Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Ty dziwko! Chwileczkę. Kapitan nie był szarmancki, ale panował nad sytuacją. Obelgi były stratą czasu, nie mógł więc na nie pozwolić. Niech panna Leith opowie sama. Karen popatrzyła na niego ze spokojną pogardą. Jak to miło mieć do czynienia z dżentelmenami rzekła ironicznie. Nie lubi pan być nieuprzejmy, prawda? Woli pan posłużyć się rozpalonym żelazem. Jeśli zgadłam, mogę oszczędzić panu kłopotu. Nie doprowadziłam ich tutaj. Spotkaliśmy się po drodze przypadkowo. Mieli własnego, bardzo dobrego przewodnika. Kto to był? Indianin. Simon Templar spokojnie strzepał popiół na podłogę. Może ja pomogę zaproponował przyjaźnie. W końcu nie powinniśmy już mieć przed sobą sekretów. Był to, mówiąc ściśle, ptaszek z Seminolskiego Escort Bureau, niejaki Charlie Halwuk. Podobno wielki myśliwy, a z pewnością wspaniały przewodnik. Po tym, jak nas tu przywiódł, postawiłbym go przeciwko najlepszym gołębiom pocztowym. Więc wysłaliśmy go z Gilbeckami. Twierdził, że każdego, kto by go ścigał, pozostawi na wydmach moskitom i aligatorom na pożarcie, ale oczywiście wolno wam próbować. Friede patrzył na niego jeszcze przez sekundę, po czym zwrócił się do Karen. Maska którą nosił przy pierwszym spotkaniu na March Hare opadła z jego twarzy jak stary łachman. Teraz nikt nie mógł mieć wątpliwości, kto tu rządzi. Randolph March istniał tylko dzięki władzy kapitana. Panno Leith, dlaczego próbowała pani stąd uciec? Znudziło mnie towarzystwo. Myślę powiedział Friede że nie mówi pani tego całkiem poważnie. Dziewczyna patrzyła na niego bez zmrużenia powiek. Jej czerwone usta rozchyliły się. Nie chcę, żeby pan pomyślał, że się go boję odparła. Tak się składa, że na to pytanie też odpowiem panu z przyjemnością. Chciałam się wyrwać, żeby opowiedzieć światu o tej pańskiej bazie podwodnej i o jej związku z Foregin Investment Pool Randyego. Czy pani jest wścibską dziennikarką, sprzymierzeńcem Templara, szantażystką czy agentką Departamentu Sprawiedliwości? Niech pan zgaduje jeszcze raz. Agentka jakiegoś rządu. Tak. Rządu brytyjskiego rzekła spokojnie. W pokoju zrobiło się nagle zupełnie cicho. Twarz kapitana Friedego nie zmieniła się ani trochę. Była nieczuła jak maska z wypalonej gliny, za którą obracały się kółka i przekładnie jak w niezmordowanie liczącej maszynie. Tylko powieki, które opadały ciężko na oczy w kolorze szarych kamieni, ujawniały jego gruntownie złą naturę. Odwrócił się do Marcha. Wracaj na jacht i skontaktuj się przez radiotelefon z Miami rozkazał, a z jego głosu znikły ostatnie ślady obojętności. Powiedz Nachlohrowi, żeby zebrał ludzi. Do Everglades motorówką jest co najmniej trzy godziny, a Gilbeck na pewno tam właśnie płynie. Brygada może do nich dotrzeć na skróty w dwie godzimy. Powiedz Nachlohrowi, żeby podjął wszystkie niezbędne kroki. Za wszelką cenę Gilbeck nie może dostać się do telefonu. Święty wstrzymał oddech. Mógł liczyć tylko na jedyny słaby punkt w tym planie. Jego umysł nigdy chyba przedtem nie pracował tak szybko. Miał wrażenie, że jego głowa wiruje, a jednak wyraz twarzy, co sam czuł, nie zdradzał go w najmniejszym stopniu. Zniewalający uśmiech Świętego był wesoły i bezczelny. To doskonały pomysł, Randy powiedział zachęcająco. Na pewno teraz zrobi się jeszcze ciekawiej. Rozmawiałem o tym z Jesse Rogersem wczoraj w nocy, w czasie spotkania w Palmleaf Fan, które nam zorganizowałeś. Twoje podejrzenia wobec niego były uzasadnione, tyle że nie domyśliłeś się wszystkiego. On naprawdę jest agentem FBI i zdaje się, że wie więcej o tym interesie, niż podejrzewałeś. Prawdę mówiąc ma kompletną listę waszych członków, a ci, którzy nie zostali wyłapani wczoraj w nocy, są śledzeni, żeby sprawdzić, z kim się kontaktują. Facet, który prowadzi nasłuch, cholernie się ucieszy, jak będziesz rozmawiał z Nachlohrem, o ile Nachlohr jest jeszcze w stanie odebrać telefon. Święty zaciągnął się papierosem, a jego uśmiech stawał się coraz bardziej cyniczny, gdy dostrzegł, że ich twarze reagują na słowa, które wypowiadał. I jeszcze jedno mówił nadal tym samym pogodnym i kpiącym głosem pamiętajcie, co mówiłem wam o liście, który napisał Gilbeck? Kiedy wreszcie dowiedziałem się, gdzie jest baza i zanim wyruszyłem w tę podróż, zrobiłem parę dopisków na temat obecnej sytuacji i na wszelki wypadek wysłałem go do Waszyngtonu. Przyznaję, że miałem nadzieję, że uwolnię wszystkich jeńców, zanim rozpęta się burza. Ale to właściwie wszystko jedno. Wygląda na to, Heinrich draniu, że będziesz musiał gęsto się tłumaczyć przed swoim Führerem. 3 Podziałało. Musiało podziałać. Niewielu ludzi potrafiłoby rozegrać tę grę tak po mistrzowsku, jak zrobił to Simon Templar. Wystarczyła pewność siebie, ale prawdziwa sztuka objawiła się dopiero w tworzeniu samej historyjki. Nie było odpowiedzi. Friede i March mogli podejrzewać, że składa się ona częściowo z kłamstwa, chociaż Simon opowiedział ją w taki sposób, że trudno było odróżnić prawdę od nieprawdopodobieństwa. Wystarczył już zaledwie przelotny cień wątpliwości, a to właśnie Simon osiągnął. Niepewność zadziałała skutecznie w obie strony. Stawka była zbyt wysoka, żeby mógł wygrać Friede i March