ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Rysiek obserwował to wszystko i kręcił głową, że koło mnie robi się "sytuacja" oraz wypytywał, czy nie zaniedbuję rock and rolla. Ponieważ już napisałem źle o wszystkich profesorach, straciłem motywację, rzuciłem recenzje i zgłosiłem się na próbę do kabaretu Klaps. Przy okazji chciałbym ostrzec młodzież, która może ewentualnie chcieć zostać teatralnymi recenzentami, że jest to zajęcie paskudne, niskopłatne, zmusza do oglądania polskich sztuk współczesnych oraz klasyki i warto je uprawiać, tylko jeżeli się nie umie tańczyć. Ale ponieważ jestem dzieckiem szczęścia, zostałem razem z legendarnym playboyem Olkiem Naleśnikiem, żoną jazzmana Izą Zabieglińską i śliczną blondyneczką Ingą, która szybko zniknęła z Polski, zaangażowany w kabarecie Klaps do numeru tanecznego. Tak więc co wieczór punktualnie o godzinie dwudziestej drugiej, żeby zabić tremę, wypijaliśmy szybciutko po pół litra w garderobie, a następnie konferansjer zapowiadał: "Tak tańczy się bez alkoholu. Rock and roll sputnik, czyli sputniki rock and rolla", i my w rytmie Billa Haleya wtaczaliśmy się na scenę w kolorowych koszulach i obcisłych spodniach. Rysiek, który akurat zaczął prowadzić Dziennik TV, załatwił nam dobre recenzje, a moje zdjęcie z Izą Zabieglińską powieszono na wystawie sklepu z wędlinami na Nowym Świecie. Słowem, wszystko szło dobrze. Co wieczór po godzinie dwudziestej trzeciej wracałem sobie spacerkiem na ulicę Bednarską, gdzie mieszkałem z rodzicami. Szedłem ulicą Chmielną, na której wtedy się znajdowało centrum nocnego życia. Kobiety pracujące na ulicy były na ogół starsze i nie za bardzo w moim typie. Zresztą, kusząc klientów, odwoływały się na ogół do wyższych 116 uczuć, mówiąc: "Synku, daj babci zarobić, twarz nieważna, chodź umrzeć w moich ramionach z rozkoszy". Tak więc co noc stawałem przed poważnym problemem moralnym, czy wypada odmówić starszej kobiecie, która potrzebuje pieniędzy. Te kobiety z Chmielnej, tak samo jak i te, które zarabiały pod hotelem Polonia, były, jak więksZOŚĆ społeczeństwa, sfrustrowane i do socjalizmu rozczarowane. Skarżyły się, że wojna zabrała im najlepsze lata życia, a obecnie mężczyźni za smoczek płacą grosze. Z zawiścią mówiły o młodych koleżankach, które są opłacane w dolarach. Jak wiadomo, Polacy lubią narzekać. Ale muszę uczciwie powiedzieć, że oprócz takich niechętnych reakcji na rzeczywistość spotkałem wiele młodych dziewcząt, które myślały inaczej. Zwłaszcza tych, które przyjechały z biednych, powiatowych miast albo zapyziałych miasteczek i były wdzięczne ustrojowi, że dał im szansę awansu, pracy w Bristolu, Europejskim dziennym i nocnym, czyli w Kamieniołomach, oraz szansę poznawania języków, zakupu mieszkania i godnego życia. Ale i te pozytywnie myślące dziewczęta, jak wszyscy artyści w krajach totalitarnych, stawały przed niełatwymi moralnymi wyborami. Oczywiście nie chodziło w ogóle o to, że trzeba się było opłacać portierom. Kłopot był ze Służbą Bezpieczeństwa, która interesowała się życiem Warszawy po zmroku: kto zdradza żonę, puszcza pieniądze, ma dolary i takie tam różne, pożyteczne przy szantażowaniu. Dziewczyny w zasadzie mogły nie zgodzić się na kablowanie, ale za to gro* ziły im szykany i represje. Na przykład odmawiano im stempelka w dowodzie uprawniającym do odwiedzenia bratniej Czechosłowacji czy NRD, wzywano do komisa riatu i tam przymuszano do upokarzających usług, bo i za darmo, i zbiorowo. Robiono naloty na mieszkania, wystraszając zagranicznych gości, a nawet wywierano nacisk na ambulatoria, żeby odmawiały wydania "prawa jazdy", 117 jakie otrzymywało się co miesiąc po pomyślnym przejściu testów na obecność chorób wenerycznych. A bez aktual nego "prawka" działalność gospodarcza była nielegalna. Krótko mówiąc, dla młodych dziewcząt, które poważnie myślały o przyszłości, była to niełatwa próba charakteru. I trudno się dziwić, że niektóre, stojące moralnie niżej, załamywały się i szły na tak zwaną konfidencję. Miały wtedy ze strony milicji wszystkie ułatwienia i tylko jednego, oczywiście nie licząc alfonsa, opiekuna, któremu składały meldunki i który miał legalne prawo je za darmo posuwać. Była to bez wątpienia sytuacja luksusowa, gdyby nie moralny dyskomfort i pogarda, jaką okazywały im koleżanki, które się nie ugięły. To wszystko doprowadzało często do bolesnych decyzji - wychodzenia za mąż za bogatego cudzoziemca i opuszczenia kraju. Tak odjechały Paszcza i Paskuda, Sztafeta, Patelnia i Czar Starówki, Pstynka, Kuma, Drabina i wiele innych, udając się najczęściej na ziemię włoską albo do zachodnich Niemiec