Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Na początku tłumaczyła sobie, że to dlatego, że od dawna nie była z mężczyzną. Przez ostatnie kilka lat spotykała się z tym czy owym, nikt jednak nie wzbudzał w niej takiej namiętności jak Ryder - nikt oprócz Gary'ego, i to ją przerażało. - W takim razie spędźmy tam cały dzień. Wyjazd o wpół do jedenastej? * Dobrze. - To zaszło już tak daleko, że miała niemal wrażenie, jakby szykowała się wspólna noc. - Przygotuję lunch. * Pamiętaj o kremie do opalania i ręcznikach. * Jasne. - Sama rozmowa o sobocie dodała jej ochoty do życia. Od wieków nie spędziła dnia na leniuchowaniu. * Naprawdę się cieszę, że tam jedziemy. Ryder. Westchnął i odparł: * Ja też. Chociaż skończyli rozmawiać, Lynn nie mogła przestać myśleć o czekającej ich eskapadzie. Intuicja podpowiadała jej, że ta sobota wszystko między nimi zmieni. Rozdział 11 Mamo, patrz! Lynn i kilkanaście innych kobiet obejrzało się w stronę basenu, gdzie na falach śmigały dzieciaki. Po chwili zorientowała się, że ten chłopięcy głos nie należał do Jasona. Jason wskoczył do wody w tej samej sekundzie, w której znaleźli się w Dzikich Falach". Wyszedł z basenu dopiero po dwóch godzinach. Czuł się w wodzie jak ryba. Michelle przed wyjazdem spędziła godzinę na upinaniu włosów. Kiedy Lynn napomknęła, że po fryzurze nie będzie śladu, gdy wejdzie do wody, spojrzała na nią tak, jakby te sprawy przekraczały zdolność jej pojmowania, po czym wyjaśniła, że chce zadbać o włosy, bo nie wiadomo, kogo spotka. Ten ktoś" najwyraźniej musiał być chłopakiem. * Pogodę mamy jak na zamówienie - rzekła Lynn do Rydera, który z zamkniętymi oczami leżał na kocu. Właśnie wyszedł z basenu i na jego szczupłym, umięśnionym ciele lśniły kropelki wody. * Przecież ją zamówiłem - zażartował. - Pogadałem z facetem od pogody, że dziś przydałoby się słońce. Jedno słowo i załatwione. - Chyba nie doceniałam twoich wpływów - przekomarzała się, nie próbując nawet ukrywać, jak wspaniale się czuje. Miał rację: potrzebowała odpoczynku znacznie bardziej, niż gotowa była przyznać. - Czy załatwiłeś jeszcze coś, o czym powinnam wiedzieć? Na jego twarz powoli wypłynął szeroki uśmiech. * Coś, o czym dowiesz się później. - Otworzył oczy i spojrzał na nią z łobuzerskim uśmieszkiem. - Przygotuj się. * Na co? - zapytała ze śmiechem. Tak przyjemnie było choć na ten jeden dzień zapomnieć o rozsądku i pozwolić, by troski uleciały z wiatrem. Nawet nie zadzwoniła do Sharon spytać, co się dzieje w salonie. Jeżeli zastępczyni borykała się z jakimiś problemami, nie chciała o nich wiedzieć. * Mamo, jestem głodny. Tym razem to na pewno Jason. Odwróciła się i zobaczyła go wyłaniającego się z niebieskiej otchłani z maską w jednej ręce i rurką do nurkowania w drugiej. Sięgnęła po piknikową przenośną lodówkę i wyjęła kanapkę z indykiem oraz puszkę zimnego napoju. Jason usiadł i zaczął pić. * Jej, ale tu jest fajnie. Widziałaś, po jakiej fali przed chwilą jeździłem? * Nie bardzo - przyznała. Wyjęła owoce - kilka wielkich, ulubionych bezpestkowych grejpfrutów Jasona. * Gdzie jest Michelle? - spytał Ryder, rozglądając się po zjeżdżalniach. * Ostatnim razem, gdy ją widziałem, podchodziła do jakiegoś faceta - oświadczył Jason głosem pełnym potępienia. - Ani razu się nie wykąpała. Kiedy ją zapytałem, dlaczego, powiedziała, żebym lepiej dał jej spokój. Moim zdaniem ona nie chce zamoczyć sobie włosów - westchnął i wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że jego siostrze przydałaby się pomoc lekarska. - Chyba nigdy nie zrozumiem dziewczyn. * Ja już dawno przestałem je rozumieć - stwierdził Ryder. * To po co się z nimi w ogóle zadajemy? - spytał Jason poważnie. * Jason! * Ty, mamo, jesteś w porządku - zapewnił ją szybko. -Chodzi mi o inne dziewczyny. Spójrz na Michelle. Przyjechaliśmy w najfajniejsze miejsce na świecie, a ona boi się wejść do wody powyżej kolan, bo ktoś ją ochłapie. Przecież to bzdura! * Wcale nie - musiała zaoponować Lynn. Michelle wkroczyła w wiek, kiedy dbałość o wygląd była dla niej najważniejsza. Za parę lat podobnie będzie z Jasonem. * Nie wiem, czy zauważyłeś, ale mama też nie siedzi bez przerwy w wodzie - zauważył Ryder. Usiadł i uśmiechnął się do Lynn. / * Ty też się martwisz o swoją fryzurę?! - wykrzyknął zdumiony Jason. - Moja własna mama! * Niezupełnie. - To dlaczego nie wchodzisz do basenu? Przeszkadzał jej tłok. Kiedy przyjechali, próbowała popływać na nadmuchiwanej tratwie, ale szybko otoczył ją tłum pluskających się wśród fal maluchów. Miała wrażenie, że wszystkie ciałka tłoczyły się dokładnie tam, gdzie kierowała tratwę