ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

A potem kolejne po lewej i po prawej stronie. Robot zatrzymał się ponownie otoczony przez cele. Rozmaite sensory potrzebowały ledwie chwili, by wykonać pełny odczyt otoczenia w promieniu pięćdziesięciu metrów. Jednocześnie reflektor podczerwony umieszczony w kopule oświetlił okolicę, pozwalając kamerze noktowizyjnej sfilmować ją w poszukiwaniu ukrytych w mroku obiektów. Wszystkie cztery anomalie szybko wycofały się z zasięgu czujników, lecz natychmiast powróciły. Nadal otaczały robota i pozostawały w ruchu, utrzymując mniej więcej równą odległość od niego i od siebie nawzajem. Po porównaniu odczytów sensorów obwody logiczne jeża zaklasyfikowały definitywnie anomalie termiczne jako ludzi i potencjalne zagrożenie. Lecz oprogramowanie nie zawierało instrukcji pozwalających rozwiązać ten problem. Robot wysłał więc przetworzone dane kodowanym kanałem radiowym do sali kontrolnej i czekał, aż jego operator zdecyduje, co robić dalej. - Co jest z Wallym? - zdziwił się Jeziorski. - Widzisz, jak węszy? - Widzę - przyznał zaniepokojony Delure. - I wcale mi się to nie podoba. Cody, dowodzący nocną zmianą operatorów w sali kontrolnej, pochylił się z zadumą nad ekranami, ale nie powiedział ani słowa. Centrum kontroli znajdowało się w podziemiach budynku i stanowiło serce systemu bezpieczeństwa brazylijskich zakładów. Wszyscy operatorzy nosili mundury w kolorze indygo ze świeżo wykonanymi naramiennymi naszywkami przedstawiającymi miecz otoczony stylizowanymi orbitami satelitów. Symbolizowały one zdolność zbierania informacji, jaką posiadał UpLink, połączoną z możliwością reagowania na zagrożenia, na co pozwalał zespół kryzysowy Miecz. Jego nazwa wzięła się od legendy o węźle gordyjskim, który Aleksander Wielki przeciął jednym ciosem miecza. Analogiczną metodę wykorzystywał Roger Gordian do rozwiązywania sytuacji kryzysowych, co było interesującą grą słowną z jego nazwiskiem i pozwoliło znaleźć odpowiednie określenie dla zespołu. Jeziorski pochylił się ku wyświetlaczowi podającemu siłę promieniowania wykrytego źródła. Monitor oświetlał jego twarz zielonkawym blaskiem noktowizyjnego obrazu. - Cholera, popatrz na ilość ciepła. Tam musi być czło... Urwał, gdyż na konsolecie rozbłysło światełko alarmu, i obejrzał się na partnera. Delure zerknął szybko na swoją konsolę i wskazał monitor. Na zielonym tle widać było zielonkawe sylwetki - grupa ludzi otaczała robota, to zbliżając się, to oddalając od niego. Cody'emu przyszły na myśl ogary, które osaczały zwierzynę, ale nie mógł zrozumieć, dlaczego napastnicy zabawiają się w ten sposób z maszyną. Główną zaletą jeży były ich możliwości wczesnego ostrzegania oraz wyposażenie pozwalające przyblokować intruza wdzierającego się przez ogrodzenie zakładu. Roboty miały zyskać na czasie, nim przybędą ludzie wyszkoleni do odparcia ataku i ujęcia napastników. Do ich zadań nie należało zajmowanie się osobnikami, którzy znaleźli się już w głębi zakładu - zbyt łatwo było je ominąć lub unieszkodliwić. Marszcząc brwi, Cody spojrzał na ekran radaru. Na siatce terenu opatrzonej cyfrowymi koordynatami robot i otaczający go ludzie oznaczeni byli kolorowymi symbolami. - To bez sensu - ocenił Jeziorski. - Nie ma żadnych śladów przerwania ogrodzenia... - Tym będziemy się martwić później - rzucił mu Cody, się gając po słuchawkę. - Przełącz go na pełnozakresowe odparcie ataku, a ja dzwonię do Thibodeau. Na polecenie Jeziorskiego Wally odpowiedział napastnikom salwą światła i dźwięku. Najpierw nastąpił rozbłysk umieszczonego w kopule lasera typu yag. Czterem mężczyznom otaczającym robota wydało się, że wybuchła mała supernowa - noc na moment zalało oślepiająco jasne światło. Odruchowo cofnęli się o kilka kroków, ale na podobną reakcję maszyny byli przygotowani. Wiedzieli, że rozbłysk lasera może ich chwilowo oślepić lub nawet - w zależności od mocy, długości i intensywności wiązki - wypalić siatkówkę. Wiedzieli też jednak, że roboty Miecza mają tak skalibrowane lasery, by nie wywołać trwałych uszkodzeń wzroku. Dlatego mieli na wizjerach czarne filtry, by chronić oczy przed blaskiem. Słusznie założyli, że to w zupełności wystarczy. Nie wiedzieli wszakże o tym, że jeż dopiero zaczynał atak. Ledwie przygasł laser, gdy na kadłubie Wally'ego zapaliły się czerwononiebieskie lampy stroboskopowe, błyskając w zaprogramowanej sekwencji zbliżonej wzorem i częstotliwością do fal mózgowych człowieka. W tej samej chwili generator akustyczny robota zaczął emitować z częstotliwością dziesięciu na sekundę studecybelowe fale dźwiękowe. Dawało to rezonans bardziej odczuwalny niż słyszalny, gdyż do napastników docierało jedynie natarczywe ciche bzyczenie. Ale ich wnętrzności odbierały ten dźwięk zupełnie inaczej. Każda broń energetyczna o ukierunkowanej wiązce działa na tej samej zasadzie. Wymierzona w określone obszary ludzkiego ciała, dostosowuje długość emitowanych fal do częstotliwości pracy danego organu, by móc oddziaływać dzięki hiperstymulacji na niego. Pulsujące światła atakowały receptory wzrokowe w mózgu, wzbudzając gwałtowną aktywność elektryczną tego obszaru podobną do aktywności towarzyszącej atakom epilepsji