ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Są znawcami sztuki, ponieważ chcieliby sztukę zlikwidować, zachowują się jak lekarze, podczas gdy naprawdę zamyślają otrucie, wyrabiają sobie język i smak po to, by tłumacząc, dlaczego tak uporczywie odrzucają wszystko, co proponuje im się jako pożywną strawę artystyczną, powołać się na swe delikatne podniebienie. Nie chcą bowiem, by powstawały rzeczy wielkie, i wzięli się na sposób, by mówić: „patrzcie, wielkość już mamy!" Naprawdę zaś owa już istniejąca wielkość obchodzi ich równie mało jak to, co dopiero powstaje: świadczy o tym ich życie. Monumentalna historia jest kostiumem, pod osłoną sowitego podziwu dla wielkich i potężnych postaci przeszłości ukrywają nienawiść do wielkich i potężnych mieszkańców epoki współczesnej, pod tą osłoną prawdziwy sens takiego ujęcia historii obraca się w swe przeciwieństwo: czy ludzie ci są tego świadomi, czy nie, to działają w każdym razie tak, jak gdyby ich hasło wyborcze brzmiało: niechaj umarli grzebią żywych. Każde z trzech ujęć historii ma rację bytu wyłącznie na jednej glebie i pod jednym słońcem: w każdych innych warunkach wyradza się w niebezpieczny chwast. Jeżeli człowiek, który chce dokonać czegoś wielkiego, w ogóle potrzebuje przeszłości, to posługuje się kluczem historii monumentalnej; kto natomiast chce trwać przy zwyczajach i z dawna czczonych bogach, kultywuje przeszłość jako historyk antykwaryczny; i tylko ten, komu obecna potrzeba dławi piersi, kto za wszelką cenę chce zrzucić z siebie ciężar, sięgnie do historii krytycznej, to znaczy osądzającej i ferującej wyroki. Bezmyślne przesadzanie roślin spowodować może niejedno nieszczęście: krytyk nie działający z potrzeby, antykwariusz pozbawiony pietyzmu, znawca rzeczy wielkich bez zdolności do wielkich czynów to takie wybujałe na kształt chwastów, wykorzenione z naturalnej gleby i dlatego zwyrodniałe rośliny. Dzieje są, po drugie, domeną charakteru zachowawczego i pełnego czci, który wiernym i czułym wzrokiem patrzy tam, skąd pochodzi, gdzie się stawał; pietyzm ten jest niejako formą wdzięczności za istnienie. Hołubiąc troskliwie to, co istnieje z dawien dawna, chce zachować warunki, w jakich sam powstał, dla tych, którzy powstaną po nim - i w ten sposób służy życiu. Jeżeli posiada sprzęty domowe po pradziadach, posiadanie w jego duszy przybiera odmienny sens - to raczej owe sprzęty posiadają jego. To, co małe, ograniczone, zbutwiałe i przestarzałe, uzyskuje godność i nietykalność, ponieważ zachowawcza i pełna czci dusza człowieka antykwarycznego przenosi się w te przedmioty i mości sobie tam przytulne gniazdko. Dzieje jego miasta stają się dziejami jego samego; człowiek antykwaryczny pojmuje mury, spiętrzoną bramę, zarządzenia rajców, święto ludowe jak barwny diariusz własnej młodości i odnajduje w nich samego siebie, swoje siły, zapal, przyjemności, sądy, swoją głupotę i wybryki. Dało się tu żyć, powiada sobie, ponieważ daje się tu żyć, będzie się tu dawało żyć, ponieważ jesteśmy twardzi i byle co nas nie złamie. Pogrążony w liczbie mnogiej owego „my" nie zważa na minione osobliwe poszczególne żywoty i sam się czuje duchem domu, rodu i miasta. Niekiedy ponad mrocznymi i pełnymi zawiłości stuleciami pozdrawia duszę swego narodu, jakby witał się z własną duszą; wrażliwy nos, subtelna intuicja, odnajdywanie niemal zatartych śladów, instynktowna umiejętność trafnego odczytywania nakładających się na siebie znaków przeszłości, bystra orientacja w palimpsestach, ba — polipsestach: oto jego talenty i cnoty. Z tymi talentami i cnotami Goethe stał pod pomnikiem Erwina von Steinbacha; nawałnica doznań rozdarła dzielącą ich zasłonę historyczną: ujrzał znów po raz pierwszy niemieckie dzieło, „promieniujące z silnej, szorstkiej niemieckiej duszy"48. Ten zmysł i poryw wiódł Włochów doby renesansu i rozbudzał w ich poetach antycznego geniusza italskiego, „wspaniały rezonans prastarej lutni", jak mówi Jacob Burckhardt