ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

— Gdzieżeście to bywali ? zawołał biorąc go za rękę, sądziłem że się już gniewacie na mnie, tak dawno nie zeszliśmy się z sobą? — Nie byłem w Warszawie, odpowiedział siadając Władysław — naturalnie wyznając te zasady jakie znacie, bom się wam z nich spowiadał, musiałem wejść do roboty z drugimi, nie mógłem zostać bezczynnym. Byłem w boju... jeździłem za sprawami kraju... — I powracacie, spodziewam się, z dobremi wieściami? zapytał stary spokojnie. — Nie będę przed wami kłamał, odparł młody człowiek, powstanie się szerzy, kraj się niby rusza, ale w ogóle widzi każdy i czuje że źle jest. — Wiedziałem dawno że dobrze być nie może, rzekł stary — rozpoczęliście walkę nie będąc do niej gotowi, poszła jedna klasa a nie naród cały... bo cały naród nie stanął na wysokości tego boju o śmierć lub życie. Szlachta zgrzybiała, lud nie dojrzał, macie to co jest w środku a tego mało. — Uwielbiam garść wybrańców, ale cóż ta zdoła uczynić? chyba umrzeć. — Niestety! możeście mieli szłuszność, westchnął Władysław, nie rewolucyi nam było potrzeba ale narodowego powstania potężnego, a tego podobno mieć nie będziemy, mimo największych starań. — Lud poczciwy jest ale zimny, szlachta zacna jest ale po większej części rozpieszczona... w środku została garść ludzi gorących, niestety — ani umysłem ani sercem nie równych... olbrzymy i pigmeje... Jeremi pokiwał głową. — Tak, rzekł, to co poszło heroicznie na męczeństwo i to co życia nie ceniło, bo niewiele też ono było warte. — Czemużeście mnie nie słuchali, dodał, nie broni ale cnoty nam było potrzeba wiele a wiele, więcej niż jej mają, nieprzyjaciele nasi... I nie należało używać do walki świętej tych środków jakich oni używają do świętokradzkiej, ale wielkich a prostych i czystych... Nie spiskować nam należało ale głośno prawdę wyznawać... Ale to... wy powiecie, stare i oklepane rzeczy. — Nadludzkiemi wysiłkami dźwigamy się, szepnął smutnie Władysław, ale rozpacz ogarnie serca tych co jeszcze są żywi, już dziś widać że rozpadniemy się w ruinę straszną. Straciliśmy co było kwiatu, co było świętości, wyboru... to co przez ten przetak śmierci nie przeleciało jeszcze, coraz mniej warte, z każdym dniem większy brak ludzi. — To wszystko dawało się przewidzieć... — No — ale bądź co bądź, rzekł Władysław, potrzeba dotrwać do ostatka — cofać się dziś i niepodobna i niegodziwa. Przychodzę do was w imieniu kraju wezwać do poświęcenia i pracy. Jeremi zdziwiony poruszył się żywo. — Mnie? zapytał, mnie? człowieka bez wiary? mnie com na innej wcale drodze chciał szukać zbawienia ojczyzny, mnie któregoście ogłosili za nieprzyjaciela kraju? — Tak, was, zawołał Władysław — ratujcie kraj! wpływ wasz może być zbawiennym, szanujemy twój charakter — brak nam charakterów z głowami, porywa się mnóstwo niedoświadczonych do steru... czyżbyście gdy łodzią, miota burza, widzem zimnym pozostać mieli? — Zdaje mi się że śnię tak dziwne mi prawicie rzeczy, zawołał stary, ależ ja wedle was jestem jawnym reakcyonistą ? wy wierzycie w rewolucyą, gdy ja wierzę tylko w moralną poprawę narodu i wyzwolenie jego przez cnotę? Jakże chcecie bym przyłożył rękę do pracy przeciwko przekonaniom? — Dla ojczyzny więc, nie chcecie poświęcić przekonań waszych? zapytał Władysław. Jeremi się uśmiechnął. — To są rzeczy których się nawet Ojczyznie nie poświęca — dodał. Chcecie od gruszy aby rodziła jabłka? Nie, dodał, nie ma dziś jeszcze dla mnie miejsca przy warsztacie. Poświęca się życie, ale nie idzie przeciw głosowi sumienia. Odesłałbym was wszystkich nie jak Moskale, na Sybir, w kopalnie, ale do szkoły, lub w podróż około świata... Nie do Woroneża, Wiatki i Tobolska, ale do uniwersytetów w Paryżu i Belgii. To pewna że rewolucyi robić bym wam nie dał. — Uczy- niliście nią jak największą łaskę Moskwie, zżyma się ona, ale dla niej nic być pożądańszem nie mogło, odarła nas, rozpędziła, i u siebie zapobiegła rewolucyi na długo, choć może... przysposobiła ja, straszniejszą... Rząd cieszy się, bo nie widzi daleko, tymczasem zyskał tryumf i godzinę... Na naszych karkach gra w maryasza teraz stary moskiewski caryzm z młodą, Moskwą, socyalną i demokratyczną, udającą patryotkę, odkryła ona panfila i da niechybnie dublę... Głupiśmy byli naszym kosztem i krwią płacąc za ich stawkę, ale się stało