ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Przysłuchiwał się uważnie, wręcz widział przed sobą to, co opisuje Newman. - To chyba wszystko - zakończył Bob wreszcie. Spojrzał na Lisę. -Coś opuściłem? - Ani sekundy. - Popatrzyła na niego. - Z reguły nie podlizuję się mężczyznom, ale nie potrafiłabym zdać tak wyczerpującego sprawozdania, a przecież byłam tam z tobą. - Jakie wrażenie zrobiła na tobie Rosa Brandt? - spytał Tweed. - Kobieta zimna jak ten lód na zewnątrz. Przechodziły mnie ciarki. - Interesujące. - Tweed zajął się Przecieraniem okularów. Ponownie zerknął na Newmana. - Jesteś pewien, że przekazałeś mi wszystkie jej słowa? Przez wszystkie rozumiem to, jak mówiła, spierając się z tobą. - Wszystkie, co do jednego. - Dziękuję. - Tweed włożył okulary, splótł dłonie i spojrzał przed siebie. - To, co mi powiedziałeś, jest niezwykle ważne. - Dlaczego? - spytała Paula. - Nie będę się teraz rozwodził na ten temat. Możliwe, że się mylę. Dzięki atakowi Kuhlmanna na ludzi Walvisa zdobyliśmy jeszcze jeden punkt, chociaż Lisa na pewno nieźle się wystraszyła. Jestem pewien, że pan Walvis będzie dość wstrząśnięty, kiedy się o tym dowie. Może w ten sposób doprowadzimy do tego, do czego chcę doprowadzić. - A cóż to takiego? - dociekała Paula. - Pożyjemy, zobaczymy. Ciekaw jestem, jak radzą sobie Philip i reszta. Dałem im bardzo delikatne zadanie. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze... * 23 * to Martin. Jest mój - rzucił Philip. Zaparkował BMW, pożyczone od Ziggy Palewskiego, w pewnej odległości od wejścia do budynku Walvisa. Obok niego siedział Pete Nield. Śnieg już nie padał. Philip obserwował biurowiec przez noktowizor. Pomimo panujących ciemności i stroju Martina - miał na sobie kożuch i futrzaną czapkę - wyraźnie widział jego czerwoną twarz, oświetloną przez latarnię uliczną. Zastępca Walvisa usiadł za kierownicą niebieskiego audi. - Wysiadaj! - warknął Philip do Petea. - Stracę go z oczu. - No to ruszaj - odparował Nield. - Zostaję z tobą. Mój samochód nie chciał zapalić - skłamał. - Wyskakuj, do cholery, pojedziesz z Harrym... - Nie ma mowy - odparł Nield nieco łagodniejszym tonem. - Umówiłem się z Butlerem, że zaczeka, na wypadek gdyby pojawił się Gulliver. Martin wygląda na grubszą rybę, tak przynajmniej sądzimy. - A niech cię szlag, wolę działać sam... Philip ruszył w chwili, kiedy wóz Martina już niknął w oddali. Nie mógł wiedzieć, że Nield, w zmowie z Butlerem, postanowił zostać przy nim. Obawiali się pozostawić go samego - był za bardzo zaangażowany emocjonalnie w tę sprawę. - Przepraszam, że cię skląłem - powiedział Cardon i jechał dalej. Za nic nie mógł dopuścić, by Martin mu się wymknął. - W porządku, załatwimy to razem. - Ale ty jesteś szefem - Nield połechtał jego próżność. - To grzeczność? - spytał. - Nie, podsumowanie mojego podejścia do sprawy. No, Martin, ciekaw jestem, dokąd to się wybierasz o tej porze. Strasznie ci się spieszy... Zamilkł, zadowolony, że Philip zaakceptował jego towarzystwo. Opuścili miasto i wjechali na autostradę przecinającą okolice Monachium. Na bezchmurnym niebie świecił księżyc, rozświetlając kryształki lodu pokrywającego jezdnię. Po obydwu stronach rozciągała się równina - pola przykryte warstwą śniegu. Ruch był większy, niż Nield się spodziewał, i nie omieszkał tego skomentować. - Dziwne - odparł Philip - ta autostrada przechodzi obok lotniska. Wątpię, żeby Martin zamierzał gdzieś lecieć. - Poczekajmy chwilę, a się dowiemy - rzekł Nield, studiując mapę. -Teraz jesteśmy na A9, która prowadzi do lotniska, Norymbergi i wreszcie -Berlina. - Czyli może nas czekać długa jazda. Przynajmniej z zadowoleniem stwierdzam, że stają się nieostrożni., - Jak to? - Martin jedzie tym samym niebieskim audi, z którego próbowali mnie zabić. Powinien był zmienić samochód... Ruch stawał się coraz mniejszy. Philip wydał z siebie pomruk zadowolenia. Nield uśmiechnął się szeroko i powiedział: - To zaczyna być interesujące. Minął zjazd na lotnisko. - Zauważyłem. Możliwe, że trafiliśmy w dziesiątkę. To BMW, za którym jadę, idealnie nas zasłania. Nie sądzę, by Martin spostrzegł, że ktoś go śledzi... - Jesteśmy na autostradzie A92 - stwierdził Nield