ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Właś- ciwie Landers uszkodził ją sobie podczas pierwszej bójki z podoficerami marynarki w barze hotelowym, a ponow- nie, kiedy kopnął w głowę pilota z eskadry lotnictwa rozprowadzającego, ale ponieważ Curran o tym nie wiedział i nie badał kostki po tamtych pierwszych burdach, orzekł, że stało się to w trakcie bójki w szpitalu. Landers zaś nie chciał mówić całej prawdy ani jemu, ani Stevensowi. Dopiero potem, po zakończeniu całej sprawy, kiedy odwołano sąd wojskowy, Curran wygadał się przed nim, że cały czas wiedział o jego kostce. Siedzieli właśnie w jego gabinecie, tuż po jej najświeższych oględzinach. - Tak - rzekł chirurg, uśmiechając się szeroko - po napuchnięciu albo jego braku łatwo rozpoznać, czy jakiś mięsień albo staw ostatnio ucierpiał. Trudniej orzec, jak dawno to się stało albo ile razy, jeśli kontuzja wydarzyła 429 się przed jakimś czasem. Po prostu wiedziałem, byłem pewien, że nie stało się to podczas tej bójki. - Dlaczego nie powiedział pan o tym pułkownikowi Stevensowi? - spytał Landers. Curran cały czas miał na twarzy swój dziwny, charakterystyczny uśmieszek. — Pan, jak widać, też mu o tym nie powiedział. Z sobie wiadomego powodu - odparł. - Po prostu chciałem pana wesprzeć i zostawić pewną swobodę manewru, jeśli tego pan chciał lub czuł taką potrzebę. — Zależało mi jedynie na tym, żeby nie wiedzieli o tamtych bójkach, tych na początku - wyjaśnił Landers. - Domyślałem się czegoś takiego - rzekł Curran i wzruszył ramionami. - Niech pan siądzie, Marion. - Wskazał krzesło po drugiej stronie biurka. - Znamy się już całkiem długo. Na tyle długo, żeby się nawzajem nieźle poznać. Landers bardzo ostrożnie zajął miejsce i usiadł na krześle trochę usztywniony. Po chwili jednak postanowił, że opisze Curranowi szczegółowo tamte dwie bójki. Kiedy kończył, obaj się śmiali. Idąc za ciosem opowie- dział również o innych bójkach, jakie stoczył w ciągu zeszłych miesięcy, tych, w których niczego sobie nie uszkodził, jeśli nie liczyć otartych pięści i opuchniętych kostek palców. Curran bardzo znacząco wzruszył ramionami, a po- tem uniósł w górę swoje dłonie chirurga. Zamachał w powietrzu wszystkimi dziesięcioma palcami. - Ja czegoś takiego nie mogę zrobić - powiedział. - Bo straciłbym zajęcie. — A ja wcale nie uważam tych bójek za takie wspaniałe - rzekł bez przekonania Landers. — Chciałem z panem porozmawiać, Marion. - Dla większej poufałości Curran przysunął się ze swoim fotelem obrotowym bliżej biurka. - Zazwyczaj roz- 430 mawiam z pacjentami tylko na tematy chirurgiczne, ale pan jest bardzo bliski napytania sobie prawdziwej biedy. Landers spojrzał na niego uważnie. - To znaczy, pójściu do więzienia wojskowego? - spytał. Curran skinął głową. — Ja już jestem w prawdziwej biedzie - odparł Landers z uśmiechem. - Zginę na tej wojnie. Przede mną nie ma przyszłości. — Niech pan sięgnie myślą dalej. Niech pan pomyśli o czasach po wojnie. — Nie potrafię. — Przecież nie chce pan sobie narobić tyłów w woj- sku, zostać wyrzucony z niego w hańbie, co będzie się wlokło za panem do końca życia. — Nie potrafię myśleć o tym, co będzie później - odparł Landers. - Dla mnie nie ma żadnego potem. Nie ma nic. Ściana. Zasłona z mgły, przez którą nic nie widać. Curran obserwował go przenikliwie. — Naprawdę? - spytał. — Oczywiście. Po wojnie nie ma dla mnie żadnych czasów. Panu łatwo, bo pan będzie żył. Zajmie się pan chirurgią, zrobi wielką karierę, zdobędzie pan sławę, pomoże ludzkości i zarobi mnóstwo pieniędzy. Przy okazji. Nie sprawi to panu żadnych trudności. Wpatrujący się w niego cały czas uważnie Curran zacisnął usta. — Tak. Pewnie tak. Tak chyba będzie. I bez pańskich przypomnień czuję się z tego powodu wystarczająco winny. - Znowu wbił wzrok w Landersa. - Rzeczywiście tak pan to czuje? Jak pan to ujął? Że wszystko przesłania panu zasłona z mgły? — Oczywiście - potwierdził Landers. - Bo tak to właśnie wygląda. Nie ma tam nic. Zupełnie