They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

— Pański ojciec jest u progu bankructwa, prawda? — Osobi¶cie nie, sk±dże. — Wobec tego, czym się pan tak przejmuje? Gdyby chodziło tylko o deficyt bankowy, a nie własny, to nic by to pana nie obchodziło. Czy pański ojciec utopił i własne pieni±dze w tych idiotycznych spekulacjach? — Trochę. — Tylko trochę? I chce pan, żebym w to uwierzył, że tylko trochę? Widać przecież, że chwyta się pan ostatniej deski ratunku. — Chciałbym po prostu pomóc ojcu. — Wzruszaj±ce. Cóż za synowska troska. No, a co powiedz± na to członkowie I.P.Wolmera, kiedy prawda wyjdzie na jaw? Długo nie uda się przecież tego ukrywać, zapewniam; pana. Collis znowu przytakn±ł. — Ojciec miał zamiar rozmówić się z nimi w pi±tek, ale zdecydował się odłożyć to do następnego tygodnia. Doszedł do wniosku, że łatwiej będzie ich udobruchać, je¶li uda mu się załatwić pokrycie strat. — A je¶li mu się to nie uda? — Najprawdopodobniej będzie zmuszony złożyć rezygnację. — A co w tym złego? Przecież i tak wkrótce przeszedłby na emeryturę. Collis westchn±ł głęboko. — No dobrze. Wobec tego powiem już panu wszystko szczerze, senatorze. Włożył w to również własne pieni±dze. Dużo własnych pieniędzy. Jeżeli nie uda mu się tego jako¶ załatwić przed czwartkowym zebraniem zarz±du, zostanie zupełnie na lodzie, bez ¶rodków do życia. Senator Stride pokiwał głow±. — Tak też wła¶nie my¶lałem. Na rodzinę może liczyć tylko wtedy, kiedy w grę wchodz± jej własne interesy. — Byłbym wdzięczny, gdyby powstrzymał się pan od sarkastycznych uwag, senatorze. — A z jakiej racji? Dopóki nie zajrzało panu w oczy ubóstwo, nie kiwn±ł pan nawet palcem w bucie, żeby pomóc ojcu. Tak, tak, proszę pana. Ubóstwo. Bardzo nieprzyjemna sprawa. Mam nadzieję, że szykuje się już pan, by spojrzeć mu prosto w oczy. Collis spu¶cił wzrok. Zaczynał rozumieć teraz, dlaczego okre¶lano senatora Stride’a takim diabelskim mianem. Miał zwyczaj naganiać, naganiać, aż wreszcie wpadło się w sidła własnych grzechów i niedomówień. Mimo to Collis nie ustępował. — Czy nie zechciałby pan przynajmniej zastanowić się nad tym, senatorze? Gdyby nawet nie chciał pan podżyrować cało¶ci tej sumy, pewien jestem, że znalazłoby się paru innych, którzy przyst±piliby do spółki. W tych okoliczno¶ciach najważniejsza jest dyskrecja. Gdyby wiadomo¶ć o tym, że I.P.Wolmer stracił dwa miliony dolarów, należ±cych do jego akcjonariuszy, rozeszła się po Nowym Jorku w jakikolwiek sposób, to sam pan rozumie, co by się stało. — Rozumiem to doskonale. Zapewniam pana, Mr Edmonds. W 1837 roku Bank Charleston splajtował na moich oczach; run±ł jak kamień i przepadł w nico¶ć, a z nim niebagatelna sumka z mego własnego konta. Nigdy już i pod żadnym pozorem więcej na to nie pozwolę. — A więc? Senator Stride wychylił resztkę soku. Potem wstał i podszedł do okna. Przez dłuższy czas wpatrywał się w swoje własne dostojne oblicze i wreszcie odparł: — Muszę się nad tym głęboko zastanowić, Mr Edmonds. Będę musiał rozważyć wszystkie za i przeciw. Collis również powstał. — A jak dużo czasu to panu zajmie? — zapytał, staraj±c się ukryć gorycz w głosie. — Dzień lub dwa. Chciałbym najpierw porozmawiać z George’em Spoonerem. — Czy to konieczne? Je¶li Spoonerowie będ± s±dzić, że pójdę z torbami… Senator Stride obrzucił Collisa piorunuj±cym spojrzeniem, które mówiło: „Przyszedłe¶ do . mnie, młokosie, z czapk± w dłoniach, więc nie waż mi się stawiać żadnych warunków”. Ale powiedział tylko: — George Spooner musi się o tym dowiedzieć. Je¶li I. P. Wolmer upadnie, to zagrozi to również Ohio Life. Ohio Life prowadzi swoje rachunki za po¶rednictwem Wolmera. — Liczyłem na pełn± dyskrecję w tej sprawie, senatorze. Nie chciałbym wtajemniczać w to Spoonera, dopóki wszystko nie zostanie załatwione. — Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skacz± — wyja¶nił obojętnie senator Stride. — Lepiej, żeby pan wreszcie jasno zdał sobie z tego sprawę, Mr Edmonds. W ogóle nie może być nawet mowy o tym, abym zataił cokolwiek przed George’em Spoonerem, o ile zdecyduję się na żyrowanie. A je¶li będzie pan nalegał, żeby utrzymać to przed nim w tajemnicy, i ja nie podżyruję tych weksli, to koniec z panem tak czy tak. — Wobec tego udam się z pro¶b± do kogo¶ innego. — Nawet je¶li pan to zrobi, to George Spooner i tak dowie się o wszystkim ode mnie, Mr Edmonds. George jest moim starym przyjacielem, a kombinacje pańskiego ojca obligacjami kolejowymi zagrażaj± interesom jego firmy. — S±dziłem, że na demokracie z Południa zawsze można polegać. — Można, drogi panie, można. George Spooner zawsze może na mnie polegać, na przykład. Gdybym był pana przyjacielem, czy nie oczekiwałby pan ode mnie takiej lojalno¶ci? Collis usiadł na oparciu fotela w palarni i przetarł oczy. My¶l, żeby udać się z pro¶b± o pomoc do senatora Stride’a, wydawała mu się takim prostym rozwi±zaniem, kiedy zastanawiał się nad tym w sobotę i niedzielę. Ale teraz, jak w najgorszym nocnym koszmarze, wygl±dało na to, że cen± za uratowanie ojca będzie utrata Delfiny. Spoonerowie nigdy nie pozwol±, aby ich córka wyszła za m±ż za człowieka, którego rodzina ledwie uchroniła się przed takim haniebnym bankructwem. Wychylił do dna swój kieliszek i zdawało mu się, że cała whisky podeszła mu do gardła. Był to poniedziałkowy wieczór i na dole, na ulicy, słyszał, jak sprzedawca owoców nawołuje: „Ananasy, ¶wieże ananasy! Kupujcie soczyste ananasy. Do mnie, do mnie!” — W porz±dku — rzekł Collis. — Je¶li już musi pan wtajemniczyć Spoonera, to trudno. Proszę jednak powiadomić mnie o swojej decyzji jak najprędzej. — Zrobię to bez w±tpienia — odparł senator Stride. I po raz pierwszy tego wieczora zdobył się na u¶miech