ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

- Czeka w Rivie wraz z Rhodarem i Brandem. Zastanawiali się, co was zatrzymuje. - Nie mogę znaleźć żadnego kapitana, który zechciałby wyprawić się z portu w czasie burzy - odparł ze złością Belgarath. - No cóż, teraz ja tu jestem - poinformował go Greldik. - Muszę załatać żagiel, ale to nie potrwa zbyt długo. Rano możemy wypływać. Czy macie tu coś do picia? - Co z pogodą na morzu? - dopytywał się Belgarath. - Trochę wieje - przyznał Greldik obojętnie, wzruszając ramionami. Zerknął przez okno na ośmiołokciowe fale rozbijające się długimi płatami piany i zieleni o lodowate, kamienne nabrzeża portu. - Poza pasem przybrzeżnym nie jest nawet tak źle. - Zatem wyruszamy rano. Będziesz miał jakichś dwudziestu pasażerów. Starczy ci miejsca? - Jeśli trzeba, zwolnimy dodatkowe - odparł Greldik. - Mam tylko nadzieję, że tym razem nie planujecie zabierać koni. Po ostatniej przeprawie tydzień trwało, nim doczyściliśmy zęzy. - Tylko jednego - oświadczył Belgarath. - Źrebaka, który bardzo przywiązał się do Gariona. Nie narobi zbyt wiele nieporządku. Potrzebujesz czegoś? - Przydałoby się coś do picia - rzucił z nadzieją Greldik. Następnego ranka królowa Sendarii dostała ataku histerii. Gdy dowiedziała się, że ona także ma towarzyszyć grupie udającej się do Rivy, królowa Layla wpadła w panikę. Pulchną żonę Fulracha najbardziej w świecie przerażała morska podróż - nawet podczas najspokojniejszej pogody. Już sam widok statku budził w niej dreszcz zgrozy. Kiedy Polgara poinformowała ją, że musi wraz z nimi płynąć do Rivy, Layla natychmiast się załamała. - Wszystko będzie dobrze, Laylo - powtarzała raz po raz czarodziejka, próbując uspokoić zdenerwowaną królową. - Nie pozwolę, aby coś ci się stało. - Wszyscy potopimy się jak szczury - lamentowała śmiertelnie przerażona Layla. - Jak szczury! O moje biedne, osierocone dzieci! - Przestań natychmiast! - poleciła jej Polgara. - Pożrą nas morskie potwory - dodała królowa. - Pokruszą nasze kości swymi straszliwymi zębami. - W Morzu Wiatrów nie ma żadnych potworów, Laylo - odparła cierpliwie Polgara. - Czas ruszać. Musimy być w Rivie w Dzień Zarania. - Czy nie mogłabyś im powiedzieć, że jestem chora? Że umieram... - błagała królowa. - Jeśli to pomoże, naprawdę umrę. Mówię poważnie, Polgaro. Umrę. Od razu, na miejscu. Tylko proszę, nie każ mi wsiadać na ten okropny statek. Proszę. - Zachowujesz się niemądrze, Laylo - upomniała ją stanowczo czarodziejka. - Nie masz w tej kwestii żadnego wyboru. Żadne z nas go nie ma. Ty, Fulrach, Seline i Brendig - wszyscy musicie pojechać do Rivy razem z nami. Decyzja ta zapadła na długo przed waszym urodzeniem. Teraz przestań już jęczeć i bierz się do pakowania. - Nie mogę - wyszlochała Layla, rzucając się na krzesło. Polgara spojrzała na spanikowaną królową z wyrozumiałym współczuciem. Kiedy jednak się odezwała, w jej głosie nie było po nim ani śladu. - Wstawaj, Laylo - rozkazała ostro. - Stań na nogi i zacznij pakować swoje suknie. Płyniesz do Rivy. Pojedziesz tam, nawet gdybym miała osobiście zaciągnąć cię na statek i trzymać przywiązaną do masztu, dopóki tam nie dotrzemy. - Nie wierzę! - zachłysnęła się królowa Layla. Wstrząs uleczył ją z histerii, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody. - Nie zrobiłabyś mi tego, Polgaro. - Naprawdę? - spytała Polgara. - Myślę, że lepiej będzie, jeśli zaczniesz się pakować. Królowa chwiejnie podniosła się na nogi. - Przez całą drogę będę cierpieć na chorobę morską - zagroziła. - Jeśli to ma cię uszczęśliwić, kochanie - odparła ze słodyczą Polgara i poklepała delikatnie pulchną królową po policzku. Rozdział X Droga morska z Sendaru do Rivy zabrała im dwa dni. Przez cały czas pędzili naprzód, niesieni wiatrem wiejącym od rufy; załatany żagiel wydymał się gwałtownie, piana unosząca się z wielkich fal przymarzała do wszystkiego wokół. Kabina pod pokładem była bardzo zatłoczona, toteż Garion większość czasu spędzał na pokładzie, starając się jednocześnie nie przeszkadzać marynarzom i chronić się przed wiatrem. W końcu, rzecz jasna, przycupnął w osłoniętym miejscu na dziobie. Usiadł wsparty plecami o parapet statku, ciasno owinięty płaszczem z kapturem, i pogrążył się w poważnych rozmyślaniach. Statek kołysał się i podskakiwał gwałtownie, co chwila ryjąc dziobem w potworne czarne fale i rozbryzgując wokół płaty piany. Na morzu pieniły się gniewnie białe grzywy, niebo zaś miało groźną, brudnoszarą barwę. Myśli Gariona były niemal równie ponure jak pogoda. Przez ostatnie piętnaście miesięcy jego życie tak bardzo koncentrowało się wokół pościgu za Klejnotem, że nie miał czasu zastanowić się nad przyszłością. Teraz jednak ich misja była niemal skończona, toteż zaczął rozmyślać nad tym, co się stanie, gdy Klejnot trafi z powrotem do Dworu Rivańskiego Króla. Tym samym przestanie istnieć powód, dla którego jego towarzysze mieliby trzymać się razem. Barak powróci do Val Alorn; Silk z pewnością uzna inną część świata za bardziej interesującą; Hettar, Mandorallen i Relg wrócą do domów i nawet Ce'Nedra, po tym, gdy już pojawi się w swej ślubnej sukni w sali tronowej, zostanie wezwana z powrotem to Tol Honeth. Ich przygoda niemal dobiegła końca i wkrótce znów podejmą na nowo przerwane zwyczajne życie. Przyrzekną sobie, że pewnego dnia z pewnością znów się spotkają i zapewne całkiem szczerze będą tego pragnąć, lecz Garion wiedział, że kiedy już raz się rozstaną, nigdy więcej nie ujrzy ich wszystkich razem. Zastanawiał się także nad swym własnym życiem. Odwiedziny na farmie Faldora na zawsze zatrzasnęły przed nim te szczególne drzwi, choć w gruncie rzeczy już dawno nie były one przed nim otwarte. Ułamki informacji, które gromadził w ciągu ostatniego roku, dobitnie świadczyły o tym, że jeszcze przez jakiś czas nie będzie mógł decydować sam za siebie. - Nie przypuszczam, abyś zechciał powiedzieć mi, co mam dalej robić? - W gruncie rzeczy nie spodziewał się jakiejkolwiek zadowalającej odpowiedzi ze strony owej dziwnej świadomości. - Byłoby to odrobinę przedwczesne - odparł cierpki głos w jego umyśle. - Jutro dotrzemy do Rivy - zauważył Garion. - Gdy tylko umieścimy Klejnot tam, gdzie jest jego miejsce, ta część przygody zakończy się