Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
I wtedy jeden człowiek starą pieśń zanucił. Kamil Vivat Polonus, unus defensor Mariae". Andrzej Telefon. Głosy Ty odbieraj! Kamil Rzeczywistość dzwoni. Krzysztof Nie żartuj! To są właśnie historyczne chwile. Kiedyś jakiś Godebski od pancernej broni Opieje nas idących w tym cholernym pyle. Andrzej powraca od telefonu, kolęda ^wróceni do niego. Głosy No jakże? Andrzej Najwyraźniej, że na coś się zbiera. Stefan Na te palmy męczeńskie i anielskie chóry. 246 Dramaty poetyckie Andrzej Wszystkie prawie narody już spadły z tej góry, Więc kolej na Polaków. Vivat Somosierra! Stefan Co tu gadać: jak trzeba, to się ją powtórzy. Lecz pod jednym warunkiem o! rycerze wściekli! Nie mamy co dowodzić, że Polak nie tchórzy I Anglicy dać muszą wszystko, co przyrzekli. Niech się jakiś romantyk przy tym zarumienia. A ja wołam: Krew polska jest też do kupienia" I powiem Churchillowi: dawaj Kresy, chłopie, A będziem ci tu ginąć jak raki w ukropie! Jan Dekoracje, przyznacie, są tutaj wspaniałe, Robota nie jest łatwa ale raz się ginie. Stefan Ja bym kazał tym naszym mądralom w Londynie Choć jeden dzień się drapać na tę gołą skałę. Krzysztof Już widzę Strasburgera, jak z moździerza wali! Kazimierz Przestańcie o nich gadać, bo mnie furie trzęsą. My tutaj co dzień bardziej idziemy na mięso, A oni coraz bardziej boją się Moskali. I mają tylko jedno: klucz partyjny w głowie, I myślą wciąż o jednym: co pan Churchill powie. -247 Jan Lechoń Cóż z tego, że ty wyjesz po nocach z rozpaczy, Jeśli do nich pan Roosevelt uśmiechnąć się raczy. Feliks Gdy nie ma wielkich ludzi, my pójdziemy przodem, Bo my jesteśmy naród, czujemy z narodem. I niechaj cudza małość woli nam nie ziębi. Plwajmy na tę skorupę i schodźmy do głębi". Są potęgi na ziemi, są gwiazdy na niebie, Co wesprą tych, co nie chcą niczego dla siebie, Co mogą odejść szczęścia, bo ta myśl ich krzepi, Że jeśli oni zginą, innym będzie lepiej. Andrzej Znów telefon! Metan Ja radzę skończyć te romanse I choć parę się godzin nacieszyć piwnicą. Bo jak widać z wszystkiego, mamy wielkie szanse, Że jutro będzie ciepło. Lepiej spać póki-co. Jan Good night! Buona notte! Dobranoc, panowie! Niech się wam śnią kołduny i litewska strzecha, Albo Wały Hetmańskie i Szkowron we Lwowie. Krzysztof A tobie Modzelewska i felieton Wiecha! Wszyscy powoli ro^chod^ą się do piwnicy pod domem, ^o stają tylko Feliks i młodziutki Lukasa parę żołnierzy w mroku. 248 Dramaty poetyckie Łukasz do Feliksa Patrz jak niebo się dymi od gwiazd srebrnych dymu! Jednak jakie to cudo jest ta droga mleczna! I ciągle sobie myślę: Co za rzecz bajeczna, Że to my, polskie wojsko, idziemy do Rzymu!! Nasz los był wywróżony w słowach prostej pieśni, Co kiedyś po raz pierwszy wśród tych dróg zabrzmiała. Ach! Ledwo mogę wierzyć, że to się nam nie śni! Wszystko to jest jak książka groźna lecz wspaniała. Widzę trupy skrwawione, oczy ich otwarte, Lecz myślę tylko jedno: ŤPrzejdziem, przejdziem Wartęť". I wierzę: ci, co krwawią i leżą pokotem W ostatniej swej godzinie myślą tylko o tem. Ktoś w ciemnościach się poruszył. Kto idzie? Kubik (młody żołnierz) To ja, Kubik. Feliks Czego tu chcesz, smyku? Kubik