ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Ukradkiem” dałam znak siedzącej obok gejszy, żeby nie nalewała mu.’ zbyt często. Chyba był mi wdzięczny, gdyż westchnął, wypił szklankę wody i wciągnął mnie w długą rozmowę. Wreszcie wyjął z kieszeni chusteczkę, identyczną z tą, którą zawsze nosiłam za obi, i wytarł czoło. Potem dłonią przygładził włosy. - Kiedy ostatni raz byłaś w towarzystwie Nobu? spytał nagle. - Dawno, panie Prezesie - odparłam. - Prawdę mówiąc, mam wrażenie, że Nobu-san pogniewał się na mnie. Przez chwilę patrzył na chusteczkę. - Przyjaźń to cenna rzecz, Sayuri - stwierdził. - Nie wolno jej odrzucać. Słowa Prezesa długo dźwięczały mi w uszach. Pod koniec kwietnia, w trakcie przygotowań do występu w Tańcach z dawnej stolicy, odwiedziła mnie młoda, ledwie mi znana gejsza. Odłożyłam pędzelek do makijażu i wyczekująco spojrzałam na nią. Sądziłam, że przyszła o coś prosić, gdyż całe Gion - poza Mamą - borykało się z wojennymi restrykcjami. - Przepraszam, Sayuri-san - powiedziała. - Nazywam się Takazuru. Mam nadzieję, że zdoła mi pani pomóc. Wiem, że Nobu-san był kiedyś pani przyjacielem... Miesiącami wstydziłam się tego, co zrobiłam. Miesiącami dręczylo mnie pytanie, gdzie zniknął. Teraz, kiedy tak nagle padło jego nazwisko, miałam wrażenie, że ktoś otworzył okno i że czuję na twarzy ożywczy podmuch wiatru. - Trzeba sobie nawzajem pomagać, Takazuru - odparłam. - Szczególnie, że sprawa dotyczy pana Nobu. Mam nadzieję, że nie zachorował. - Nie, przynajmniej nic o tym nie wiem. Bywa zazwyczaj w Awazumi, we wschodnim Gion. Zna pani tę herbaciarnię? - Owszem - przytaknęłam. - Nie sądziłam jednak, że wybierze aż tak odległe miejsce. - Przychodzi bardzo często - zapewniła mnie Takazuru. - Czy... mogę o coś spytać? Znała go pani dobrze... to przecież miły człowiek, prawda? - Skąd ta nieufność? Skoro spędzasz z nim wiele czasu, masz chyba wyrobiony właściwy osąd. - To głupie z mojej strony... lecz nie wiem, co robić! Prosi o mnie, ilekroć przyjeżdża do Gion. Starsza siostra uważa, że to wymarzony klient. Teraz dostałam od niej solidną burę, że płaczę przy nim i przy innych gościach. Co będzie, skoro nawet nie umiem się powstrzymać? - Czasem bywa okrutny, prawda? Biedna Takazuru mocno zacisne3a rozdygotane usta. Lzy zebra3y jej sie w k1cikach ogromnych oczu, tak?e patrzy3a na mnie przez dwie ka3u?e. - Nobu-san czesto nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo potrafi skrzywdzia nierozwa?nym s3owem - próbowa3am j1 pocieszya. - Na pewno bardzo cie lubi, Takazuru- san. W przeciwnym razie by cie nie zaprasza3. - To dlaczego wci1? sie nade mn1 zneca? - spyta3a. Raz mnie pochwali3,?e mam czyste w3osy. „Co za przyjemna zmiana!”, zaraz doda3. - Dziw bierze,?e tak czesto sie spotykacie - westchne3am. - Od miesiecy próbuje go gdzieo zdybaa. - Prosze tego nie robia, Sayuri-san! B3agam! Ci1gle s3ysze,?e jestem gorsza od pani. Jak pani1 znów zobaczy, na pewno zapomni o mnie. Nie chce pani obarczaa moimi problemami... pytam tylko, czy moge go jakoo zadowolia. Nobu-san uwielbia ciekawe rozmowy, ale ja nie trafiam na w3aociwy temat. Wszyscy mi powtarzaj1,?e nie grzesze bystrooci1. Ludzie w Kioto na ogó3 przyznaj1 sie do niewiedzy. Zwykle bywa to tylko uk3on w strone konwencji, lecz tym razem coo mi kaza3o wierzya,?e Takazuru jest ze mn1 szczera. Nobu u?ywa3 jej jak tygrys drzewa do ostrzenia stepionych pazurów. Nie bardzo umia3am jej pomóc. Powiedzia3am,?eby przeczyta3a ciekaw1 historyczn1 ksi1?ke i przy najbli?szej okazji b3ysne3a jak1o wiedz1. Sama te? tak postepowa3am, gdy? miewa3am klientów, którzy uwielbiali po prostu siedziea z przymknietymi oczami, zas3uchani w dYwiek kobiecego g3osu. Nie wiedzia3am, czy to sie sprawdzi z Nobu, lecz Takazuru by3a mi bardzo wdzieczna. Postanowi3am wreszcie,?e musze go zobaczya. Bardzo bola3am nad tym,?e wyrz1dzi3am mu krzywde. Na dok3adke, bez niego nie widywa3am Prezesa. Nie chcia3am,?eby Nobu bardziej przeze mnie cierpia3, i s1dzi3am,?e uda nam sie jakoo odnowia przyjaYn. K3opot polega3 na tym,?e bez zaproszenia nie mia3am prawa wstepu do Awazumi. Kr1?y3am wiec po okolicy, w nadziei na „przypadkowe” spotkanie. Na tyle zna3am przyzwyczajenia Nobu,?eby mniej wiecej wiedziea, o której moge sie go spodziewaa. Trwa3o to bez ma3a pe3ne dwa miesi1ce. Wreszcie pewnego razu dostrzeg3am go, jak wysiada3 z limuzyny. By3am dosya daleko, lecz od razu rozpozna3am jego charakterystyczn1 postaa, z pustym rekawem przypietym do marynarki. Szofer wreczy3 mu teczke. Zatrzyma3am sie pod latarni1 i wyda3am cichy, radosny okrzyk