They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Batura, który od czasu do czasu przychodził do nas do sterówki też miał trzeĽwy wzrok i opowiadał, jak Dutch i Ed walcz± o doj¶cie do toalety. Kieł Diabła nieoczekiwanie wyłonił się z mroku jako wielka ciemna plama. — Radio! — poprosił mnie Olaf. Podałem mu mikrofon. — Tu „Boston", Red Baron zgło¶ się! — Olaf wywoływał Mela. — Chłopaki, do¶ć tego dobrego — zwrócił się do mnie i Batury. — Zawołajcie Eda i życzę wam powodzenia, bo czuję, że będziecie go potrzebowali. „Boston", Red Baron zgło¶ się! — Red Baron, zgłaszam się! — usłyszeli¶my głos Mela. — Zapal ¶wiatło! — Co jest z Edem? — Choruje, strasznie bujało — Olaf roze¶miał się. — Już zapalam latarnię — po chwili wahania odezwał się Mel. — Niech Ed wyjdzie na pokład. Olaf wył±czył radio. — ObudĽ naszego sierżanta — Olaf odwrócił się do Batury. — A ty... — przygl±dał mi się uważnie. — Ty chyba wiesz, co masz zrobić. Wyszedłem do skrzyń ze sprzętem i w torby wyj±łem cztery ładunki, które schowałem do bocznych kieszeni spodni i bluzy. Stoj±c na deszczu patrzyłem, jak Olaf wprowadza kuter między skalne zęby, wprost między ¶wiatła niewielkich lampek umocowanych między skałami. Na wprost nas w jaskini zapalił się najpierw jeden reflektor, a potem kolejne. Przeszedłem do cumy rufowej. Kiedy wpływali¶my do jaskini, widziałem, jak Ed wychodzi na pokład dziobowy. Batura doł±czył do mnie. — Co robimy? — zapytał nerwowo. — Dywersję — odparłem nastawiaj±c zapalnik jednego z ładunków na trzy minuty i wrzucaj±c go do wody. Na pomo¶cie stał Mel. Ręce trzymał za plecami. Nie podobała mi się ta postawa. Do nas, na ¶ródokręcie, wyszedł Ed. W rękach trzymał pistolet maszynowy. — Po co to? — wymownie patrzyłem na broń. — Będziesz musiał trochę dłużej pobyć na tej wyspie — powiedział Ed. — Przykro mi... Na pokład wyszedł Dutch trzymaj±c w ręku mały pilnik. — Będziesz rozstrzeliwał załogę? — zagadn±ł Eda. — Co ci do tego? — Amerykanin obejrzał się na kolegę. — Wiesz, że nie lubię broni — Dutch stan±ł i zapalił papierosa. Z zamy¶lonym wyrazem twarzy zapatrzył się w smugę dymu i pilnik, który wyrzucił do wody. — To była bardzo twarda iglica. Ed patrzył na swoj± broń, a następnie ze zło¶liwym u¶miechem na twarzy wycelował jaw Dutcha. Geolog spokojnie dalej palił papierosa. Ed nacisn±ł spust i nic się nie stało. Rozległ się tylko suchy trzask. Wtedy wydarzyło się kilka rzeczy na raz. Mel widz±c scenę na pokładzie, uniósł swój pistolet maszynowy. Olaf tak skierował kuter, że uderzył burt± o pomost z sił± tak duż±, że ten zakołysał się i Mel stracił równowagę. Niespodziewany wybuch pod wod± odwrócił uwagę Eda, który ze zdumieniem patrzył na fontannę wody w miejscu, gdzie wrzuciłem bombę. — Teraz! — wrzasn±łem do Batury wskazuj±c mu na Mela. Jerzy przeskoczył na przystań, pchn±ł Mela na barierkę i wyrzucił go do wody. Ja to samo zrobiłem z Edem. Przebiegaj±c koło wej¶cia do kompleksu bazy wrzuciłem drugi ładunek na skały pod kładkę między metalowymi drzwiami a pływaj±cymi beczkami. Zatrzasnęli¶my z Jerzym drzwi. Przesunęli¶my do nich skrzynie, które znajdowały się najbliżej. — Przygotuj samolot! — krzykn±łem do Batury. — A Zuzanna? — Uwolnię j±! — kuliłem się słysz±c serie pocisków uderzaj±ce o metalowe wrota. — Szybko! — popędzałem Baturę. Jerzy wbiegał po schodach, a ja na wysoko¶ci pierwszego piętra, przy legarze podtrzymuj±cym jeden ci±g schodów, umie¶ciłem trzeci ładunek. Najpierw wybuchł ładunek w porcie. Był niewielki i miał tylko wystraszyć naszych przeciwników. Drugi w klatce schodowej wybuchł, kiedy byłem przy drzwiach celi Zuzanny. Bez trudu wytrychem otworzyłem zamek w drzwiach. — Pysiu! — Zuzanna w półmroku musiała pomylić mnie z Batura. — Pysio czeka na górze w hangarze. ChodĽ, pomożesz mi wyci±gn±ć tego staruszka. Zuzanna mimo długotrwałego więzienia była w wy¶mienitej kondycji. Pobiegła do drzwi w przeciwległym korytarzu. — Halo, proszę pana! — zawołała po niemiecku. — Zaraz pana uratujemy. Niech pan weĽmie ciepłe ubranie! Po kilku sekundach szarpn±łem za drzwi. Z dołu dobiegał łomot. Weszli¶my z Zuzann± do ¶rodka pomieszczenia. Starzec siedział skulony na pryczy