ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Pokazała tylko nie zapłacony rachunek na dwieście dziewięćdziesiąt cztery dolary i smutno pokręciła głową. Wyglądało na to, że Gordon się w końcu poddał. Zawiódł Schlichtmanna. Przestał płacić rachunki z pralni. Jan zaczął wyjaśniać, że dziś jest najważniejszy dzień w jego życiu. Musi mieć właśnie ten garnitur, bo on ma cudowne właściwości. Kobieta pamiętała Schlichtmanna z jego poprzednich wizyt. Często zabawiał ją swymi opowieściami. Powiedziała, że gdyby to od niej zależało, wydałaby mu garnitur, ale kierownik zabronił jej tego. Adwokat począł ją błagać. Bez tego garnituru, tłumaczył, na pewno przegra i nigdy już nie będzie mógł uregulować rachunku. Kobieta raz i drugi zerknęła przez ramię w stronę drzwi na zaplecze i szybko podała mu ubranie. To dobry omen, myślał Schlichtmann, energicznym krokiem zmierzając do biura. Pierwszy dzisiejszy test jego siły przekonywania zakończył się sukcesem Od dawna tęsknił za tą chwilą, kiedy będzie mógł przemówić do przysięgłych. Zdarzało się, że w czasie trwania rozprawy ta tęsknota stawała się wszechogarniająca. Kiedy zeznawał Riley, Schlichtmann miał ochotę odwrócić się w kierunku ławy i wykrzyknąć: „Posłuchajcie sami, jak ten człowiek kłamie!” A tłumacząc swojego biegłego, powiedziałby, że owszem, Pinder popełnił kilka błędów, ale mówił prawdę. Chciałby też wyjaśnić przysięgłym powody ciągłych sprzecwiów Fachera oraz zaakcentować, że nawet jeśli sędzia nie wierzy w winę Beatrice Foods, to wcale nie znaczy, że oni muszą podzielać to zdanie. Zależało mu, aby przysięgli rozumieli tę sprawę tak dobrze jak on. Tymczasem historia tragicznych wydarzeń w Woburn została rozbita na kawałki — najpierw przez sędziego, który podzielił rozprawę na etapy, później przez Fachera nieustannie zgłaszającego sprzeciwy, wreszcie przez zawiłość pytań. Miał przed sobą trudne zadanie poskładania tych części z powrotem w całość, którą przysięgli mogliby zrozumieć. Wiedział, że sami nie znajdą rozstrzygnięcia kwestii zawartych w pytaniach sędziego. To on musiał im podsunąć właściwe odpowiedzi — jedyne, które pozwalały kontynuować rozprawę. W czasie weekendu Nesson nalegał, żeby Schlichtmann mówił z serca i z głowy, żeby nie uczył się przemowy na pamięć. Ale historia, którą zamierzał opowiedzieć na sali, była długa i skomplikowana, zatem spisał ją całą. A później, nie chcąc, by cokolwiek mu umknęło, zlekceważył radę Nessona i wyuczył się jej od początku do końca. Jak zwykle nie spał przez całą noc. Wolał czuwać, szczególnie przed tak ważnym dniem. Nie chciał być wypoczęty i spokojny, wolał mieć poczucie, że znalazł się nad przepaścią, czuć adrenalinę krążącą we krwi. Teresa spędziła z nim tę noc i kiedy przebudziła się o świcie, słyszała jego cichy głos, monotonnie powtarzający słowa przemówienia. Przed gmachem sądu znów pojawiły się telewizyjne wozy transmisyjne z antenami satelitarnymi na dachu, blokując niemal caly Post Office Square. Na czternaste piętro gmachu po długiej nieobecności powrócił tłum gapiów, ściśniętych teraz ramię przy ramieniu na drewnianych ławkach widowni. Teresa siedziała z matką Schlichtmanna i sekretarkami z kancelarii, Wujek Piotruś przyprowadził młodą asystentkę z Banku Bostońskiego, przyszły obie córki Fachera, a Keating zjawił się w towarzystwie licznej grupy członków zarządu koncernu Grace'a. Według wieloletniej tradycji pierwszy mowę końcową wygłasza ten prawnik, który z przemową wstępną wystąpił jako ostatni. Tak więc teraz pierwszy powinien mówić Facher, po nim Keating, zaś ostatnie słowo miało należeć do Schlichtmanna. Pomijając sprawę popisów oratorskich, treść podsumowań jest zazwyczaj łatwa do przewidzenia i Facher niczym nie zaskoczył uważnych obserwatorów procesu. Schlichtmann siedział za stołem w otoczeniu swoich wspólników, zwrócony plecami do obrońcy. Później miał wyznać otwarcie, że nawet nie pamięta wystąpienia Fachera. Był jednak pewien, iż obrońca przekonywał przysięgłych, że opinia Drobinskiego została oparta na wątpliwych założeniach, natomiast Pinder, ten powszechnie uznawany ekspert, po prostu nie odrobił pracy domowej i naprędce sfabrykował wytłumaczenie przyczyn niedoboru wody w rzece. Schlichtmann nie miał też wątpliwości, że tak samo Keating zaatakuje Pindera i winą za skażenie wód podziemnych obarczy zakłady przemysłowe leżące w północnej części doliny. Po zakończeniu posiedzenia nie mógł sobie również przypomnieć, jakie jeszcze sprawy poruszał Keating. Lipcowe słońce stało już wysoko i świeciło jasno przez otwarte okno nad ławą przysięgłych, kiedy sędzia ogłosił godzinną przerwę na lunch. Jan nie mógł przełknąć ani kęsa. Poszedł wyłożonym marmurową posadzką korytarzem do męskiej toalety i ochlapał twarz wodą