Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Nawet świątobliwy mnich nie tylko nie czul się oby- czajami Bolesława zgorszony, lecz przeciwnie, z zachwytem o tych "wybrykach" słuchał i pisał. "Kronikarz" tylko raz przytacza nazwę grodu najechanego przez Bolesława w tym czasie, lecz to prapolski Międzyrzecz, opanowany przez Pomorze prawdopodobnie w czasie bezkró- lewia po śmierci Mieszka II. Międzyrzecz został zdobyty po kilku dniach szturmów, choć "cześnik Wojsław" (pewnie nie nasz znajomy, krewniak Sieciecha - przypisek mój) otrzymał ciężką ranę w głowę, po czym już jednak nie wiadomo, co da- lej działo się z tym grodem. Prawdopodobnie pozostawiono go swojemu losowi jak poprzednio najechane wioski. I jeszcze jedna wyprawa dzielnych zdobywców, do nie nazwanego znów grodu, który padł po pierwszym szturmie. "Bolesław stamtąd też uprowadził mnogie łupy i jeńców, a z wojownikami postą- pił według prawa wojennego" - kwituje sprawę Anonim.- Jakie było to prawo wojenne, nie wiadomo właściwie. Mo- że takie, które pozwalało wycinać w pień poddających się do niewoli wojów? Znano takie prawa w średniowieczu, także u nas, a ściśle, w drużynie Bolesława właśnie, tyle że trochę później, ezym zresztą w swoim czasie nie omieszka "pochwalić się" Anonim. Możemy sobie wyobrazić, jaki te młodzieńcze swawole powodowały zamęt w ustabilizowanej i pokojowej na ze- wnątrz polityce księcia Władysława i Sieciecha. Może to tutaj leży przyczyna narastającego z wolna, otwartego konfliktu Bo- lesława z palatynem? Ten ostatni wg Anonima obydwu Pia- stowiczów nie cierpiał, lecz Bolesława pono bardziej... Do tej pory obserwowaliśmy raczej coś wręcz przeciwnego. To dla Bo- lesława przecież zsyłano Zbigniewa za granicę lub zamykano v więzieniu. Dopiero teraz coś się odmieniło i na czoło wy- sunięto Bolesława. Ciekawe, co przeżywał Wojsław, nieraz pe- wnie rugany za niedopilnowanie rzutkiego młodzika. Konflikt narastał powoli, jak poprzedni konflikt palatyna z Magnusem, poprzednikiem Bolesława we Wrocławiu. Ano- nim znowu pisze o "przystawach" mianowanych przez palaty- na, którym młodzi książęta mieli rozkazywać, a którzy właś- ciwie służyli tylko swojemu mocodawcy. Na dodatek zjawiają się jeszcze kmiecie grodowi, też przez palatyna mianowani, oraz... intrygi, za pomocą których starał się wielmoża odwró- cić serce ojcowskie od synów, zwłaszcza od Bolesława, bo ten "mógł na jego (palatyna) nieszczęście zapanować po ojcu". Owe słowa "mógł zapanować", który wypsnęły się "kroni- karzowi", świadczą wyraźnie, że panowanie Bolesława po ojcu nie było jeszcze rzeczą pewną, zatem o co innego chyba cho- dziło, jeśli Sieciech naprawdę "wyróżniał" Bolesława. Tenże tymczasem niewiele robił sobie z ewentualnych upomnień, jakich można się spodziewać ze strony ojca. Prze- ciwnie, nie ustawał w swoich pożytecznych zabawach, czym - wypada tu wierzyć Anonimowi - coraz więcej serc podobnych do swojego zjednywał sobie zarówno wśród bliskich jak i dalekich. Najcenniejsze z nich, choć Anonim woli o tym nie pisać ( a może zgola nie powiedziano mu tego? ), w ciąż biło w piersi wuja Brzetysława. Ten wojowniczy mąż, z charakteru 48 tak podobny do naszego Bolesława, że mógłby być jego ojcem, nie tylko wujem, ciągle łaskawie i pewnie