Ja tak panów słuchałem, panie poruczniku, I widzę, że coś bardzo krucho z naszą sprawą. Więc myślałem o moich, co są pod Warszawą. Ja rozumiem: to straszne, nasi chłopcy giną, Lecz my musimy zdobyć - to Monte Cassino. Kurtyna. (1945) 249 Jan l^echoń [6] Godzina przestrogi". Scena z dramatu Akt III Na scenie teatru krakowskiego r. 1945 po przedstawieniu, przed północą. Już uprzątnięto dekoracje, aktorzy i maszyniści rozchodził się powoli. Zostało ich tylko paru i Karol, dyrektor teatru. Karol do sekretarza Jutro wszystkie pan wzmianki da do załatwienia. Niech pan styl ich podrabia, jak tylko pan umie. I tak przecież się zaraz każdy dorozumie, A inaczej nam cenzor wszystko poprzemienia. do elektrotechników Gasić światło, panowie! A jutro czytana! Woźny do zbliżającego się Konrada A pan kogo uważa? Konrad do Karola Ja właśnie do pana! Karol Pozwoli pan na górę. Tutaj zaraz gaszą, I przy tym diablo zimno. Co za czas fatalny! Konrad Co do mnie, przyznam szczerze, chłody mnie nie straszą, A przy tym, jeśli można, chcę być niewidzialny. 250 Dramaty poetyckie Karol Więc dobrze! Ale najpierw: Z kimże mam przyjemność?" Konrad Pan ma pamięć tak świetną. Niech ją pan wytęży! Zapadła wieś na Litwie. Jak teraz, jest ciemność. To właśnie ja przyszedłem do jednego z księży Karol Tak teraz o żart trudno, że szczerze się bawię. Więc to pan? Jak mi miło! Witam cię, Gustawie! I nie chcąc twego czasu drogiego nadużyć, Choć musiałeś niezwykłe przechodzić koleje, Nie pytam cię, jak chciałbym: Co się z tobą dzieje?" Lecz zaraz, prosto z mostu: Czym ci mogę służyć?" Konrad Z odpowiedzią, doprawdy, nie będę mieć biedy. Jest to cytat po prostu z mej znanej tyrady, Więc powiem teraz panu, co mówiłem wtedy Staruszkowi w pustelni: Wróć nam, wróć nam Driady". Karol Niczego nie chcę bardziej. Ciągle o tym marzę. Na razie pozwolili dać w repertuarze. Ale widzisz: minęło już sto lat z okładem, Odkąd, drogi Gustawie, stałeś się Konradem, I różnych takich rzeczy przybyło na świecie, Przy których Nowosilców jest niewinne dziecię. 251 Jan Lechoń Konrad Widzę, żeś mnie nie pojął, drogi przyjacielu, I nie wierzysz, że byłem ciągle między wami, Że jestem duch, jak w Driadach albo jak w Weselu, I żem dostał się tutaj zamkniętymi drzwiami. Skąd idę? To na teraz sprawa zbyt zawiła. Powstałem, tak jak wszystko, na dwa słowa: Stań się!" Wysłała mnie tu do was tajemnicza siła, Co się nigdy na żadnym nie zjawi seansie, 0 której się niewielu śniło filozofom, Bo tak bardzo jest prosta, wystarczy w nią wierzyć: Ktoś wieki może przetrwać dzięki paru strofom 1 dzięki paru nutom wielkie państwa przeżyć. Coś temu podobnego i ze mną się stało. Widzisz przecie, żem żywa i zwykła osoba. Dotknij tylko mnie mocno: czujesz żywe ciało! Lecz mówię ci: przepadnę, gdy mi się spodoba. Karol Trochę jest to dziwaczne, przyznam ci się szczerze, Lecz teraz tyle grobów. Nie widzę sposobu, By teraz właśnie zmarli nie wstawali z grobu. Ja znałem Wyspiańskiego. Więc prawie ci wierzę. Konrad Teraz czuję naprawdę, żem wrócił do domu: Te ściany, sufler w budce to druhowie moi. Jakże do was tęskniłem, idąc w blaskach gromu. To dobrze, jak to dobrze, że ten teatr stoi! Słychać kroki spóźnione