ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

.. no cóż... oni są bardzo chorzy. - I zdecydowanie wykluczasz jakąś truciznę w jedzeniu? Chang Li pokiwał twierdząco głową. - Tak jest, Chieh Hsia. Z tego, co wiemy, wynika, że Nocenzi i jego rodzina mieli atak w czasie posiłku, który spożywali wraz z przyjaciółmi. Podawano im potrawy z tych samych naczyń, wszyscy brali ryż z tej samej miski. A jednak trzy osoby, które z nimi jadły, są całkowicie zdrowe. Li Shai Tung zadrżał, a następnie zezwolił lekarzowi powstać. - Dziękuję ci, Chang Li. Daj mi jednak znać natychmiast, kiedy się czegoś dowiesz, dobrze? I nie mów jeszcze generałowi o śmierci żony i dzieci. Pozwól, aby odzyskał trochę siły, zanim przekażesz mu te straszne wiadomości. Nie chcę, by ocalał jedynie po to, by zaraz umrzeć ze złamanym sercem. Chang Li pochylił głowę. — Będzie tak, jak każesz, Chieh Hsia. — Dobrze. - Odwrócił się i ruszył wzdłuż wielkiego korytarza szpitalnego. Jego straż osobista i dostojnicy podążyli za nim, utrzymując pełen szacunku dystans. Nocenzi był przytomny, kiedy go widział. Wyglądał jednak jak cień siebie samego, jakby cała jego C/J 7, jego życiowa energia, została z niego wyssana. Mówił głosem tak słabym, jak szept wiatru poruszającego kawałkiem jedwabiu. - Wybacz mi, Chieh Hsia - powiedział - ale będziesz teraz potrzebował nowego generała. Li Shai Tung ujął jego dłoń i pokręcił odmownie głową, ale Nocenzi nalegał, ściskając mu resztką sił rękę, i puścił ją dopiero wtedy, gdy Tang przyjął jego rezygnację. Zatrzymał się, wspominając ten moment, po czym pochylił się lekko, gdyż nagły atak bólu brzucha i ramion sprawił, że poczuł zawrót głowy. Wyprostował się, kiedy atak minął, ale po chwili ból wrócił, silniejszy teraz i palący, jakby kawałek rozżarzonego węgla trawił mu trzewia. Jęknął, zachwiał się i upadłby na pokrytą płytkami podłogę, gdyby nie jeden z dworzan, który w porę go pochwycił. - Chieh Hsia! Słyszał przejęte i zatrwożone głosy, zewsząd wysuwały się ręce, aby go podtrzymać, ale był już tylko świadomy tego, jak bardzo pali go skóra, jakby zbytnio naciągnięta na kościach, jak szczypią go oczy, jakby zalane gorącą wodą. Wciągnął z drżeniem powietrze w płuca i ponownie poczuł uderzenie bólu, który zdawał się rozdzierać jego wnętrzności. Bogowie! Co to jest? Lekarze podbiegli do niego pospiesznie i podtrzymując go swymi doświadczonymi rękami, uspokajając łagodnymi głosami, na wpół poprowadzili go, na wpół ponieśli z powrotem do pomieszczeń szpitalnych. Ból powoli zanikał i do jego członków wracały siły. - Poczekajcie... - powiedział cicho. Najwyraźniej nie usłyszeli, więc powtórzył głośniej i bardziej rozkazująco. - Zatrzymajcie się! Natychmiast uwolnili go i cofnęli się, ale trzymali się blisko, aby móc go złapać, gdyby znowu miał upaść. Pojawił się Chang Li. Przybiegł z pośpiechem, kiedy tylko doszła go wiadomość o zasłabnięciu Tanga. - Chieh Hsia... co to było? Li Shai Tung wyprostował się i głęboko odetchnął. Atak bólu sprawił, że czuł lekkie oszołomienie, ale poza tym czuł się już zupełnie dobrze. - Wszystko w porządku - odpowiedział. - To był jakiś chwilowy skurcz, nic więcej. Mój żołądek. Jestem pewny, że to z powodu pospiesznego jedzenia i napięcia wywołanego nieszczęściem, które spotkało generała. - Prawie się roześmiał, kiedy zauważył, jak Chang Li patrzył na niego; wyraźnie nie wiedział, jak ma się zachować. - Jeśli cię to tak niepokoi, lekarzu Chang, wyślij ze mną swoich dwóch najlepszych ludzi. Będą mi towarzyszyć w drodze do domu. Muszę tam jechać. Tak wiele jest do zrobienia. Muszę się zobaczyć z synem i porozmawiać z nim. Muszę mianować nowego generała. - Uśmiechnął się i rozglądając się wokół, zauważył, jak jego uśmiech kontrastuje z niepewnością widniejącą na otaczających go twarzach. - Ze wszystkich ludzi właśnie ja nie mogę sobie pozwolić na chorobę