Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Skrzypienie gałęzi mieszało się z hukiem fal, od czasu do czasu gdzieś blisko odzywała się cykada. Susząc płaszcz nad ogniem, czułem śmiertelne zmęczenie. Lewe ramię bolało od kopniaka strażnika kasyna, prawą ręką poruszałem z najwyższym trudem. Na szczęście naramiennik osłabił uderzenie, więc zarówno staw, jak i mięsień były całe. Nie mogłam się wtedy nawet ruszyć, a on widział mnie, jak tam leżę, i nie pomógł mi szepnęła Nikita. O co jej chodzi? Po chwili zrozumiałem, ale co ja tu mam do powiedzenia? W naszej sytuacji chyba lepiej być praktycznym. Trzeba wysuszyć odzież. Zajmę się tym. Tymczasem możesz się okryć moim płaszczem rzekłem. Podczas gdy się rozbierała, ja gromadziłem zapas chrustu. Ogień dawał ciepło, tak potrzebne po tej morderczej przeprawie szalupą. Kiedy wróciłem, leżała na posłaniu z gałęzi, opatulona moim płaszczem, z którego wystawała jej tylko głowa i czubki stóp. Teraz sprawiała wrażenie jeszcze drobniejszej i bardziej kruchej niż wcześniej. Chwilę później ogień ledwie pełgał, pewnie zapadłem w krótki sen. Dorzuciwszy drewna, ułożyłem przy ognisku mokre patyki, niech podeschną. Bałam się zostać sama. No i teraz jestem powiedziała głośno. Jej oczy lśniły. Być może już mówiła coś wcześniej, a ja tego nie słyszałem. Tobie zapłaciłam i przyszedłeś mi z pomocą. Uratowałeś mnie. Wyłącznie dla pieniędzy wybuchnęła płaczem. Obszedłem ognisko i kucnąwszy obok, wziąłem ją za rękę. Właśnie tak matka uspokajała moje młodsze rodzeństwo. Mnie nigdy, bo nie byłem płaczliwy. Milczałem. Nie był to najwłaściwszy moment na wyjaśnienia, że początkowo wcale nie zamierzałem jej ratować. Po prostu spaprałem robotę. Usiadła i przylgnęła do mnie. Głaszcząc jedną ręką jej włosy, drugą podpierałem plecy. Płaszcz zsunął się nieco z jej ramion i uzmysłowiłem sobie, że jest jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek spotkałem. Próbowałem na nią za bardzo nie patrzeć i być odporny na ciepło jej ciała, lecz ona, przytuliwszy się mocniej, odchyliła głowę. Miała zamknięte oczy, na rzęsach skrzyły się kryształki soli. Pocałowałem ją w czoło, a wtedy jeszcze bardziej wykręciła głowę do tyłu. Pocałowałem znowu, tym razem w usta, po czym delikatnie położyłem ją na plecy i rozchyliłem płaszcz. Popełniasz błąd, pomyślałem, jednak było już za późno. Kochałem się z nią, odnosząc wrażenie, że jest z kryształu, który w każdej chwili może się rozkruszyć. Cały czas tuliła się do mnie, a jej oczy pozostały zamknięte. Później leżeliśmy obok siebie przy dogasającym ognisku, grzejąc się nawzajem. Znam go od dzieciństwa. Jest parę lat starszy ode mnie zaczęła snuć swoją opowieść. Słuchając tego miękkiego głosu, rozkoszowałem się bliskością jej ciała. Jego matka przyszła do naszej wioski z Gythamem, tym czarownikiem, który pomógł twojej przyjaciółce. Ja i Filip wychowywaliśmy się razem, miałam do niego słabość. Później ktoś zamordował jego matkę, musiał więc zadbać o siebie sam, a ponieważ był bardzo sprytny i zaradny, szło mu dobrze. Kochaliśmy się, planując, jak się kiedyś urządzimy. Wiesz, takie zwyczajne marzenia: mały dom, dzieci i tak dalej. Tylko że potem wszystko wzięło w łeb. Wioska podupadła, zaczęłam prowadzić kasyno. Później odkrył te podwodne rzeczy, ale wciąż było nam nieźle. Myśleliśmy o większym domu, o wygodniejszym życiu, lecz on chciał coraz to więcej i więcej. A im dłużej prowadził tę niebezpieczną grę, tym bardziej się zmieniał. Pieniądze i władza zniszczą każdego człowieka. Staje się okrutny, wyrachowany, bezwzględny. Widzę to po sobie. A teraz się uparł, żebyśmy wyjechali ze Strefy, osiedli gdzieś indziej i żyli w dostatku. Chce powtórzyć fortel Jurnsa. Sprawy zaszły już tak daleko, że... Chętnie bym się dowiedział, cóż to takiego fortel Jurnsa, ale nie chciałem jej przerywać. Zamilkła z głową położoną na ramieniu i dopiero po dłuższej chwili, nie kończąc ostatniego zdania, dodała: Spodziewam się z nim dziecka. Właśnie dzisiaj chciałam mu to powiedzieć, lecz nie dowie się tego nigdy. Drzemałem przy niej do czasu, kiedy noc zaczęła blednąc, po czym wstałem ostrożnie, okryłem ją i rozgarnąłem żar. Żółta poświata rozdarła na chwilę szarzejący mrok. Pozbierawszy rozrzuconą na piasku odzież, ubrałem się. Nikita wymamrotała coś przez sen i zwinęła się w kłębek. Materiał był wilgotny, wzdrygnąłem się z zimna. No cóż, trzeba znów wskoczyć w niewygodny pancerz i liczyć na to, że da trochę ciepła. Usiadłszy na swoim miejscu, czekałem, sam nie wiedząc na co. Chyba na nadejście dnia. Gdzieś pośród drzew odezwał się pierwszy ptak, po chwili martwej ciszy odpowiedział mu inny. Koniec nocy, chociaż najjaśniejszy skrawek nieba miał na razie barwę popiołu. Po krótkiej flaucie znowu podniósł się wiatr, tym razem od strony morza. W przybywającym świetle widziałem, jak ziarenka piasku zasypują moje ślady prowadzące do posłania Nikity. Rozdział 23 Niebezpieczne znajomości Tuż przed wschodem słońca usłyszałem skrzypienie drewna oraz rozkazy wykrzykiwane gardłowym głosem