Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
- Bardzo sprytne - mruknął Schofield, nie przestając się rozglądać wokół siebie. Jego wzrok zatrzymał się na jadalni. Za stołem, razem z członkami personelu Wilkes, siedzieli Luc Champion i trzej pozostali francuscy naukowcy. Porucznik przez chwilę obserwował ich uważnie, głęboko się nad czymś zastanawiając. - Zabierzecie nas do domu? - odezwała się nagle zza jego pleców Kirsty. Schofield jeszcze spoglądał na Francuzów w jadalni, a potem odwrócił się i popatrzył na dziewczynkę. - Nie możemy. Ale wkrótce przybędą ludzie, którzy się tym zajmą. My jesteśmy tu po to, by się wami zaopiekować do ich przybycia. Schofield i Hensleigh szli szybko szerokim lodowym tunelem. Tuż za nimi maszerowali Montana i Hollywood. Byli na poziomie B, głównym poziomie mieszkalnym. Lodowy tunel skręcał tu szerokim łukiem. Po obu stronach w ścianach osadzone były drzwi, za którymi znajdowały się sypialnie, pomieszczenia socjalne, laboratoria i gabinety naukowe. Porucznik zauważył, że jedne z drzwi oznakowano charakterystycznym znakiem - składającym się z trzech koncentrycznych kręgów ostrzeżeniem przed niebezpiecznymi biologicznymi materiałami. Prostokątna plakietka pod rysunkiem informowała: LABORATORIUM BIOTOKSYN. - Kiedy przyjechaliśmy na McMurdo, powiedzieli nam, że Renshaw to zrobił, ponieważ uważał, że ten drugi gość kradł mu wyniki badań czy coś w tym stylu - oświadczył porucznik. - Rzeczywiście tak było - przyznała Hensleigh, nie zwalniając kroku. Popatrzyła na Schofielda. - To kompletne wariactwo. Doszli do końca tunelu, gdzie znajdowały się kolejne osadzone w lodzie drzwi. Były zamknięte i zablokowane umieszczoną w połowie wysokości grubą drewnianą belką. - James Renshaw... - mruknął porucznik. - To on znalazł statek kosmiczny? - Tak. Ale sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Po przybyciu na stację McMurdo Schofield otrzymał krótki raport, z którego wcale nie wynikało, by Stacja Lodowa Wilkes była czymś szczególnym. Przebywał tu zwykły zespół naukowców: studiujący faunę oceaniczną oceanobiolodzy, badający zamrożone w lodzie skamieliny paleontolodzy, szukający zasobów naturalnych, geolodzy oraz geofizycy - był nim także James Renshaw - za pomocą głębokich odwiertów próbujący zdobyć próbki uwięzionych w lodzie przed tysiącleciami gazów. Obiektem szczególnym uczyniło Stację Lodową Wilkes to, że dwa dni przed nadaniem przez Abby Sinclair wezwania pomocy wysłano z niej również inny sygnał o wysokim priorytecie. Było to żądanie przysłania na Wilkes oddziału żandarmerii wojskowej. Dokładniej nic nie było wiadomo, ale wyglądało na to, że jeden ze stacjonujących na Wilkes naukowców zabił kolegę po fachu. Porucznik spojrzał na zablokowane drzwi i pokręcił głową. Naprawdę nie miał czasu na takie rzeczy. Jego rozkazy były jednoznaczne: ZABEZPIECZYĆ STACJĘ. ZBADAĆ STATEK KOSMICZNY. ZWERYFIKOWAĆ JEGO POCHODZENIE. CHRONIĆ GO PRZED STRONAMI TRZECIMI DO CHWILI PRZYBYCIA WSPARCIA. Schofield doskonale pamiętał ciasne pomieszczenie odpraw na pokładzie Shreveport i dolatujący z głośnika głos podsekretarza obrony: - Poruczniku, strony trzecie z pewnością również odebrały wezwanie pomocy. Jeżeli naprawdę tam na dole jest pozaziemski statek kosmiczny, można się spodziewać, że ktoś zechce go przejąć. Rząd Stanów Zjednoczonych chciałby uniknąć takiej sytuacji. Pańskim zadaniem jest ochrona tego statku, nic więcej. Powtarzam: pańskim zadaniem jest ochrona statku kosmicznego. Wszystkie inne względy mają drugorzędne znaczenie. Chcemy mieć ten statek. Ani razu nie wspomniano o bezpieczeństwie znajdujących się na stacji amerykańskich naukowców, co oczywiście nie uszło uwagi Schofielda. Sarah Hensleigh najwyraźniej także się tego domyślała. WSZYSTKIE INNE WZGLĘDY MAJĄ DRUGORZĘDNE ZNACZENIE