ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Ci zaś nazywali tak siebie samych rzekomo dlatego, że ich dążeniom przyświecały cele szlachetne, nie zaś najpodlejsze czyny, w czym byli niezrównani46. 10. Kiedy tłum ściągnął na zgromadzenie, powszechnie wyrzekano na zajęcie świętego miejsca, grabieże i zabójstwa, lecz niczego nie przedsię- wzięto dla przeciwstawienia się temu, gdyż uważano nie bez racji, że z zelo- tami byłaby niełatwa sprawa, powstał pośród nich Ananos i raz po raz spo- glądając ze łzami w oczach na Przybytek, odezwał się tymi słowy: "Zaiste, bodajem raczej zeszedł ze świata, niż miałbym patrzeć na dom Boży napeł- niony takimi okropnościami i miejsca święte, do których nikt nie ma prawa wstępować, podeptane stopami tłumu skrwawionych morderców. A tymcza- sem ja, nosząc szatę arcykapłana47 i nazwany imieniem między czcigodnymi imionami najbardziej szanowanym, żyję i pragnę żyć zamiast przyjąć śmierć, która by opromieniła moją starość. Jeśli będzie potrzeba, pójdę sam i jak na pustyni sam jeden oddam życie swoje za sprawę Bożą48. Po cóż zresztą żyć wśród narodu, który stał się niewrażliwym na swoje nieszczęścia i stracił wo- lę do obrony przed cierpieniami, które go dręczą? Kiedy grabią wam mienie, wy to znosicie, kiedy was biją, milczycie, ba, nawet nad mordowanymi nikt nie ma odwagi głośno zapłakać. Cóż to za straszliwa tyrania! Ale czemuż ja wyrzekam na tyranów? Czy to nie wy wychowaliście ich swoją pobłażliwo- ścią? Czy to nie wy przymykaliście oczy, kiedy pierwsi z nich zaczęli się łączyć - a było ich jeszcze niewielu - pomnażając swoim milczeniem ich szeregi, a kiedy zaczęli się zbroić, czy to nie wy swoją bezczynnością obró- ciliście ich oręż przeciwko samym sobie? Trzeba było poskromić ich przy pierwszych wystąpieniach, kiedy to obrzucali obelgami rodaków, ale wy swoją obojętnością zachęcaliście przestępców do grabieży i kiedy plądrowa- no domy, nikt nie odezwał się ni słowem. Cóż więc dziwnego, że porywali samych właścicieli i kiedy wleczono ich przez środek miasta, nikt nie wystą- pił w ich obronie? Ludziom, których zdradziliście, nawet nałożono poniżają- ce kajdany. Nie będę mówił, ilu ich było i co to byli za ludzie, lecz kiedy ich uwięziono, mimo że nie byli oskarżeni ani skazani przez sąd, nikt nie ujął się za nimi. A potem, naturalnie, patrzyliśmy jak ich mordowano. Przyglądali- śmy się temu tak, jakby z trzody zwierząt bezrozumnych porywało się coraz to lepsze sztuki na ofiarę i nikt nie podniósł głosu, nie mówiąc już, że ręką nie ruszył. Siedźcie cicho, tak - siedźcie cicho wtedy, kiedy musicie pa- trzeć, jak depcze się święte miejsca. Skoro wy sami przykładaliście szczebel po szczeblu do drabiny zuchwałych postępków owych niegodziwców, nie zżymajcie się, gdy oni wchodzą na szczyt. A teraz z pewnością wznieśliby się jeszcze na większe wyżyny, gdyby mogli zburzyć coś ważniejszego niż miejsce święte. Zawładnęli najsilniejszym miejscem w mieście, bo świątynię teraz trzeba by nazwać jakimś zamkiem albo twierdzą. A skoro macie pośród siebie świetnie obwarowaną tak straszną tyranię i musicie patrzeć na wro- gów, którzy znajdują się ponad waszymi głowami, cóż zamierzacie czynić i czym