ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

.. lepszy dozór. O, naiwności, tak szybko znikasz, że każdy ślad twych lotnych stopek jest mi drogim! Jeśli kto mówi: najlepszym sposobem oduczenia poczthaltera, ażeby nie odklejał marek i nie niszczył listów, jest złapanie go na gorącym uczynku i wsadzenie do kozy, to natychmiast widzę odcisk owej naiwności, która nie przypuszcza, że jeszcze lepszym sposobem byłoby podwyższenie pensji winnemu. Podobnie z konduktorami. W ciepłym pokoju i z pełnym żołądkiem łatwo uczyć moralności, ale proszę po kilkanaście godzin codziennie jeździć tramwajem w zimna i upały za 30 rubli miesięcznie, których znaczną część oskubują kary! Towarzystwo tramwajowe prowadzi względem swych oficjalistów nielitościwy wyzysk, zmuszając ich po prostu do nadużyć. - A bilet? - upomniałem się raz u konduktora. - Na co panu? - spytał. - Dla ścisłości. - Ach, gdybyś pan wiedział, jakich ja doznaję ścisłości, mając nieraz kilkanaście rubli miesięcznie! Dorożkarz zrysuje wagon - płać, konia furman uderzy - płać, poduszkę ktoś rozedrze - płać, co zostanie? Nie próbowałem odejmować, a raczej uczułem chęć odjęcia nieco z zysków Towarzystwa na korzyść jego murzynów, którzy powinni mu za składkowe pieniądze w darze noworocznym kupić... Zasady etyki Spencera. Spółka Nakładowa ma wydać pod koniec tego roku książkę dla dzieci. Ponieważ nie posiadamy wybitnych do takiej pracy talentów, wydawcy więc zaprosili stu kilkudziesięciu znanych pisarzów polskich do złożenia ofiar dla dzieci. Powieściopisarz, poeta, uczony, chociaż temu rodzajowi literatury sił swoich nie poświęca, jednakże przy dobrej woli potrafi przemówić do młodocianych czytelników bajką, powiastką, wierszykiem lub przystępną lekcją. Będzie to zbiorek ciekawy, oryginalny i - mam nadzieję - znakomity. Obok Kraszewskiego, Jeża, Orzeszkowej, Morzkowskiej stanie Prus, Bałucki, Bliziński, starsi i młodzi, w długim szeregu ludzie talentu i zasługi, otoczeni dziećmi. Jeżeli do takich słuchaczów przemawia Tyndall, czemuż by nasi pisarze zająć ich nie zdołali? Jest to nie tylko możliwość, ale i obowiązek. Pierwsza nauka nie jest zadaniem tak małoznacznym, ażeby je powierzać partaczom, bezmyślnym bajarzom i mdłym rymopisom. Jakkolwiek książka jeszcze nie gotowa i jakkolwiek wezmą w niej udział autorowie najpowszechniej szanowani, już jakiś konik świętej rodziny zdążył w jednym z pism kopnąć wydawców i "ostrzec" społeczeństwo. Wara od dzieci!, woła. Od czyich? Od twoich? A któż by twoje owoce, szanowny mężu, chciał daleko odrzucać od jabłoni! Niech dojrzewają i spadają, jak ich ogrodnikowi się podoba. Ale nawzajem wara od naszych! [...] ÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄ [ index.htm#spis ] LIBERUM VETO -= Liberum veto =- ÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄÄ Nr 20, z 17 maja 1884 Sprawa Kraszewskiego. - Dwa rozwiązania zagadki. - Oskarżony i prokurator. - Uwagi teoretyczne. - Wiara i niewiara. - Wystawa kucharska. - Przeciskanie się naszej sławy do Europy. - Pożyczka p. Kramsty i radość "Now[oge] Wremieni". - Protekcja "Kuriera Warszawskiego]" w niebie. Prawdopodobnie utoną w tajemnicy końce tej przykrej sprawy, która zawiodła Kraszewskiego przed sąd państwowy w Lipsku pod zarzutem zdrady kraju (Niemiec). Między aktem oskarżenia a zeznaniem podsądnego zachodzi tak olbrzymia różnica, a materiał dowodowy jest tak szczupły, że o niewątpliwym wykryciu prawdy mówić trudno: jedna strona, tj. rodacy Kraszewskiego, muszą się zadowolić wiarą w jego słowa; druga, tj. Niemcy- domniemaniami i sprawiedliwością swego trybunału. Jeżeli przeto ktokolwiek z nas zastanawia się nad tą zagadką, to może tylko oceniać jej rozwiązania warunkowe i wyprowadzać wnioski teoretyczne, stawając kolejno bądź na stanowisku podsądnego, bądź na stanowisku prokuratora. Kraszewski usprawiedliwia się: konserwator biblioteki polskiej w Paryżu, Bronisław Zaleski, prosił mnie w imieniu redakcji jakiegoś francuskiego dziennika o ścisłe korespondencje wojskowe z Niemiec. Ponieważ był to człowiek biedny, a to pośrednictwo obiecywało mu zyski, wynalazłem więc kilku ludzi odpowiednich, między innymi kapitana Hentscha i Adiera, którzy przez moje ręce dostarczali pożądanego materiału i odbierali za to wynagrodzenia. O ich podstępnym czerpaniu ze źródeł zakazanych i o zużytkowywaniu wykradzionych tajemnic na korzyść rządu francuskiego nie wiedziałem, jestem więc niewinną ofiarą podejścia. Tymczasem prokurator odpiera: ponieważ żadne pismo francuskie owych korespondencyj nie drukowało i drukować nie mogło, ponieważ, jak przekonywają listy, Kraszewski kupował najchętniej wiadomości dobyte spod pieczęci tajemnicy wojskowej, ponieważ je świadomie obstalowywał i hojnie płacił, przeto jako obywatel saski jest winnym zdrady kraju. Przyłóżmy miarę moralną do obu tych tłumaczeń. Pierwsze żadnemu zarzutowi nie podlega. Za rolę, którą grałem bez mojej wiedzy i woli, nie odpowiadam. Inaczej rzecz się ma z drugim. Tu Niemiec rozumuje tak: Kraszewski do nas schronił się, przyjął nasze obywatelstwo, używał naszych praw i swobód, nie powinien nas był zdradzać, zwłaszcza zdradzać nie na korzyść własnego, ale obcego, a nam wrogiego kraju. To już nie patriotyzm, ale najem śledczy, który my prawnie musimy karać, moralnie - potępiać, a politycznie - mścić. Gdyby Kraszewski dopuścił się istotnie takiego przestępstwa, zdjąwszy jedną ręką przed nim kapelusz, drugą rzuciłbym na niego kamieniem. Podobna służba nie przystoi żadnemu człowiekowi uczciwemu, a tym mniej zajmującemu najwydatniejsze stanowisko we współczesnej literaturze swego narodu. Zresztą nie rozumiem etyki łatanej wykrętami, nie rozumiem kompromisów z sumieniem, nie rozumiem wywabiania plam z jakiegoś charakteru wielkością jego umysłu lub zasługami. Ale, jak rzekłem, Kraszewskiemu świadomej zdrady nie dowiedziono, wobec zaś nieprzekonywających świadectw pozostaje nam tylko wierzyć jego zapewnieniu: "Igrałem z ogniem bezwiednie