ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Niestety, ojciec Paula zdążył już przepisać na niego całą gospodarkę, nie miał zresztą innego wyboru – starsi bracia Paula polegli w Rosji, a najmłodsza Maria rozpieszczana niemiłosiernie przez całą rodzinę miała w głowie tylko fiu-bździu. We wsi znalazło się kilku wyrozumiałych, którzy wyłamali się z partii krytykantów i sceptyków tego ożenku, dowodząc, że również flegmatyczny, zrównoważony i cierpliwy mężczyzna może zapłonąć ogniem namiętności i zakochać się na zabój. Życie płata różne figle... Jakob należał do tej mniejszości. Wiedział, że Heidemarie von Burg bała się małżeńskich obowiązków jak diabeł święconej wody. I dlatego niespieszno jej było do ołtarza. Paul nie raz i nie dwa, kiedy trochę sobie popił, żalił się swojemu staremu przyjacielowi, ubolewając nad tym faktem. Owszem, w niedzielne popołudnia chodzili razem na długie spacery w rozmaite ustronne miejsca, gdzie nikt ich nie widział, trzymali się za ręce, przekomarzali – jak to narzeczeni. Wieczorem, kiedy odprowadzał ją pod drzwi rodzinnego domu, całowała go pospiesznie w policzek, pocałunek był z gatunku braterskich, zero erotyki... Niczego więcej nie można było dostać od Heidemarie. Nawet po dziesięciu, a właściwie po piętnastu latach, bowiem jeszcze przed zaręczynami „chodzili ze sobą” pięć lat i w czasie tych pięciu lat też trzymali się tylko za ręce. I tylko w czasie niedzielnych spacerów. „Czasem przychodzi mi do głowy – mówił Paul z gorzkim uśmiechem – że ona dała sobie zaszyć. Powiedz szczerze Jakob, który normalny facet wytrzymałby coś takiego?”. Jakob za każdym razem przytakiwał mu skwapliwie. Wybór Paula poparł niespodziewanie Heinz Lukka, który w gospodzie Ruhpolda wyjaśnił wszystkim sceptykom. Postawiony przez wyborem: łykowata, suszona śliwka czy chrupiące i soczyste rajskie jabłuszko, on również zdecydowałby tak samo jak Paul. W rodzinie Paula jego wybór pochwalała początkowo tylko Maria. Miała siedemnaście lat i uważała, że włoska lodziarnia jest zdecydowanie bardziej podniecająca niż hodowla świń. Maria wiele sobie obiecywała po tym mariażu i rzeczywiście, po ślubie Paula i Antonii w każdą niedzielę dostawała gratisowe lody od ojca swojej szwagierki. Już na weselu stało się oczywiste, dlaczego Paulowi tak spieszno było do ołtarza. Panna młoda nawet nie starała się ukrywać swego uroczo zaokrąglonego brzuszka i wkrótce potem urodziła pierwszego syna, Andreasa. A Paul był bardzo dumny z mizernego zawiniątka, które położono mu na rękach. Nikt nie wierzył w to, że maleństwo przeżyje pierwszy tydzień. Diagnoza lekarzy była druzgocąca: wrodzona wada serca. We wsi podniosły się głosy, że w taki oto sposób objawiła się boża sprawiedliwość. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Inni składali winę na narodowość jego matki. Gerta Franken i matka Jakoba zastanawiały się już wspólnie, czy to dziecko, a mówiąc bez ogródek – dziecię grzechu, godzi się pochować na cmentarzu, w poświęconej ziemi. Wtedy Andreas Laessler pokazał wszystkim zainteresowanym jego losem, że odziedziczył po matce włoski ogień i ducha bojowego. Przeżył, zniósł dzielnie operację i zadziwiająco szybko doszedł do siebie. Kiedy ta przeszkoda została pokonana, Antonia udowodniła wszystkim sceptykom, że córka właściciela lodziarni również zna się na robocie i dobrze wie, jak sobie radzić w chłopskim obejściu. Jej związek z Paulem jeszcze przed zaślubinami był niezwykle szczęśliwy i tak już pozostało. Dwa lata po pierwszym, chorym synu Antonia urodziła drugiego – tym razem zdrowego chłopaka, tęgiego zucha, któremu dano na imię Achim. Cztery lata później na świat przyszła pierwsza córka, również zdrowa jak rydz. Ale Antonia znała się nie tylko na rodzeniu dzieci. Była pomysłodawczynią i realizatorką wielu projektów, które zmieniły oblicze starego obejścia Laesslerów. Między pierwszą i drugą ciążą zadbała o to, żeby gruntownie wyremontować stary dom mieszkalny i zmodernizować budynki gospodarcze. Po urodzeniu Achima pomimo rozlicznych obowiązków i dwójki małych dzieci z wielkim oddaniem opiekowała się swoją teściową, kiedy ta zachorowała na raka i musiała przez wiele miesięcy leżeć w łóżku