ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

.. Chodzą słuchy, że hrabia myślisz o pokoju. Niech Bóg broni od zawierania pokoju! Po takich ofiarach i po takim szaleńczym odwrocie - zawierać pokój? Cala Rosja stanie przeciw hrabiemu i każdemu z nas będzie wstyd, że nosi mundur. Jeśli już tak sprawy stoją, to trzeba się bić, póki Rosja może i póki ludzie trzymają się na nogach... Dowodzić musi jeden, a nie dwóch. Pański minister, hrabio, może jest i dobry w ministerstwie, ale generał z niego nie tyle kiepski, ile całkiem do niczego, i jemu właśnie powierzono los całej naszej Ojczyzny... Doprawdy, z gniewu dostaję wariacji; proszę mi wybaczyć, że piszę tak zuchwale. Ten, widać, nie kocha monarchy i życzy nam wszystkim zguby, kto radzi zawrzeć pokój i pozwala, żeby minister dowodził armią. A więc ja piszę hrabiemu prawdę: proszę szykować pospolite ruszenie. Albowiem minister w nader kunsztowny sposób prowadzi ze sobą do stolicy gościa. Pan fligiel-adiutant Wolzogen wydaje się bardzo podejrzany całej armii. Powiadają, że jest raczej po stronie Napoleona niż po naszej i to on wszystko doradza ministrowi. Nie tylko jestem uprzejmy dla niego, ale i posłuszny niby kapral, chodem starszy od niego. To boli; wszelako ja kochając mojego dobroczyńcę i monarchę - jestem posłuszny. Jeno mi żal monarchy, że takim ludziom powierza dzielną armię. Proszę sobie, hrabio, wyobrazić, że przez rejteradę straciliśmy więcej niż 15 tysięcy ludzi ze zmęczenia i w szpitalach; a gdybyśmy atakowali, tego by nie było. Na miłość boską, powiedz Pan, co matka nasza, Rosja, powie na to, że tak się boimy i czemu tak dobrą i wspaniałomyślną ojczyznę oddajemy łajdakom i w każdego poddanego wpajamy nienawiść i hańbę? Dlaczego go tchórzyć i kogo się bać? Jam nie winien temu, że minister jest niezdecydowany, tchórzliwy, niezdatny, kunktator i ma wszelkie ujemne cechy. Cała armia aż płacze i klnie go na czym świat stoi... 98 VI Wśród niezliczonego mnóstwa podziałów, jakich można dokonać w zjawiskach życiowych, można znaleźć takie, w których przeważa treść, i takie, w których przeważa forma. Do tych, w przeciwieństwie do życia wiejskiego, ziemiańskiego, gubernialnego, a nawet moskiewskiego, można zaliczyć życie petersburskie, zwłaszcza zaś salonowe. To życie jest niezmienne. Od roku 1805 godziliśmy się i kłócili z Bonapartem, robiliśmy konstytucje i przerabiali je, a salon Anny Pawłowny i salon Helene był taki sam jak przedtem: jeden siedem, drugi pięć lat temu. U Anny Pawłowny tak samo ze zdumieniem mówiono o sukcesach Bonapartego, a zarówno w jego sukcesach, jak i w folgowaniu mu przez monarchów europejskich widziano złośliwy spisek, którego jedynym celem było wyrządzenie przykrości i wzbudzenie niepokoju wśród nadwornego kółka, którego przedstawicielką była Anna Pawłowna. I zupełnie tak samo u Helene, którą sam Rumiancew zaszczycał swymi wizytami i którą uważał za kobietę nader rozumną, zarówno w roku 1808, jak i w roku 1812 z zachwytem mówiono o wielkiej nacji i o wielkim człowieku, ze smutkiem patrzono na zerwanie z Francją, które, jak mniemali ludzie zbierający się w salonie Helene, powinno zakończyć się pokojem. W ostatnich czasach, po przybyciu monarchy z armii, w tych dwóch tak odmiennych kółkachsalonach nastąpiło pewne wzburzenie, były pewne nieprzyjazne demonstracje jednego przeciw drugiemu, ale kierunek każdego z tych kółek pozostał ten sam. W kółku Anny Pawłowny przyjmowało się tylko Francuzów - zagorzałych legitymistów, tu wypowiadano patriotyczną myśl, że nie należy bywać we francuskim teatrze, którego utrzymanie kosztuje tyle, ile utrzymanie całego korpusu. Pilnie śledzono bieg wypadków wojennych i rozsiewano wieści jak najkorzystniejsze dla naszej armii. W kółku Helene, rumiancewowskim, francuskim, zaprzeczano wieściom o okrucieństwie wroga i wojny i rozważano wszystkie próby Napoleona zmierzające do pojednania. W owym kółku stawiano zarzuty tym, co doradzali zbyt pochopne zarządzenia, o ile chodziło o przygotowania do wyjazdu do Kazania dworu i żeńskich zakładów naukowych, którym patronowała cesarzowa-matka. W ogóle w salonie Helene sprawa wojny przedstawiała się jako czcze demonstracje, które bardzo szybko zakończą się pokojem, i panowało zdanie Bilibina, który obecnie w Petersburgu stale bywał u Helene (każdy rozumny człowiek musiał u niej bywać), że o sprawie decyduje nie proch, ale ci, co go wymyślili. W tym kółku ironicznie, nader rozumnie, choć i nader ostrożnie, szydzono z moskiewskiego entuzjazmu, o którym wieść nadeszła do Petersburga wraz z przybyciem monarchy. W kółku Anny Pawłowny, przeciwnie, zachwycano się tym entuzjazmem i mówiono o nim, jak mówi Plutarch o starożytnych. Książę Wasilij, zajmujący nadal te same wysokie stanowiska, był ogniwem łączącym te dwa kółka