ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Siłę woli wyobrażali sobie nasi dzie- więtnastowieczni przodkowie jako władzę, za pomo- cą której podejmuje się decyzje, po czym kieruje się życiem według nakazów moralności i racjonal- ności tkwiących w samej kulturze. Sądzę, że było to jedno z największych odkryć Freuda, ponieważ badanie chorobotwórczych następstw wiktoriańskiej „siły woli" doprowadziło go do koncepcji „nieświa- domego". Odkrył on ogromne przestrzenie ludzkiej motywacji i zachowań, które określane są przez nieświadome pokusy, niepokoje, lęki i nieskończo- ną ilość popędów i instynktów. Opisując, "jak to „życzenia" i „popędy" raczej niż wola kierują na- szymi zachowaniami, Freud stworzył zupełnie nowy obraz człowieka, obraz, który wstrząsnął podstawa- mi emocjonalnych, moralnych i intelektualnych wy- 224 obrażeń człowieka Zachodu o sobie samym. Analiza Freuda zepchnęła wiktoriańską „wolę" do rzędu misternej racjonalizacji i samooszustwa. Diagnoza chorobotwórczych aspektów „woli", którą tak szczy- cili się wiktorianie, była trafna i dokładna. Jednak zmiana wizji człowieka w sposób nieunik- niony prowadziła do podkopania woli i możności po- dejmowania decyzji oraz podcięcia jednostkowego poczucia odpowiedzialności. Człowiek, jakiego od- krył Freud, był człowiekiem kierowanym, nie-kie- rującym. Człowiek żyje za pomocą „nieświadome- go" — pisał Freud, akceptując słowa Groddecka: „zakorzeniona wiara w psychiczną wolność i wolny wybór (...) jest całkowicie nienaukowa i ustąpić mu- si przed determinizmem, który rządzi życiem psy- chicznym."1 Bez względu na to, czy stanowisko takie jest z punktu widzenia nauki prawdziwe czy fałszywe, je- go praktyczne konsekwencje są ogromne. Odbija ono, racjonalizuje, wzmacnia coś, co ma niemal cha- rakter choroby dwudziestego wieku: ludzkie widze- nie siebie jako wytworu potężnych, ślepych popę- dów (i sił ekonomicznych, jak to wykazał Marks w analizie równie jak freudowska błyskotliwej). Nie chcę przez to powiedzieć, że Freud i Marks „spowodowali" zanik woli i indywidualnej odpowie- dzialności. Wielcy ludzie raczej wyrażają to, co wy- łania się z głębokości kultury, w której żyją, i po- strzegłszy, interpretują to, oo postrzegli, Możemy nie zgadzać się z ich interpretacją, nie możemy jed- nak ignorować tego, co zauważyli. Nie możemy ani nie przyjąć do wiadomości, ani odrzucić odkryć Freuda bez odcięcia się od własnej historii, bez o- krojenia świadomości, bez wreszcie utraty szansy przezwyciężenia kryzysu w planie nowej świadomo- ści i nowej integracji. Proces zmiany ludzkiego o- 1 S. Freud, Wstęp do psychoanalizy, przeł. S. Kempnerówna, W. Zaniewicki, Warszawa 1935, s. 128. brązu samego siebie, raz zapoczątkowany, nie wró- ci nigdy do punktu wyjścia. Wybór istnieje między zignorowaniem faktu, że zniszczeniu uległa nasza wspaniała „siła woli", a nową integracją świado- mości. „Nie chcę" ani „nie wybieram" pierwszego rozwiązania, drugie jest wciąż przed nami. Kryzys polega na tym właśnie rozdarciu. Dylematy, które pojawiły się wraz z podkopa- niem woli, stały się drażliwym problemem we wła- snym ogródku Freuda, w psychoanalizie. Psycho- analityk Alan Wheelis bardzo trafnie określa ten problem, pisząc: „Dla wyrafinowanych intelektua- listów użycie terminu Ťsiła woliť jest zupełnie jed- noznaczną oznaką naiwności. Niemodne stało się po- szukiwanie bez fachowej pomocy drogi wolnej od neurotycznego cierpienia, ponieważ im mocniejsza będzie wola, tym bardziej prawdopodobne, że zosta- nie nazwana szachowaniem przeciwfobicznymť. Nie- świadome dziedziczy prestiż woli. Przedtem los czło- wieka wyznaczony był przez jego ludzką wolę, te- raz determinowany jest przez zrepresjonowane ży- cie psychiczne. Dewaluacja woli pociągnęła za so- bą dewaluację odwagi, ponieważ odwaga istnieć mo- że jedynie na usługach woli i nie sposób, by mogła być ceniona wyżej niż to, czemu służy. W naszym rozumieniu natury ludzkiej zwyciężył determinizm, przegrała determinacja."2 Tendencja do ujmowania swojego losu jako skutku determinizmu obejmuje również w ostatnich dzie- sięcioleciach przeświadczenie współczesnego czło- wieka, że jest on całkowicie bezsilny w obliczu dzia- łających „sił naukowych", przybierających formę energii atomowej. Tę bezradność widać jasno na * A. Wheelis, Will and Psychoanalysis, ,,Journal of the Ame- rican Psychoanalytic Association", IV/2, kwiecień 1956, s. 256. Bozwiązanie problemu zaproponowane przez Wheellsa w ar- tykule i w ostatnim rozdziale The Quest for Identity, New York 1958, odbiega znacznie od głębokiej wartości jego psy- choanalizy. przykładzie problemu bomby atomowej, wobec któ- rego przeciętny obywatel czuje się całkowicie bez- silny. Wielu spośród intelektualistów problem ten dostrzega i, posługując się swoją terminologią, py- ta, czy „człowiek współczesny" nie jest formą szcząt- kową gatunku ludzkiego.3 Ważną cechą obecnego dziesięciolecia jest rozwój wspólnej świadomości choroby. Nawet ludzie, któ- rzy oglądają telewizję czy chodzą do kina, czują to. Film współczesny oznajmia bez ogródek: „wiek ener- gii atomowej zabija wiarę w możliwość wpływu na to, co będzie się z nami działo."4 Rzeczywiście, isto- tą „nerwic" człowieka współczesnego, można to po- wiedzieć bez obawy, jest ograniczenie doświadczenia siebie samego jako obdarzonego odpowiedzialnością, naruszenie woli i zdolności podejmowania decyzji. Brak woli to coś znacznie więcej niż problem etycz- ny: człowiek współczesny zbyt często bywa przeko- nany, że gdyby nawet natężył swą wolę, jego dzia- łanie i tak rnie wyszłoby na dobre. To właśnie po- czucie niemocy, owe sprzeczności wewnątrz woli,- konstytuują nasz podstawowy problem