ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

.. - zaplotła ręce na piersi i wzruszyła ramionami. - W jego wypadku to nie odniosło skutku. Po kąpieli Parsons osuszył się, ogolił, włożył jedwabny szlafrok podarowany mu przez Loris i wyszedł z łazienki. Loris siedziała skulona w fotelu w rogu sypialni. Miała na sobie białą bawełnianą bluzkę, a z szerokich chińskich spodni wystawały bose stopy. Nadgarstki przyozdabiały ciężkie, srebrne bransolety. Włosy związała z tyłu z koński ogon. Była zamyślona, - Co się stało? - zapytał Parsons. Podniosła na niego oczy. - Przykro mi będzie, kiedy odejdziesz - powiedziała. Chciałabym... Nagle ześliznęła się z fotela i zaczęła spacerować po pokoju z rękami wbitymi głęboko w kieszenie jasnoniebieskich spodni. - Chciałabym ci coś powiedzieć, doktorze, ale chyba nie powinnam. Może pewnego dnia... Odwróciła się gwałtownie. - Mam o tobie jak najlepsze zdanie - powiedziała. - Jesteś wspaniałym człowiekiem. Strasznie utrudnia mi zadanie, pomyślał Parsons. Co za udręka... Zastanawiam się, czy będę w stanie to zrobić, ale nie mam alternatywy. Jego ubranie leżało starannie złożone na półce w garderobie. Sięgnął po nie. - Co masz zamiar zrobić? - zapytała Loris, przyglądając mu się. - Nie idziesz do łóżka? - wskazała na przygotowaną dla niego piżamę. - Nie - odparł. - Nie mam ochoty się kłaść. Kiedy już się ubrał, stanął niezdecydowany w drzwiach apartamentu. - Jesteś taki spięty - zauważyła Loris. - Boisz się zostać w Kwaterze? Chyba nie obawiasz się, że wtargnie tu Helmar? Przeszła obok niego i zaryglowała drzwi do holu. Poczuł gorący zapach jej włosów. - Nikt tu nie może wejść - zapewniła go. - To święte miejsce. Sypialnia królowej. Pokazując w uśmiechu równe białe zęby, położyła mu rękę na ramieniu. - Chce, żebyś był zadowolony - powiedziała miękko. - To twoja ostatnia noc tutaj, kochanie... Przysunęła się blisko i czule pocałowała go w usta. - Wybacz mi - przeprosił ją i odryglował drzwi. - Dokąd idziesz? - nagle stała się czujna. - Chcesz coś zrobić... Co? Przemknęła obok niego jak kot, zagradzając sobą drzwi. Jej oczy płonęły. - Nie pozwolę ci wyjść. Chcesz się zemścić na Helmarze, prawda? O to ci chodzi? - przyjrzała mu się badawczo i nagle zdecydowała: - Nie, to nie to... W takim razie co? Położył jej ręce na ramionach, aby ją odsunąć, ale silne, zdrowe ciało kobiety stawiało opór. Złapała go za ręce i nagle wyczytał z jej twarzy, że zrozumiała. - O Boże... - szepnęła. Pod pobladłą nagle, pozbawioną pigmentu skórą ujrzał przez moment twarz starej, nieprzytomnej z trwogi kobiety. - Doktorze - poprosiła - nie rób tego. Zaczął otwierać drzwi. Runęła na niego. Palce dosięgły jego twarzy, paznokcie rozorały skórę, próbując wydrapać oczy. Odruchowo podniósł ręce i odrzucił ją do tyłu, ale znów do niego przywarła, ciągnęła go w dół, napierając całą siłą i ciężarem swojego ciała. Błysnęły białe zęby, kiedy z furią ugryzła go w szyję. Wolną ręką udało mu się zdzielić ją w twarz. Upadła, dysząc ciężko. Wypadł z apartamentu na korytarz. - Stój! - wrzasnęła za nim, rzucając się w pogoń. Sięgnęła pod bluzkę i wydobyła smukłą, metalową tubę. Dostrzegł to w porę i zamachnął się. Trafił ją pięścią w szczękę, ale odwracając głowę, zamortyzowała siłę ciosu. Oczy miała zaszklone łzami bólu. Nie straciła równowagi, ale tuba zachwiała się, więc złapał za nią. Loris natychmiast szarpnęła się do tyłu, uwalniając się z uchwytu. Ujrzał wycelowaną w siebie broń, i nagle zwrócił uwagę na wyraz twarzy kobiety. Widniało na niej cierpienie. Uniosła rękę, zamachnęła się, rzuciła w niego tubą i zaczęła szlochać. Broń upadła na podłogę obok jego nóg i potoczyła się na bok. - Niech cię wszyscy diabli... -jęknęła Loris, zasłaniając dłońmi twarz i odwracając się do niego plecami. Jej ciałem wstrząsał szloch. Nagle znów stanęła twarzą do niego. - No, idź! - krzyknęła. Po jej policzkach spływały łzy. Pobiegł szybko korytarzem, tą samą drogą, którą przyszli. Wydostał się na ciemne podwórze i dostrzegł niewyraźny zarys statku. Jak tylko mógł najszybciej, wdrapał się do środka, zatrzasnął za sobą drzwiczki i zaryglował je. Czy będzie umiał sterować statkiem? Usiadł przy tablicy przyrządów i sprawdził wskaźniki