ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Niestety, nie uchroniłem jej przed nią samą. Tuż po jej zniknięciu byłem kilkakroć szykanowany i napastowany przez nieznane mi osoby i całe grupy. Życie moje stało się pasmem udręki nie do zniesienia, pełnym niebezpieczeństwa i pułapek. W tym stanie rzeczy zrozumiałe się staje, dlaczego unikam zbędnych kontaktów z ludźmi, a cały swój wysiłek twórczy poświęcam prometejskiej pracy dla ludzkości. Praca ta nie jest jeszcze w pełni ukończona, brakuje mi pewnych danych – przede wszystkim wewnętrznego spokoju dla koncentracji myśli i przeczuć. Bez jasnej odpowiedzi na dręczące mnie pytanie w sprawie losu zaginionej Agnieszki Dawyd – osiągnięcie tego stanu nie jest możliwe. Dlatego proszę o wnikliwe rozpatrzenie mego podania i szybką pomoc w wyświetleniu okoliczności zniknięcia zaginionej, nawet gdyby wyniki Waszych poszukiwań okazały się do mnie niepomyślne. Wiem, jak wiele jest jeszcze do zrobienia. To dopiero początek. Oczywista więc, że w tym stanie rzeczy nie mogło być mowy o doprowadzeniu poszukiwań Agnieszki oraz pracy nad artykułem do pomyślnego końca. Zbyt wiele przedsięwzięć, myśli i skojarzeń domagało się rewizji, rozwinięcia w logiczną przędzę zdań i faktów. Praca ta wydała mi się nad wyraz błaha i nużąca. Nie sposób było poddać się rygorom naglącego czasu. Postanowiłem zwrócić się telefonicznie do matki o natychmiastową pomoc. Przeszukałem wszystkie kieszenie. Okazało się, że dysponuję w sumie kwotą czterdziestu sześciu złotych. Udałem się na pocztę główną i zamówiłem błyskawiczną rozmowę trzyminutową z matką. Uzyskawszy połączenie, przedstawiłem zwięźle swą sytuację i wnet otrzymałem zapewnienie, że uzyskam pożyczkę bez zwłoki, telegraficznym przekazem. Przemawiałem do słuchawki rzeczowo, tonem najzupełniej naturalnym, bez śladu zniecierpliwienia. W istocie chodziło przecież o najzwyklejszą transakcję. Pytanie o stan zdrowia, nie pozbawione oczywiście rodzicielskiej nuty zaniepokojenia, zbyłem lapidarnym frazesem. Byłem w pełni zadowolony z siebie i olśniewającej pracy mego mózgu. Osiągnąłem stan jasności i równowagi. Dokonałem w końcu nie lada odkrycia i czynu. Pomyślałem o ludzkości. Ucieszyłem się na samą myśl, że istnieje możliwość pokonania granicy czasoprzestrzennej. Nadzieja. Istnienie w tym wymiarze. Niezniszczalność. Myśl moja przedarła się przez wysoką barykadę tajemnicy, której na imię: Res. Odtąd mogłem bez niepokoju myśleć o Agnieszce. Usłyszałem bowiem jeden z tych głosów, który mógł w najzupełniej prawdopodobny sposób należeć do niej. Był to głos pani Res, a także głos pewnej młodej kobiety, która spytała o procedurę wysyłki za granicę pocztówek dźwiękowych. Korzystając z okazji, że zwolnił się pulpit naprzeciw okienka, wyposażony w pióro, kałamarz i porzuconą kartkę czystego papieru – napisałem krótki list do państwa T., oświadczając zgodnie z prawdą, że Agnieszka Dawyd wyszła z domu i dotychczas nie powróciła, nie dając znaku życia o sobie. Wyraziłem nadzieję, że – swoim nieobliczalnym i pożałowania 52 godnym zwyczajem – mogła bez uprzedzenia udać się do Bystrej na kilkudniowy wypoczynek przed podjęciem powakacyjnej pracy w redakcji „Ty i Ja”, i że być może przebywa właśnie w ich domu, korzystając z gościny. Prosiłem o rychłą odpowiedź na adres matki. Cofnąłem się w czasie. 53 11. I stawił się Olek zdyszany przed królewskim obliczem. Choćby miał przypłacić swą decyzję śmiercią lub ośmieszeniem, podda się próbie. A potem ruszy na poszukiwanie cudownego leku dla uwielbianej księżniczki. Król wraz ze swą dostojną świtą powitał Olka uprzejmie, ale też i bez szczególnego entuzjazmu. Zebrani sprawiali wrażenie najwyraźniej znudzonych bezowocnością swej specjalnej i jakże odpowiedzialnej misji. Po raz pierwszy w swym życiu ubliżał Olek losowi, że poskąpił mu wysokiego urodzenia i sławnych paranteli. Zezwolono mu jednak na odbycie próby. Postąpił więc na środek sali. Na okrytej brokatem ławie stało siedem zagadkowych pucharów, symbolizujących cudowne właściwości: wolę, rozum, cnotę, odwagę, samozaparcie, wino i wodę. Na palenisku żarzył się utopiony w płomieniach miecz z czerwoną od ognia rękojeścią. Niewiele się namyślając i nie czyniąc zbytnich ceregieli pochwycił Olek srebrny puchar z wodą i zalał nią rozżarzoną rękojeść miecza, aż zasyczała jak hartowana stal i sczerniała na węgiel. Teraz ujął miecz oburącz, wyszarpnął go z paleniska i wskazując jego rozpalonym do czerwoności końcem puchar z winem, powiedział: – Z wszystkich płynów, jakie tu widzę, ten napój przyda mi się najbardziej, gdyż gasi pragnienie, ożywia umysł i wzmaga wolę czynu. Inne eliksiry uważam za nieskromny zbytek