Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!
Następnego ranka zatelefonował, że jest chory. Więcej w Middletown Auto Spares ani o nim nie słyszano, ani go nie widziano. – Daty pasuj± – powiedziała Doreen. – Rzeczywi¶cie – przytakn±ł Steve. – A William Hain wygl±da mi na faceta, który jest przekonany, że ¶wiat jest mu wiele winien. Mamy o nim jeszcze jakie¶ informacje? – Tylko te z akt osobowych. Adres, który podał, to Lamentation Mountain Road numer 7769 w Middletown. Facet urodził się dwunastego maja 1974 roku, ma kartę ubezpieczenia społecznego numer 046–09–6521. Kiedy starał się o pracę w Middletown Auto Spares, przedstawił referencje z Green Peak Engineering oraz Kyle’s Auto Repair. Obie firmy mieszcz± się w Hamden. – W porz±dku. Po¶lij kogo¶ do Middletown Auto Spares, następnie sprawdzimy także te referencje. Może kto¶ tam zna Williama Haina albo go pamięta. Ponad wszystko chcę dostać rysopis faceta. Steve wstał i zdj±ł marynarkę z oparcia krzesła. – Doreen, jedziemy na Lamentation Road. Był w połowie drogi po schodach, kiedy zadzwonił jego telefon komórkowy. – Słucham, Wintergreen. – Steve, tu Roger Prenderval z Torrington. – Co u ciebie słychać, Roger? Co mogę dla ciebie zrobić? Cholera, jestem do¶ć zajęty. Mam na głowie zabójstwo tej Mitchelson. – My¶lałem, że powiniene¶ wiedzieć, że zgarnęli¶my twojego chłopaka. – Alana? Co to znaczy „zgarnęli¶cie go”? – Przykro mi, że muszę ci to mówić, ale byli¶my zmuszeni go aresztować. Pomy¶lałem, że lepiej będzie, jak się o tym dowiesz przed Helen. Steve zatrzymał się. Doreen także przystanęła, lecz on machn±ł ręk±, żeby szła dalej. – Spotkamy się na parkingu – mrukn±ł. – Kłopoty? – Daj mi minutkę, dobrze? Tymczasem posterunkowy Prenderval powiedział grobowym głosem: – Został aresztowany jako podejrzany o napa¶ć na tle seksualnym. – Napa¶ć na tle seksualnym? Mój Alan? Mówisz poważnie? – Przykro mi, Steve. Mieli¶my telefon z pewnego domu w dzielnicy Burntwood. Wygl±da na to, że niespodziewanie do domu wrócili wła¶ciciele i nakryli Alana, jak usiłował się wy¶lizgn±ć przez okno kuchenne. Ich córka stała naga na schodach, przerażona. Twierdzi, że Alan próbował, wbrew jej woli, odbyć z ni± stosunek seksualny. – Wierzysz w to? – Przykro mi, Steve, to, czy w to wierzę, nie ma najmniejszego znaczenia. Dziewczyna złożyła skargę, a jej rodzice s± ż±dni krwi. Steve przyłożył dłoń do czoła. Czuł, że zaraz rozboli go głowa, bólem, który zwykle powodował, że lewym okiem widział jedynie rozmazane kontury otaczaj±cych go przedmiotów. – Wci±ż trzymasz Alana? – Za jakie¶ dwadzie¶cia minut zabieramy go do Litchfield. Pomy¶lałem, że zechcesz go zobaczyć, zanim zostanie formalnie postawiony w stan oskarżenia. – Co to za dziewczyna? Nawet nie wiedziałem, że w ogóle zna jakie¶ dziewczyny. Przynajmniej tak intymnie. – Nazywa się Kelly Kessner. Jej rodzice to Richard i Davina Kessnerowie. – To ci od nieruchomo¶ci? – Dokładnie. – Boże wszechmog±cy. Do tej pory Steve spotkał Richarda Kessnera tylko trzy razy w życiu, przy okazji jakich¶ zgromadzeń dobroczynnych. Pamiętał go jako potężnego hała¶liwego bufona, z rzadkimi włosami i wieczn± opalenizn±. Sprawiał wrażenie, że gdy się z kim¶ wita, koniecznie chce temu komu¶ zgruchotać palce u ręki. Nie potrafił sobie jednak przypomnieć Daviny Kessner. Nie pamiętał także ich córki. Gotów był uznać, że nigdy w życiu nie widział tej dziewczyny. – Czy Alan tam jest? Mogę z nim porozmawiać? – Poczekaj, Steve, nie rozł±czaj się. Zapytam go. – Nie pytaj go, Roger, po prostu mu powiedz. Powiedz mu, że chcę z nim rozmawiać. W słuchawce zaległa długa cisza. Przez okno Steve widział Doreen, niecierpliwie czekaj±c± na niego obok samochodu. Uniósł w górę palec, żeby dać jej sygnał, że zwłoka nie potrwa długo. – Steve? Tu Roger. Alan mówi, że nie chce z tob± rozmawiać. – Przepraszam cię, Roger, ale on musi. To polecenie. – Mam mu przystawić pistolet do głowy? Kategorycznie odmawia rozmowy z tob±. – Nie wierzę. Co on mówi? – Chcesz, żebym ci powtórzył jego słowa? Steve przez chwilę się wahał, po czym powiedział: – Nie, dzięki. Powiedz mu tylko, że przyjadę do niego za jak±¶ godzinę. I powiedz mu, żeby się nie martwił. Wygl±da na to, że cała ta sprawa to cholernie głupie nieporozumienie. – Dobra, Steve. Jeszcze się z tob± skontaktuję. Dzieci nieobecnych bogów Feely’emu popołudnie minęło jak sen albo jak film przedstawiaj±cy życie kogo¶ zupełnie innego. Serenity odgrzała w kuchence mikrofalowej zamrożone chili, które zostawiła dla niej matka, i cała trójka siedziała teraz na dywanie przed kominkiem, jedz±c łyżkami prosto z jednej niebieskiej plastikowej miski