ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Drizzt nie był zdumiony, gdy jego biegnąca sylwetka zaczęła płonąć purpurowym ogniem, na jego ramionach i nogach pojawiły się małe płomienie faerie, nie parząc, jednak czyniąc go widocznym dla przeciwników. Poczuł ukąszenie w lewym barku i szybko sięgnął tam ręką, wyciągając mały pocisk. Rana była jedynie powierzchowna, energia bełtu została pochłonięta głównie przez mithrilową kolczugę krasnoludzkiej roboty, którą Drizzt miał na sobie. Biegł dalej, mógł mieć jedynie nadzieję, iż do jego krwi nie wpłynęło wystarczająco wiele trucizny, by go wyczerpać. Półka skręciła w prawo, kierując Drizzta z powrotem na jego wrogów. Poczuł się wtedy bardziej odsłonięty, szybko zdał sobie jednak sprawę, że ten zakręt może być dobrą rzeczą, pozwoli mu zwiększyć dystans pomiędzy nim a kuszami. Krótko później bełty odbiły się nieszkodliwie za nim, a półka znów skręciła, wracając w lewo i okrążając podstawę kolejnego wzgórza. Dzięki temu po prawej stronie Drizzta znalazły się chlupoczące wody Donigarten, cztery metry pod nim. Pomyślał, by schować klingi i wskoczyć tam, jednak z wody wystawało zbyt dużo poszarpanych głazów, by tak ryzykować. Gdy spieszył dalej półką, pozostawała ona głównie otwarta na jego prawą stronę, a spadek był co jakiś czas blokowany przez stalagmity. Na lewo od Drizzta majaczyło wzgórze, całkowicie zasłaniając go przed odległymi strzelcami... jednak nie przed bliższymi przeciwnikami, jak zdał sobie sprawę. Ominąwszy lekki zakręt, odkrył w ostatniej chwili, że zaraz dalej znajduje się otwór, a w nim czeka przeciwnik. Żołnierz wyskoczył Drizztowi na drogę, wymachując mieczem i sztyletem. Sejmitar odtrącił miecz na bok i Drizzt wykonał prosto przed siebie pchnięcie, wiedząc, że druga broń zostanie przechwycona przez sztylet. Gdy ostrza zetknęły się, jak można było przewidzieć, Drizzt wykorzystał swój pęd, by odepchnąć daleko sztylet, i podniósł kolano, by ugodzić drowa mocno w żołądek. Drizzt zacisnął swe rozłożone szeroko ręce, jednocześnie uderzając rękojeściami sejmitarów o twarz przeciwnika. Natychmiast cofnął broń, bojąc się, że zaatakuje go miecz lub sztylet, jednak jego wróg nie był już zdolny do działań odwetowych. Padł prosto na ziemię, nieprzytomny, a Drizzt przeskoczył nad nim i pobiegł dalej. Tropiciel osiągnął idealne tempo. Gotowały się w nim dzikie instynkty i wierzył, że żaden drow nie jest mu w stanie zagrozić. Szybko wracał do stanu łowcy, uosobienia pierwotnego, namiętnego szału. Zza następnego stalagmitu wyskoczył mroczny elf. Drizzt opadł na jedno kolano i obrócił się, wykonując manewr podobny do tego, co w przypadku drowa przy drzwiach do grzybowego domu. Tym razem jednak przeciwnik miał więcej czasu na reakcję, trzymał nisko miecz, by wykonać blok. Łowca wiedział, że mu się uda. Przednia stopa Drizzta znalazła oparcie i podniósł się ze swego ślizgu, drugą nogą wykonując zamaszyste kopnięcie, które ugodziło zaskoczonego drowa pod brodę i wyrzuciło go przez krawędź urwiska. Zdołał się chwycić niedaleko niżej, zamroczony od ciosu, sądząc, że ten purpurowooki diabeł z pewnością go zabije. Łowca już jednak zniknął, biegnąc dalej, biegnąc w stronę wolności. Drizzt ujrzał przed sobą na ścieżce innego drowa, tym razem trzymającego rękę wyciągniętą przed sobą, najprawdopodobniej celującego z kuszy. Łowca był szybszy niż bełt. Jego instynkty powtarzały mu to raz za razem i okazały się mieć rację, gdy zamach sejmitarem przechwycił pocisk. Wtedy Drizzt rzucił się na drowa oraz jego sojusznika, który wyłonił się zza najbliższego pagórka. Dwaj wrogowie wymachiwali zaciekle swą bronię, uważając, że wystarczy im przewaga liczebna. Nie rozumieli łowcy – jednak Artemis Entreri, obserwujący wszystko ze znajdującej się w pobliżu dziury, rozumiał. Część 4 W SIECI Jedna z sekt Faerunu wylicza siedem grzechów ludzkości, a najważniejszą spośród nich jest duma. Moja interpretacja tej wizji zawsze polegała na myśleniu o zarozumiałości królów, którzy obwieszczali się bogami, a przynajmniej przekonywali swych poddanych, że rozmawiają z jakimiś boskimi istotami, tworząc w ten sposób przekonanie, iż ich władza została im dana przez bogów. Jest to tylko jedna z manifestacji tego najbardziej śmiertelnego z grzechów. Nie trzeba być królem, aby dać się ponieść fałszywej dumie. Montolio DeBrouchee, mój mentor tropiciel, ostrzegł mnie przed tym, jednak jego nauki dotyczyły osobistego aspektu dumy. „Tropiciel często kroczy samotnie, jednak nigdy bez swych przyjaciół w pobliżu” – wyjaśnił mędrzec. „Tropiciel zna swoje otoczenie i wie, gdzie można znaleźć sojuszników.” Według sposobu myślenia Montolio duma była ślepotą, zamgleniem wnikliwości i wiedzy, oraz zaufania. Zbyt dumna osoba kroczy samotnie i nie przejmuje się tym, gdzie może znaleźć sojuszników. Kiedy odkryłem, że sieć Menzoberranzan staje się coraz gęstsza wokół mnie, zrozumiałem swój błąd, swą zarozumiałość. Czy zacząłem tak dobrze myśleć o sobie i swoich zdolnościach, że zapomniałem o tych przyjaciołach, dzięki którym do tej pory przetrwałem? W swojej złości po śmierci Wulfgara oraz w obawie o Catti-brie, Bruenora i Regisa, nie zastanawiałem się nigdy nad tym, iż ci żyjący przyjaciele mogą pomóc w troszczeniu się o nich. Uznałem, że problemem, który powalił nas wszystkich, była moja własna wina, a w związku z tym moim obowiązkiem było to naprawić, jakkolwiek niemożliwe wydawało się to zadanie dla pojedynczej osoby