rozgrzać wasze ostygłe nadzieje? Czy może chcecie czekać na Rzy- mian, aby przyszli w sukurs naszym miejscom świętym? Czy aż tak źle stoją sprawy miasta i w taką otchłań nieszczęścia stoczyliśmy się, że nawet nie- przyjaciele muszą się nad nami litować? Czyż nigdy nie powstaniecie, o wy najcierpliwsi z ludzi, i obracając się przeciw ciosom, jak to się widzi nawet u zwierząt, nie pomyślicie o obronie przed tymi, którzy was smagają? Czyż nie chcecie, każdy z was, sięgnąć pamięcią do nieszczęść, jakie was osobi- ście dotknęły, i mając przed oczyma wszystko, coście wycierpieli, nie potra- ficie w duszach waszych wzbudzić siły do oporu? Czy zamarło już w was to najszczytniejsze i najnaturalniejsze z uczuć - pragnienie wolności? Czy po- lubiliśmy niewolę i tyranię, jakbyśmy ducha uległości otrzymali w dziedzic- twie po przodkach? Lecz przecież oni stoczyli niejedną i ciężką wojnę w ob- ronie niepodległości i nie ugięli się ani przed potęgą Egipcjan, ani Medów49, trwając w oporze przeciwko wypełanianiu ich rozkazów. Ale po cóż mam tu mówić o czynach przodków? Bo i ta wojna, którą teraz prowadzimy z Rzy- mianami - nie będę tu dociekał, czy ona jest korzystna i wskazana, czy nie -jaką ma przyczynę? Czy nie jest nią wolność? Jeśli więc nie chcemy ugiąć się przed panami ziemi zamieszkanej, to czyż mamy znosić swoich rodzi- mych tyranów? Wszelako uleganie obcym władcom można jeszcze zrzucić na los, który kiedyś okazał się zbyt srogi dla nas, lecz uginanie karku przed rodzimymi łotrami świadczy o ludziach małych, którzy dobrowolnie przyj- mują ten los. A jeśli już wspomniałem Rzymian, to nie omieszkam powie- dzieć wam, co mi w czasie mojej mowy przyszło do głowy i zaprzątnęło mo- ją myśl, mianowicie że nawet gdybyśmy musieli ulec ich orężowi - oby moje słowa się nie ziściły - nic gorszego nie mogłoby nas spotkać nad to, co wyrządzili nam owi tyrani. Jakżeż tu nie zapłakać, kiedy z jednej strony widzi się w świątyni ich dary wotywne, z drugiej zaś łupy naszych rodaków, którzy obrabowali i pozabijali mężów z wybitnych rodów stolicy? A tych oszczędziliby zapewne nawet Rzymianie, gdyby odnieśli zwycięstwo. Zre- sztą Rzymianie nigdy nie przekroczyli granicy ustanowionej dla nie poświę- conych50 ani nie pogwałcili żadnego z naszych świętych obyczajów, lecz z daleka patrzyli z nabożną bojaźnią na mury otaczające miejsce święte. Tymczasem są ludzie, którzy wprawdzie urodzili się w tym kraju, wychowali się w poszanowaniu naszych obyczajów i zwą się Żydami, lecz stąpają po- środku miejsc świętych, mając jeszcze ręce ciepłe od krwi bratniej. Dla ko- góż zresztą straszniejsza będzie wojna nadciągająca do nas z zewnątrz i z nieprzyjaciółmi, którzy w porównaniu z rodzimymi są dla nas o wiele ła- skawsi? Zaiste, gdyby nazwać rzeczy właściwym imieniem, musiałbym chy- ba powiedzieć, że to właśnie Rzymianie ochraniają nasze prawa, a wrogowie ich znajdują się wewnątrz murów. Lecz o tym, że spiskujący przeciw wolno- ści są łotrami i trudno wymyślić odpowiednią karę za to, co uczynili, wszys- cy, jak sądzę, przekonali się, zanim przybyli tu ze swoich domów i jeszcze nim zacząłem swą mowę, wzburzyły was ich przestępstwa, które odczuliście na własnej skórze