ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Jestem Heleną trojańską, pamiętasz? Zaskoczony taką nutą cynizmu przebijającą przez radosny ton, rzekł tylko: - Zaufaj mi. - Znajdziesz wreszcie te drzwi? Nie mam czasu. - Eureka - odparł. Otworzył drzwiczki. Zaskrzypiały w ciemności. Spojrzała z niepokojem. - Tam jest ciemno jak w grobie. - Nie obawiaj się, znam drogę. W wieku dwudziestu kilku lat został dowódcą Straży Królewskiej, chroniącej pałac. Ale od dzieciństwa znał tu wszystkie sekretne przejścia. Podczas budowy pałacu zbadał każdy jego centymetr, jakby wiedział, że gdy królewska rezydencja wypełni się lordami i dworzanami, nie będzie w niej miejsca dla młodego, półcygańskiego złodziejaszka -choćby nie wiadomo jak uwielbiał kojarzącego się mu z Bogiem pana i miłą damę, którzy zajęli się nim, gdy nie miał nic i nikogo. Już jako chłopiec chciał się odwdzięczyć królowi Lazarowi i królowej Allegrze. Był pewien, że go nie wyrzucą, bo traktowali go jak członka rodziny, ale wolał nie ryzykować. Przykładał się do nauki, pilnie zdobywał wykształcenie. Obserwował też ludzi wokół siebie i uczył się posługiwać każdą bronią, jaka wpadła mu w ręce. Dano mu szansę zostania kimś lepszym, więc obrócił swój gniew w dążenie do doskonałości. Jako królewski podopieczny mógł się cieszyć niezliczonymi przy- 26 wilejami, ale wolał awansować dzięki własnym zasługom. Nie ścier-piałby, gdyby jego dobroczyńcy choć raz pomyśleli, że służy im z innych powodów niż wdzięczność, honor, lojalność i miłość. Teraz ostrożnie prowadził ich córkę po krętych, metalowych schodach do przejścia poniżej. Ponieważ w korytarzu nie było światła, pozwolił jej trzymać się za rękę. W ciemności, gdy Serafina była tak blisko, gdy spowijały go jej zapach i jej ciepło, wyobraźnia podsuwała mu zadziwiająco żywe obrazy. Wyobrażał sobie, jak opiera ją o gładką, stiukową ścianę i całuje; jak odgarnia poły swojej kurtki i bierze w dłonie jej piękne piersi; jak pieści ją tak, żeby zapomniała o dotyku innego mężczyzny na swojej jedwabistej skórze; jak zaciera jego ślad swoim własnym. Wstrząśnięty intensywnością tego wrażenia, sprężył się, podniósł głowę i przyśpieszył. Ostrogi przy każdym kroku dzwoniły o kamienie. Mógł zdobyć każdą kobietę, jakiej zapragnął. Każdą z wyjątkiem tej. - A więc, Dariusie, jak zdołałeś się pojawić we właściwym miejscu w chwili, gdy cię potrzebowałam? - zapytała, czule szarpiąc go za ramię. - Cygańskie czary? Ona jedna mogła mówić o jego niewdzięcznej przeszłości, nie obrażając go. - Nie. To nie był zbieg okoliczności. Chciałem zachować swoje przybycie w tajemnicy, ale Saint-Laurent najwyraźniej jakoś się dowiedział. Chyba czuł się zmuszony do działania, gotów na to czy nie. - Rozumiem. - Przez chwilę milczała, potem odezwała się z wahaniem. - Dariusie, wiem, że musisz złożyć raport papie, ale nie chcę, żebyś mu mówił, co zrobił Filip. Sprawiłoby mu to przykrość. Jej prośba go zaskoczyła - uważał przecież Serafinę za egoistkę -a jego zgoda na milczenie nawet bardziej. Lazar z pewnością chciałby wiedzieć, jak Francuz znieważył jego córkę. Ale Serafina miała rację. Czemu miałoby to służyć? Dumny król Lazar di Fiore w gniewie jeszcze bardziej pragnąłby zaszkodzić Napoleonowi. - Tak, Wasza Wysokość - wymamrotał, myśląc z niepokojem, że ostatnio coraz więcej rzeczy ukrywa przed królem. - Najpierw muszę pójść do swoich komnat, żeby się przebrać. Gdyby papa zobaczył rozdartą suknię... Rozumiem. - Dziękuję - szepnęła. Po chwili dodała: - Bardzo się cieszę, że jesteś w domu. Martwię się o ciebie, gdy cię nie ma. 27 Poczuł jej dłonie zsuwające się po jego ramieniu i delikatnie zamykające się na jego dłoni. Przełknął z trudem ślinę. W ciemności splótł jej palce ze swoimi i ciągnął ją ostrożnie za sobą. Weszli na ciemne, wąskie schody. Doszli do półpiętra, ale gdy zaczęli się wspinać wyżej, Darius poczuł się niepokojąco słabo. Z początku nie zwracał uwagi na zawroty głowy, ale w połowie schodów oparł się o ścianę. Miał mdłości, stracił dużo krwi, bardzo bolało go ramię. - Dariusie? Co się stało? - Nic mi nie jest. - Przed oczami stanęły mu gwiazdy. - Usiądź. Przyprowadzę chirurga. - To nic. Nie chcę widzieć... tego... niezdarnego idioty. Ja tylko... — Zrobiło mu się słabo, stracił wątek. Oddychał płytko. Oparł się o ścianę. - Zostań tu. Pójdę po świecę i obejrzę ranę... - Nie! Niczego mi nie trzeba - warknął. - Przynajmniej usiądź. - Wzięła go za ramię, próbując podtrzymać. Opadł na stopnie. Jakie to upokarzające, pomyślał. - Szkoda, że cię nie widzę. Tu jest bardzo ciemno - powiedziała, pochylając się nad nim. - Powiedz, co ci jest. Zaśmiał się tylko i spuścił głowę, walcząc z falą mdłości. - To rana kłuta czy cięta? - zapytała bez zniecierpliwienia. - Drań ciął mnie przez ramię - wymamrotał, zażenowany, bo dziewczyna wydawała się prawdziwie zatroskana. - Z przodu? - Chyba z przodu i z tyłu. - Czujesz łaskotanie w palcach? Odrętwienie? - Nie wiem. - Westchnął, zamykając oczy i opierając się o ścianę. -Jestem straszliwie zmęczony. -Nie chciał tego powiedzieć. Nie tak szczerze i spokojnie. W ciemności poczuł jej miękką dłoń na swoim policzku. - Wiem, biedactwo. Nigdy nie dajesz sobie czasu na wyleczenie. Jej dotyk był niebiański. Darius przez chwilę opierał się na jej dłoni, potem podniósł głowę, wstrząśnięty jej słowami i tym, że przyznał się do słabości. - Nic mi nie jest. Tylko nie jestem już taki młody, jak kiedyś - wymamrotał. Rozluźnił chustkę pod szyją. Prawie pomogło. Odetchnął głęboko i zebrał się w sobie. - Już dobrze. Przepraszam. Chodźmy. - Przepraszam? - powtórzyła. Zmusił się, żeby wstać. Zdenerwowało go, że wzięła go pod łokieć. Strząsnął jej rękę. 28 - Na miłość boską, nie jestem inwalidą. To tylko zadrapanie. - Dobrze, Dariusie