ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

– Teraz. Wy zaczekajcie aż wrócimy – szybkim krokiem podszedł do stołu i zabrał sześcianik. – Pod żadnym pozorem nie opuszczajcie domu. • • • Czuł się jak we śnie. Kolonista postarał się o wszystko – miał gwiazdolot, znał sposób na bezpieczne wejście do doku, lecz nie potrafi się tam dostać – coś, co Arto robił, gdy tylko miał ochotę! Jak wspaniale uzupełniały się ich plany… Jego sen został przerwany, gdy minęli najbliższe skrzyżowanie. Wysunął się naprzód, gdy nagle poczuł mocny uścisk na ramieniu. Kolonista płynnym, silnym ruchem odwrócił go do siebie, zaciągnął do bocznego korytarza, złapał za koszulkę, przyparł plecami do ściany i uniósł w górę. W jego oczach czaił się gniew starszaka. Nic nie mogło go lepiej przekonać, iż kolonista naprawdę przeszedł przez szkołę. – Coście narobili? – spytał ostro. – Nie kłam! To musi być wasza robota! Wymiaucz wszystko, nim głębiej wpadniemy w zgotowaną przez waszą głupotę plazmę! Zaskoczony, przez chwilę nie mógł wydusić z siebie słowa. Silny, przygniatający go do ściany uścisk kolonisty nie był tym, co pomogłoby mu dojść do siebie. – My… poszliśmy wczoraj na policję – wydusił wreszcie. – Ale mówiliśmy tylko o szkole! Nie powiedziałem niczego ważnego, przysięgam…! – Czyś ty oszalał? – tylko fakt przebywania w publicznym miejscu zmuszał kolonistę do opanowania, lecz jego samokontrola zdawała się teraz bardziej powierzchowna niż kiedykolwiek wcześniej. – Powiedziałeś policji co się tam dzieje? – Wtedy nie wiedziałem o obserwatorach! – zaprotestował ostro. – Trzeba mi było powiedzieć wcześniej! Na tyle się zdają te wasze tajemnice! – To także twoje tajemnice! Co się tam działo? Mów, na zarazę! – Próbowali mnie zabić! – syknął gniewnie, patrząc mu hardo prosto w oczy, choć jego stopy nie sięgały podłogi. – Zadowolony? Myślałem, że jak przyjdzie policja to jakoś wytrzymamy… Chwilę mierzyli się wzrokiem. Ich oczy nawet nie drgnęły. – Dziękuj rodzicom za to, że zatrzymali cię w domu, bo policja nie przyjdzie – kolonista rozwarł dłonie. Arto miękko opadł na podłogę. – Musi przyjść! – zaprotestował. – Wiedzą dość, by zamknąć Anhela! Gdy on zniknie… Urwał. Oczekiwał, że kolonista się wścieknie, zacznie na niego ryczeć, może nawet bić, lecz on tylko oparł się dłońmi o ścianę i zaczął się śmiać, choć brzmiało to raczej jak chichot obłąkanego. Było w nim coś tak przerażającego, że ciarki przeszły mu po plecach. – Jasna gwiazdo! – szepnął kolonista, uśmiechając się bezsilnie. Na chwilę położył dłoń na głowie Arto, po czym ciężko opadł plecami na ścianę. – Przewidziałem tyle możliwości, wszystko, co człowiek mógł przewidzieć, za wyjątkiem dziecięcej desperacji. Jeden dzień! – klepnął się w uda – o jeden dzień za późno! Dlaczego to musiało się stać akurat teraz? – Przysięgam, nie wiedziałem! – Arto zaczął się zaciekle bronić. – Skąd miałem wiedzieć, że nie będę musiał tam wracać? Chciałem… – Wierzę, lecz to nie zmienia naszej sytuacji! – Sam pan mówił, że zwykli ludzie nic nie wiedzą! – Bo nie wiedzą! Ale są obserwowani, tak jak i wy. Gdy policja zaczęła przeszukiwać dane, by powiązać was z tym Anhelem, ktoś z góry zauważył, że grzebią w sprawach szkoły i przejął ich śledztwo. Nie wiem z iloma osobami rozmawialiście, lecz myślę, że niedługo wrócą one na Ziemię, by ścigać widma. Pierwszą rzeczą, którą się robi, jak ktoś się wygada, jest sprawdzenie ile osób coś wie. Zaczęli od twoich rodziców, sprawdzając czy nie zachowują się inaczej niż zwykle. O tak, gdy skończą robić statystykę obrazów, na pewno ucieszy ich to, na co trafili! Na mnie! Ilustracja: Rafał Kulik – Chcieliśmy tylko dotrwać do odlotu… – głos Arto stał się błagalny. – Wiesz ile rodzin mam na głowie? – twarz kolonisty stała się chłodna i bezlitosna, lecz oczy mu płonęły. – Myślałeś, że tu chodzi tylko o ciebie i twojego kolegę? Ich życie i bezpieczeństwo zależy teraz od tego czy coś da się z tym zrobić! Tak samo twoje i twoich rodziców. Gdy Kosa wykryje co się dzieje, wszystkie stacje w Układzie zostaną postawione w stan alarmu. Cała operacja może zawieść! Czy tak wygląda odpowiedzialność dorosłego? Nie mam czasu, by cię niańczyć! Mam was zostawić, dla bezpieczeństwa pozostałych? – zbliżył twarz do twarzy Arto. – Co powinienem wybrać, kapitanie? Arto zagryzł wargi. Żałował, że nie może się zapaść pod podłogę. Całe jego ciało mówiło przepraszam, lecz w tej sprawie nie było przeproś. Popełnił straszliwy błąd i kolonista chciał, by go dobrze popamiętał. – Przepraszam, naprawdę… – Póki się nie wychylasz, nic ci nie grozi. Ale ty nie chciałeś siedzieć cicho – kolonista wyprostował się. – Ci, którzy to robią, bywają niszczeni razem z całymi rodzinami. Wierzę, że jest ci naprawdę przykro, lecz to nie zapewni bezpieczeństwa tym, którzy mi zaufali. Winowajca zamilkł. Myślał tylko o jednym – gdyby nie tajemnice, to nigdy by się nie zdarzyło. Wszystko byłoby prostsze, łatwiejsze