ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

A proszę popatrzeć, ilu ludzi uprawia sporty. Siedzą, popijają piwko i patrzą na jedenastu panów kopiących piłkę. 29 GWIAZDY W DŁONIACH 4 UCZESTNICY WYPRAWY NA KUNYANG CHHISH WIELKIE ZBIOROWE ZWYCIĘSTWO 30 EWA MATUSZEWSKA LIDER Kochałem wszystkich moich wspinaczy, do tej pory mam bliskie z nimi kontakty. To był wspaniały zespół. Mieliśmy tylu alpinistów, że mogliśmy zorganizować dwie, trzy wyprawy o najwyższych ambicjach sportowych, na najtrudniejsze drogi. Ktokolwiek się wspina, jest już człowiekiem innego gatunku. A podstawową sprawą jest to, by trzymać się z daleka od prostaków, szkoda życia na to. A po drugie - być jak najdalej od ludzi, którzy nie mają poczucia humoru. Przez pięćdziesiąt lat doskonaliłem swoje umiejętności, coraz większe zadania stawiałem przed sobą. I to właściwie do dziś mi profituje. Jeśli znalazłem jakieś uznanie wśród swoich przyjaciół, wśród Polaków, a również na forum międzynarodowym, to dla mnie olbrzymia satysfakcja. Dały mi to góry i moja filozofia życiowa, bo - jeszcze raz podkreślam - każdy powinien mieć własne stanowisko w każdej sprawie. Wtedy nie byłoby może takiej idiotycznej fascynacji faszyzmem czy komunizmem, w którą ludzie popadli, a która dla mnie nigdy nie była zrozumiała. Gorzko za to odpokutowali. I dobrze! Ludzie o tak słabych charakterach, że ulegli różnym narwanym, chorym umysłowo ideologom, zapłacili za to bardzo wysoką cenę. Niech ponoszą konsekwencje, może coś zmienią, może wreszcie będą wiedzieli, jak powinni do życia się odnosić, by byle kto im w głowach nie zawrócił. Takie konsekwencje ponosi nie tylko naród niemiecki za faszyzm, ale jeszcze większe powinni ponieść ludzie wykształceni, intelektualiści, których oczarowała ideologia komunizmu, dziś uważana za science fiction. Oni też powinni ponieść konsekwencje i troszkę zastanowić się nad swoim życiem. Kiedy w maju 2000 przeprowadzałam wywiad z Andrzejem Zawadą do „Tygodnika Podhalańskiego", już od stycznia było wiadomo o jego ciężkiej chorobie. Toteż początkowo miałam skrupuły - zawracam głowę człowiekowi cierpiącemu, choć walczącemu. Jak heroiczna była to walka, miałam okazję widzieć między 12 a 14 maja 2000 roku, kiedy to w Muzeum Sportu i Turystyki przy ulicy Wawelskiej w Warszawie odbywał się tradycyjny już Przegląd Filmów Alpinistycznych im. Wandy Rutkiewicz. W tym roku przypadała dwudziesta rocznica zdobycia przez polskich alpi- .31 GWIAZDY W DLONMACH nistów Mount Everestu. 17 lutego 1980 roku na szczycie stanęli Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki. Temu właśnie epokowemu w dziejach himalaizmu wydarzeniu był poświęcony VIII Przegląd Filmów Alpinistycznych. Najważniejszą osobą był oczywiście Andrzej Zawada, kierownik wyprawy i jej pomysłodawca, prekursor zimowej eksploracji Himalajów i Karakorum. Dzięki Andrzejowi Zawadzie himalaizm zimowy stał się domeną Polaków. Nasi alpiniści mogli pozbyć się kompleksów - wprawdzie podbój najwyższych szczytów odbył się bez ich udziału, ale za to oni pokazali światu, że zimą Himalaje też są dla ludzi. Tyle, że dla najlepszych. Trzy majowe dni były wielkim świętem Wielkiego Kierownika. Z liczących się w środowisku postaci byli chyba wszyscy, a młodzież codziennie wypełniała szczelnie niewielką salkę, w której wyświetlano filmy. Kolejni uczestnicy wyprawy snuli nostalgiczne wspomnienia, przerywane anegdotkami, główny bohater ze swadą i pasją opowiadał o swych górskich dokonaniach, były kwiaty, szampan, przemówienia oficjalne i wystąpienia całkiem prywatne. Myślałam wówczas: jakie to szczęście, że mógł jeszcze w takiej dobrej formie świętować swój Everest. Nie wyglądał dobrze - fizycznie. Jednak formy psychicznej mógł mu pozazdrościć niejeden zdrowy człowiek. I tylko czasem przez ułamek wręcz sekundy, jakby zapadał się w sobie, zawieszał głos i patrzył ponad otaczający go tłum. Szybko jednak odpędzał ogarniający go cień następną zabawną historyjką, wracając do nas z bardzo daleka. Zależało mi na zrobieniu wywiadu z legendą polskiego i światowego alpinizmu. Zastanawiałam się, czemu nie zrobiłam tego wcześniej. Rozmowa z Zawadą dla każdego dziennikarza interesującego się alpinizmem to był samograj. Znakomity gawędziarz, o nieco złośliwym poczuciu humoru, potrafił zdominować każdego rozmówcę. Prawdę powiedziawszy, wystarczyło tylko podstawić mikrofon i można było spisywać z kasety niemal gotowy materiał