ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

spaghetti westernów; ale jeszcze dłużej, bo od czasów Wielkiej ucieczki, ulubieńcem Scylli był Mc Queen. Spojrzał na artykuł pod tytułem "Pięć znanych kobiet", były w nim zdjęcia kobiet z umieszczonymi poniżej podpisami i po raz pierwszy Scylla poczuł mdłości - kim była Sally Ride, Sandra O'Connor, kim była Madonna, Ferraro, kim wreszcie była Mary Lou Retton? AIDS? "Rozpaczliwe poszukiwanie lekarstwa. W wirusie odkryto geny." Czym był AIDS? Albo MTV? Nic się nigdy nie zmienia, powtórzył sobie raz jeszcze. Do starych problemów dochodzą nowe. Pamiętaj o tym. Nigdy o tym nie zapominaj! Jego wzrok zatrzymał się w tej chwili na ogłoszeniu, które zajmowało całą stronę i zaczynało się od krzykliwego nagłówka: "W tej chwili cena tylko 799 dolarów 95 centów". "Zdalne sterowanie" - mówiło dalej ogłoszenie. "Można podłączyć do telewizji kablowej." "Zdalne sterowanie" - co znaczyły te słowa? "Telewizja kablowa?" Przeczytał ogłoszenie uważnie, świadomy zmian, jakie zaszły, gdy przebywał poza krajem; nagle okazało się, że już nie jest w czystym, dobrze nasłonecznionym miejscu. VHS VCR - Video. Przyjrzał się tym symbolom i rozzłościł się jeszcze bardziej niż przedtem: w ogłoszeniu nikt nie zadał sobie nawet najmniejszego trudu, by wyjaśnić znaczenie tych liter. Widocznie skrót był powszechnie znany. "Można programować do czternastu dni. Cztery programy. Automatyczne ustawianie prędkości. Wkładanie kasety od przodu." Scylla przyglądał się zdjęciu prostokątnego urządzenia. Ale do czego służyło? Można je było nabyć za mnóstwo pieniędzy. Ogłoszenie na całą stronę musiało być drogie. Dopiero sześć godzin znajdował się poza wyspą i w tej chwili zrozumiał, że aby zachować spokój, wchodząc kilka chwil wcześniej na lotnisko przybrał pozę kogoś, kim w istocie nie był, teraz jednak poczuł pragnienie powrotu do innego świata. Tak. Świata, w którym nie znano skrótów. Scylla zamknął oczy, usłyszał wiatr i ptaki, skrzypienie gałęzi drzew i uderzanie fal, wrzaski... ...ależ na jego wyspie nie słyszało się żadnych wrzasków... Próbował nie otwierać oczu, ale wrzaski stawały się coraz głośniejsze, więc obrócił się i zobaczył sto, a może i więcej, kilkunastoletnich dziewcząt, które z piskiem przebiegły przez główne przejście dla odlatujących pasażerów, następnie zatrzymały się, zrobiły raptowny zwrot i pobiegły z powrotem, przystanęły ponownie i w tym momencie dołączyła się do nich jeszcze jedna, chyba równie duża, grupa nastolatek i nagle z głośników doleciały słowa po hiszpańsku, mówione podnieconym głosem; Scylla znał hiszpański wystarczająco dobrze, by zrozumieć większość z nich: "To tylko plotka. Nie ma tu pana Menudo... nie ma tu pana Menudo, proszę was, młode panie, pana Menudo Tutaj nie ma." Scylla spoglądał na to szaleństwo i nagle odkrył, że odczuwa przerażenie. Nie miał wcześniej podobnych doświadczeń. Nawet przed pobytem na wyspie nigdy nie czuł się w ten sposób. Zrozumiał, że jego osoba wywołuje strach. Obdziela tym strachem ludzi wokół niczym świątecznym indykiem. Samo już jego imię budziło zgrozę. On jednak, świadomy swej siły, czuł się równie bezpiecznie, jak inni przeciętni ludzie. Znajdował się obecnie w innym kraju. Nagle zorientował się, że stracił poczucie własnych możliwości. Kiedy dziewczęta nie przestawały jednak piszczeć i nie dając wiary ogłoszeniu przez głośnik, wszczęły prawie że bunt, gdy widziane wcześniej skróty zaczęły po prostu naigrawać się z niego - czy jednym ze skrótów było MTV VIDEO? Czy lekarstwo genetyczne miało wyleczyć VHS? - Wtedy zrozumiał, że nie jest we śnie lecz na jawie. W tym momencie zapragnął znaleźć się wreszcie w samolocie, zapragnął tego bardzo ponieważ gdyby już się tam znalazł, byłby to początek czegoś, co zaprowadzi go do ostatecznego celu, jakim był w tym przypadku Nowy Orlean, mniejsza o to, co miało go tam spotkać. `ty 6 `ty San Juan zaskoczyło go tym, że doznał tam uczucia strachu, natomiast szokiem w Nowym Orleanie okazało się inne uczucie - smutek. Był już w tym mieście, ale tylko raz i niewiele dłużej niż jeden dzień, było to dwadzieścia lat wcześniej; teraz jednak, czekając na bagaż, Scylla poczuł się nagle tak, jakby linka spadochronu zaplątała mu się na szyi. W tej chwili nie był przygotowany na tego typu emocje. Wtedy, gdy był tu po raz pierwszy, jego myśli błądziły bez celu, a wydaje się, że lepiej by się stało gdyby odpowiednio nastawił się psychicznie - na to, co miało się stać. Ten dzień, w którym był tu poprzednio, nie był dniem podobnym do innych. Odebrał niebieską walizkę i kierując się znakami informacyjnymi, udał się na postój taksówek, ustawił w kolejce i gdy przyszła jego kolej, wsiadł do jednej z nich. Był zupełnie wyczerpany lotem - a właściwie lotami: najpierw z San Juan do Atlanty, skąd miał połączenie z Nowym Orleanem