ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Katherine niewątpliwie była popularna, lecz jak długo to jeszcze potrwa; na jej miejsce czekało już mnóstwo młodszych, bardziej zdeterminowanych aktorek. Hal nie prowadził instytucji charytatywnej. Więcej, w głębi duszy pogardzał aktorami, czym wcale nie wyróżniał się wśród agentów hollywoodzkich. Co by się stało, gdyby Katherine odeszła z serialu i z jego agencji? Absolutnie nic. Tam, skąd przyszła, takich aktorek były tysiące. Tysiące. Jean-Claude natomiast jej relacją bardzo się przejął i wyraźnie zdenerwował. - Cholerni dranie. Nie rozumiem, jak oni mają czelność traktować cię w ten sposób? Jesteś jedną z najsławniejszych kobiet na świecie. Jesteś znana we Francji, w Europie, Afryce, słowem wszędzie, gdzie wyświetlają „Skeffingtonów”. Jak mogą cię tak lekceważyć? - Wiesz, kochanie, tak naprawdę to jestem tylko małym trybikiem w olbrzymiej machinie, i do tego niezbyt ważnym. Mogą się mnie pozbyć, kiedy im przyjdzie na to ochota. Wyrzucą mnie jak parę starych butów. Skoro sieć chce podnieść notowania, a moja śmierć na ekranie ma wpłynąć na nie korzystnie, to na pewno nie będą się wahać. Leżeli przytuleni, oglądając w telewizji stary film ze Spencerem Trącym. - Kitty, czy zgodziłabyś się, żebym wziął tę sprawę w swoje ręce? - spytał, głaszcząc jej włosy. - A co ty mógłbyś zrobić? - Wiesz, chyba coś wymyśliłem. Wprawdzie sam byłem gwiazdą tylko trzy lata, ale mam głowę do interesów i w przeciwieństwie do nich wierzę w twój talent. - Co więc zamierzasz? - Ach, dużo by mówić. - Pocałował ją w czoło, pogładził jej gołe ramiona. - Czas spać, moja kochana diwo. Potrzebujesz się wyspać, żeby pięknie wyglądać. Jutro zaczynasz o piątej, nest-ce pas? - Tak. - Uśmiechnęła się, zamykając oczy. Nie potrafiła sobie wyobrazić, w jaki sposób Jean-Claude mógłby wyciągnąć ją z tej trudnej sytuacji, ale przyjemnie jej było, że stanął po jej stronie. - Dobranoc, kochanie - szepnęła. W następnym tygodniu Katherine i Jean-Claude praktycznie się nie rozstawali. Jean-Claude spełniał wszystkie jej zachcianki; każdą chwilę wolną od pracy spędzała teraz z nim. Jego nigdy nie zaspokojony apetyt seksualny, oczywiste zaangażowanie się w jej życie i oddanie stworzyły między nimi więź, która z dnia na dzień była coraz silniejsza. Zachowywali się tak, jak zwykle zachowują się kochankowie - spacerowali po dzikich wzgórzach za Benedict Canyon, oglądali filmy w Universal Cineplex, jedząc popcorn i hot-dogi, albo włóczyli się od kina do kina, aż poczuli, że kina mają dość. Katherine na te wyprawy ubierała się w dżinsy, bawełniane koszulki, tenisówki, wkładała ciemne okulary, włosy chowała pod czapką z daszkiem. Na ogół udawało się jej zachować incognito. Ale nie zawsze. - To przebranie jest do kitu - powiedział jej pewnego wieczora, kiedy na parking przy Universal City wtargnął tłum, machający kawałkami papieru i długopisami. - Musisz wymyślić jakieś inne, cherie. Katherine uśmiechnęła się do niego wesoło przez morze rąk. Czasami jechali jego czarnym kabrioletem BMW na plażę Malibu albo Santa Monica. Katherine bardzo lubiła, gdy tak sobie mknęli w dół autostradą nad Pacyfikiem, wiatr rozwiewał jej a jemu mierzwił włosy, słońce świeci ło wysoko na niebie, a Sarah Vaughn lub Ella Fitzgerald przekrzykiwały warkot silnika. Kilka razy zaproponował jej, żeby mu towarzyszyła w podróży w interesach do Los Angeles, ale zawsze się wykręciła. - Kochanie, wiesz, że źle znoszę tłok. Pojechałam tam dwa lata temu i ledwo uszłam z życiem. Prawie mnie zadusili przy stole gry. - Pogłaskała go po głowie, świadoma, że zrobiła mu zawód. - Mogłabyś włożyć swoją czapkę. - Kochanie, sam wiesz najlepiej, że to niewiele pomaga. A jeśli już mają mnie poznać, to wolę wyglądać jak Katherine Bennet, a nie jak jakiś okropny przebieraniec. Westchnął teatralnie. - Niech ci będzie. Ale nie myśl, że mi to odpowiada. Georgia Skeffington została postrzelona w piątek wieczorem, kilka minut po siódmej. Potem całe studio wyjechało na weekend, a Katherine, dziesięciu techników i reżyser wrócili na plan, w obecności Gabe’a i Luthera podpisali zobowiązanie do zachowania tajemnicy i nakręcili scenę, w której Katherine - zabandażowana, w łóżku szpitalnym - odzyskuje przytomność. Teraz pozostawało jedynie czekać. Sześć tygodni po wprowadzeniu się do jej domu Jean-Claude poprosił Katherine, żeby została jego żoną. - Dopiero, co się rozwiodłam - powiedziała słabym głosem. - Nie sądzisz, że to zbyt prędko? - Nie, dlaczego? Uważam, że jeśli dwoje ludzi kocha się tak jak my, to powinni się pobrać. Chcę spędzić z tobą resztę mego życia, Kitty. Myślę, że wiedziałem o tym od chwili, w której zobaczyłem cię pierwszy raz. Powiedziałem ci, że wierzę w pokrewieństwo dusz i w to, że twoja i moja dusza znały się od dłuższego czasu. Myślę, że to prawda. Jesteśmy dla siebie stworzeni. Sama o tym wiesz, Kitty. Katherine nie odpowiadała. Kręcąc włosy na palcu, patrzyła na niego w zamyśleniu. - Kocham cię, Jean-Claude - powiedziała w końcu - ale nie mogę wyjść za ciebie