z zachwytem spoglą- dał na siostrzeńca, !któremu, nawiasem mówiąc, był może coś winien za Kłodzko. Nie zdziwiło może nikogo ze vspółezesnych, że nasz Bolesław pod koniec 1099 roku został zaproszony na dwór książęcy do Żatca, aby tam wspólnie z rodziną nie zna- nej sobie matki spgdzić Boże Narodzenie. Trudno w tej chwili odtworzyć iiztencjs księcia czeskiego. Może przewidywał przyszłość Bolesława i pragnął zawezasu silniej związać go z Czechami, aby potem za jego pośrednic- twem na nowo podporządkować sobie Polskę w myśl idei pod- jętej, a nawet zrealizowanej, przez ojca, króla Wratysława? 'Na pewno nie było tu bezinteresowności, choć korzyści mu- siały być obopólne. Kosmas, który skrzgtnie rzecz odnotował, pisze, że "w samo święto, za zgodą wszystkich komesów, Bo- lesław został miecznikiem swojego wuja". Z dalszej relacji kro- nikarza czeskiego dowiadujemy się, że "odsyłając go (Bolesła- wa) po świecie do swoich książę (Brzetysław) w darze dla nie- go ustanowił, aby za sprawowaną godność miecmika, z try- butu, który płacił ojciec jego, Władysław, rocznie miał sto grzywien srebra i dziesigć talentów złota". Stanowisko było więc płatne, jednak nie tylko srebro i zło- to miały wartość. Godność miecznika v państwie ówezesnym należała do najwyższych. Bolesławowi, liezącemu sobie lat nie- spełna piętnaście, rzecz mogła się nawet podobać. Tym bar- dziej może, że z książgtami czeskimi spokrewniony był także przez ciotkę, córkę Kazimierza Odnowiciela, Swatawg, maco- chg księcia Brzetysława. Stosunki między królową-wdową a Brzetysławem panowa- ły" jak się zdaje, dobre. Najstarszy syn Kazimierzówny, Borzy- woj w tymże, 1099 roku, na Wielkanoc otrzymał od cesarza chorągiew i tytuł następcy tronu w Pradze. Natomiast jesienią Brzetysław, "bardzo rozgniewany na synów swego stryja, Kon- rada: Ołdrzycha i Lutolda", odebrał im grody, które potem przekazał Borzywojowi właśnie. Królowa-ciotka mogła więc przebywać w tym czasie w Żatcu, a ona przecież miała tytuł królowej Czech i Polski. I tak oto nasz "książę Północy" został nieoczekiwanie wy- sokim dygnitarzem czeskim. Bez względu na to jak jemu to stanowisko dogadzało i jakie z nim łączył nadzieje, rzecz nie mogła spodobać się księciu Władysławowi, a zwłaszcza Sie- ciechowi. Z tego, co wiemy o Bożym Narodzeniu w Żatcu, wynika, że był to akt z strony Bolesława samowolny jak jego , poprzednie akeje zbrojne. Pierwszy akt wielkiej wagi dojrza- i łego już prawie i pełnoletniego według ówezesnych obyczajów ' młodzieńca. Jego nowe zbliżenie do Czech mogło wywrzeć . wpływ na sytuaejg wewnętrzną w Polsee, nic tedy dziwnego, że zaraz na rok następny -nauka datuje nowe zaburzenia w państwie księcia Władysława i Sieciecha. Według przekazu Anonima, do Wrocławia nadszedł ze sto- licy rozkaz, aby Bolesław czym prędzej wyruszył w pole, na bliżej nie określony przez nasze źródło punkt zborny i zgroma- dził tam wszystkie siły swojego ksigstwa, a potem uderzył na Gzechy, bo te grożą najazdem po łupież i brańców. "lironi- kaxz", który pom ja cały kontekst stosunków Bolesława z Brze- 1 tysławem, zastrzega się jednakże w tym miejscu, że nie wie, ile było tu szczerości, ile zaś podstępu, nam atoli od początku rzecz przypomina poprzednio wydany rozkaz Zbigniewowi, aby :