ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

111 Zaczął pisać pracę o psychopatologii życia codziennego. Po raz pierwszy zwracał się nie do świata medycznego, lecz do szerokiego kręgu czytelników. Postanowił unikać problematyki erotycznej i nie następować na moralne nagniotki opinii publicznej. Materiał zaczerpnie z codziennych doświadczeń: przejęzyczenia, zapominanie, pomyłki, przekręcanie nazwisk i dat, niewłaściwe użycie słów, mylne oczytanie... Był głęboko przekonany, że można odkryć psychiczne determinanty najdrobniejszych procesów umysłowych. Rolę kluczową odgrywał w tej pracy termin „czynności pomyłkowe", czyli akty symptomatyczne. One bowiem, podobnie jak sny, umożliwiały przeniesienie do psychologii wielu wiadomości zdobytych przy badaniu nerwic i podświadomości. Jeśli prawdą jest, że zapominanie czy pomyłki nigdy nie są przypadkowe, lecz zawsze zamierzone, wówczas nadarza się okazja wykazania skomplikowanej podwójnej natury ludzkiego umysłu w najprostszych sytuacjach u zdrowych, normalnych ludzi. Przytoczył anegdotę o przewodniczącym izby niższej w parlamencie austriackim, który otworzył posiedzenie słowami: „Panowie, stwierdzam, że mamy pełne ąuorum, wobec czego zamykam posiedzenie!" Wybuch śmiechu, którym przyjęto te słowa, świadczył, iż wszyscy zdawali sobie doskonale sprawę z tego, jak bardzo nie na rękę było to posiedzenie przewodniczącemu. Umieścił też historyjkę o pewnym młodym człowieku, który powiedział swemu ukochanemu profesorowi, że zamierza napisać biografię jakiejś sławnej osobistości, a ten w obecności postronnych odpowiedział, że książek takich jest już dosyć na świecie. Rozmawiając w kilka dni później ze swym mistrzem młodzieniec wystąpił z pretensją: — To dziwne, że takie słowa padły z ust pana profesora. Przecież pan napisał z tej dziedziny więcej histerycznych dzieł niż ktokolwiek inny. — Histerycznych czy historycznych? — zapytał profesor z uśmiechem. — Ale dziękuję za nauczkę, bo w pełni na nią zasłużyłem. Kiedy Zygmunt zapytał jedną ze swych pacjentek, jak czuje się jej wuj, odpowiedziała: „Nie wiem, ostatnio widuję go tylko in flagranti." Następnego dnia tłumaczyła się: 112 „Tak mi wstyd, że zamiast en passant powiedziałam in flagranti." Tego samego dnia okazało się w toku psychoanalizy, że pewnego jej znajomego przyłapano in flagranti i bardzo się tym przejęła. Ludzie często zapominali o spotkaniach, na które nie mieli ochoty, nie załączali czeków do listów, choć zawiadamiali, że czek wysyłają. Jeden z pacjentów Zygmunta miał przed wyjazdem uregulować znaczne honorarium. Poszedł do domu po pieniądze i w jednej chwili tak sprytnie zapodział klucze od biurka, że nie mógł się dostać do pieniędzy. Zygmunt podejrzewał pewną pacjentkę, że wstydzi się swojej rodziny. „Ależ to nieprawdopodobne — oświadczyła mu. — Są to przecież ludzie niezwykli, są geizig (chciwi), przepraszam, chciałam powiedzieć geistig (inteligentni)." Inna znowu pacjentka prowadząc rozmowę towarzyską nie mogła sobie przypomnieć tytułu powieści Lewa Wallace'a, ponieważ tytuł Ben Hur tak bardzo przypominał jej niemieckie słowa bin Hure (jestem prostytutką). „W naszej psychice — pisał — panuje znacznie mniejsza swoboda i dowolność, niż skłonni jesteśmy przypuszczać. Być może w ogóle ich nie ma. Wiemy, że przypadki często można ująć w prawa. Podobnie to, co nazywamy dowolnością umysłu, opiera się na prawach, których istnienie zaczynamy dopiero podejrzewać." Anegdotą o sobie posłużył się, by zilustrować teorię, iż liczby rzadko przychodzą na myśl przypadkowo, że nieuchronnie podpowiada je podświadomość. Pewnego dnia wybrał się do księgarni, żeby nabyć kilka książek medycznych, i poprosił o zwyczajowy dziesięcioprocentowy rabat. Następnego dnia zaniósł do antykwariusza kilka niepotrzebnych mu dzieł medycznych, i żądał za nie przyzwoitej ceny. Księgarz chciał zapłacić o dziesięć procent mniej