęco. Na dworze było ciemno i cicho, była to chwila przed brzaskiem, kiedy noc graniczy z dniem. Niebo, ziemia i góry zastygły w wyczekującej ciszy. Mimo że Jakub był nadal przerażony i wstrząśnięty tym, co zrobił, zaległa w nim cisza. Jego umysł, jakby zamarł. Przestał dbać o wynik całej przygody. Zapadła decyzja co do jego losu. Przeszedł poza wolność wyboru, był sobą i kimś innym. Jakiś nieruchomy punkt w nim samym obserwował go w taki sposób, jakby jego czyny były czynami kogoś obcego. Czekał, a Wanda nie przychodziła. Czy postanowiła nie uciekać z nim? Po drugiej stronie gór musiało już wzejść słońce. Stał spowity chłodną ciemnością przedświtu. Nagle Wanda wybiegła z chaty obuta i w chustce na głowie. Przez ramię miała przewieszoną torbę. — Czy ich zbudziłaś? — Nie, śpią jak zabici. 3 Wanda wybrała inną drogę, by wyjść ze wsi, niż on zamierzał. Biegła przed nim jak nieuchwytny cień, prawie niewidoczna w ciemności. Nogi się pod nim uginały od nadmiaru chodzenia i zbyt krótkiego snu. Potykał się o kamienie, ześlizgiwał w rowy. Chciał zawołać, żeby nie odbiegała za daleko, ale nie śmiał podnieść głosu. Jak mogła biec tak szybko, niosąc worek? Czuł senność, coś mu się roiło w myślach. Jakiś cień podniósł się w ciemności. Cofnął się przestraszony, a obraz natychmiast 124 haac Bashems Singei się rozpłynął. Obcy głos w nim przemawiał. Miały miejsce jakieś wydarzenia, a on nic nie wiedział, co zaszło. Wanda się ubrała i spakowała, nie budząc matki i siostry, jak to mogło być? Absurdalna myśl z gruntu fałszywa zalęgła się w głowie: Czyżby je udusiła? W tym momencie ułamek dnia padł na góry i rozjaśniało. Wschód poczerwieniał, a za szczytami podniosło się słońce. Jakub dogonił Wandę i zobaczył, że się znajdują na łące, na skraju lasu. Spostrzegł, że Wanda ma na sobie perkalowy fartuch i chustkę z frędzlami, jakie nosiła w jego śnie. Tak, Wanda się zmieniła, zeszczuplała i zmizerniała. Chociaż miała twarz zabarwioną na purpurowo przez słońce, jej cera była blada jak u suchotnicy. Oczy zrobiły się ogromne i wystawały z oczodołów. Jeszcze trudniej było pojąć, jak mogła biec tak szybko. — Przystańmy na chwilę. — Nie tutaj, w lesie — szepnęła. Ale po wejściu do lasu, też nic natychmiast się zatrzymali. Między drzewami postać Wandy zrobiła się jeszcze bardziej nieuchwytna i Jakub obawiał się, że straci ją z oczu. Stromizna drogi rosła. Ześlizgiwał się po sosnowych igłach. Wanda wspinała się jak kozica. Powrócił do zmienionej kobiety. Jak mogła się zmienić tak szybko? Las przejaśniał, jakby zapalono lampę. Złotawe światło padało na wszystko. Ptaki gwizdały i śpiewały. Spadła rosa. Wanda stanęła przed wąskim otworem jaskini. Wrzuciła do niego torbę i wczołgała głową naprzód, a jej stopy przez sekundę wierzgały na zewnątrz. Jakub wepchnął swój worek i wsunął się za nią przez otwór. Przypomniał sobie komentarz w Talmudzic dotyczący ustępu z Biblii: „A dół był próżny, nic było w nim wody". Talmud dodał: „Nie było w nim wody, ale były węże i jaszczurki". No cóż, zdarzy się to, co się ma zdarzyć, powiedział sobie Jakub. Wszedł jakby do gardzieli otchłani. Poślizgnął się, a Wanda chwyciła go za ramiona. Zdławiła go wilgoć. Potknął się i oboje upadli na worki. Dalej jaskinia się rozszerzała NIEWOLNIK 125 i mógł usiąść. Kiedy się odezwał, własny stłumiony głos dźwięczał jak z oddali i obco. — Skąd wiesz o tej jaskini? — zapytał. — Wiem. Wiem. — Co tobie? Czy źle się czujesz? Wanda nie odpowiedziała od razu — Gdybyś zwłóczył dłużej, znalazłbyś mnie martwą. — O co chodzi? — Dlaczego odszedłeś? Dokąd oni ciebie zabrali? Powiedziano mi, że nigdy nic wrócisz. — Wiedziałaś, że Żydzi mnie wykupili? — Powiedzieli tylko, że jakieś diabły cię porwały. — O czym ty mówisz? Zapłacili Zagajkowi pięćdziesiąt guldenów. Przyjechali karetką. — Kiedy mnie nie było we wsi. Ale ja wiedziałam, że jak wrócę, to ciebie już nie będzie. Nie potrzebowałam, żeby mnie kobiety zawiadamiały. — Skąd wiedziałaś? — Wszystko wiem, wszystko. Szłam z Antkiem, aż naraz słońce poczerniało jak noc