Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Ludem rojno. Sejm, jak żurawni, odprawiali walny; gromadni jak przed jaką wielką wojną; na ten mój pogrzeb zszedłszy, tłum proszalny, co mię zbiegł darzyć łez obiatą hojną. Nad miastem padło posępne milczenie. Snuły się ludy żałobne, jak cienie LXXXIII ciche jak owe cienie elizejskie, już modlitwami nawet nie szemrzące; jeno pół-usty szeptając swe wiejskie chorały; duchem wzniesione, marzące. Już moje władztwo widzę czarodziejskie: Czujni już teraz tylko berłem trącę... a ockną się na duchu przetworzeni .................... Oto już łuna stok zamku rumieni: l. Idą posępni a grają im dzwony ze wszystkich kościołów a grają im dzwony żałobne. 2. Idą posępni a niosą korony ozdobne, misterne a dla nich ciążące jak ołów, korony sczerniałe, pogrobne. 3. A grają im dzwony ze wszystkich kościołów a szumią, łopocą szarfami przyczołów NASK IFP UG 28 Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG chorągwie, proporce pogrzebne. 4. A grają im dzwony ze wszystkich kościołów ogromne, tętniące, podniebne. 5. A śpiewy nad nimi, jak skrzydła Aniołów kołyszą się górne, wróżebne. 6. A idą posępni ze wszystkich kościołów z cechami, wieńcami, co kwietne, pachnące, w tysiące były liczone. 7. I chłopy sukmanne i pany strojone w pąsowe żupany, delije. 8. I dziewki przekrasne, panięta przejasne, jaśniejsze niż białe lelije. 9. A idą żałobni a idą posępni przez długie ulice podgrodne; a idą żałobni a idą posępni, choć niebo błękitem pogodne. 10. Wiatr chmury przegania, to skrywa, odsłania orszaki pochodne, stokrotne; 11. A cienie się wiją, to jaśnią, to kryją, to w biegu znikają przelotne. NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 29 12. A oni posępni a grają im dzwony ze wszystkich kościołów zawodne ................ 13. Czyli łąki nietknięte tak gwarzą, Czyli kwiaty wycięte się skarżą Czyli łąki i łany się kłonią, Czyli wiatru przygięte pogonią? 14. Czy to lasów stoki się chwieją, Czy tak wieńce jodłowe wonieją... Czy to lasy sosnowe się kłonią, Czyli wiatru przygięte pogonią? 15. Za orszakiem. czy to łąki szarzeją... za orszakiem, czy to łany już gwarzą, za orszakiem, czy to bory się chwieją za orszakiem, czy to lasy już idą... czyli pszczelne roje tak brzęczą za orszakiem czyli ziemie tak jęczą? 16. A idą żałobne, posępne, pogrzebne i łąki pachnące i lasy podniebne, wnuczęta moje pogrobne. 17. A grają im dzwony ze wszystkich kościołów ogromne, tętniące, wróżebne. ............ ............ LXXXIV Już stokiem wzgórza gromnic żar ofiarny wije się rzeką świateł, co migocą; wlókł się olbrzymi wóz, całunem czarny wśród masztów, których chusty się szamocą; NASK IFP UG 30 Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG wicher żałosny zawiewał cmentarny, jakby w godzinę duchów przed północą. Tam proch królewski mój ze czcią wieziony. W taką to chwilę ja widmem zjawiony, LXXXV stałem się Duch, modlitew wskrzeszon cudem, a strzęp mych szat powionął nad ich głowy, gdym ja w koronie widmo gadał z ludem, cienie po baszcie chwiejąc wawelowej olbrzymie! snadź-że byłem wielkoludem; dreszcz przez nich biegł, poczuli dech grobowy. Bitem w nich krzykiem mej piersi spróchniałej, a echo się po Polsce niosło całej: LXXXVI Pomstę mi dajcie, wy ludzie pogrzebni! Pomstę za moje wezgłowie we strzępach! Nam, co jesteśmy żywota potrzebni, co się tułamy w urwiskach i kępach. Spomóżcie, wy karmazyny i wy zgrzebni, przechować klejnot chwał w ruin ostępach; w gruz rozsypują się węzły korony i spokój grobów święty naruszony. LXXXVII Sędzie na światła dzień moje oblicze zwlekli, żem moją wielkość uznał marność. Sumienie przetrząsali tajemnicze, stawiąc je przed wiekowych Sądów karność; nawet tajone uczynki zbrodnicze i moję tę przemyślną gospodarność. I wstyd mój ojca odkryli przegniły, i gady, które w piersiach miąższ stoczyły. LXXXVIII Spałem spokojny, wielkością przejęty narodu, którym z krasną Ladą żenił, NASK IFP UG Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG 31 i ostawiałem w polach plon nie zżęty, gdy już pszenicznych ziarn kłos się rumienił. Ludu mój, otoś w nędzy jest przygięty: Lęk się i Smutek w twe serce wkorzenił. Cały lud wrzasnął ku mnie: Cień Kaźmierza! A był ten krzyk jak piorun, co uderza. LXXXIX Jako wulkanny wybuch gromopłodny z piersi tysiącznej naraz... krzyk Przymierza! Naród mój woła głosem jednozgodny: Kaźmierza króla duch! Duch Kazimierza! Oni, ci sami, których ja buławą i mieczem niegdy muszę ku jedności, dzisiaj bezpańscy, wielką bólu wrzawą wyznają: oto jedność w sercach gości. Dusze ich splatał węzeł wspólnej klęski w mym duchu, którym stał tam, jak zwycięski