Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!
-fH; Mia³em to wszystko na g³owie, bo mianowano mnie, oczywi¶cie, kierownikiem tego wyjazdu. Wszystko jako¶ uda³o siê za³atwiæ, pozosta³ wszak¿e jeden problem, o którym wiedzia³em, ¿e mo¿e przynie¶æ k³opoty. Otrzyma³em do dyspozycji zaled wie sto siedemdziesi±t dolarów, ³±cznie z kieszonkowym zawodników (po piêæ dola rów na g³owê). To ju¿ by³a prawdziwa rozpacz! Zdawa³em sobie sprawê, ¿e ¶wiadomi tego stanu rzeczy zawodnicy bêd± starali siê znale¼æ ¶rodki zaradcze, przewidywa ³em nawet, jakiego rodzaju i bardzo siê tego obawia³em. Nie staæ nas by³o nawet na korzystanie z rosyjskich wagonów restauracyjnych, bo wszystkie przyznane nam ruble zosta³y wydane na zakup sypialnych biletów. ¯ywili¶my siê wiêc suchym prowiantem zabranym z Warszawy, obfitym co prawda, ale te¿ i nara¿onym w przegrzanych wagonach na ³atwe i szybkie psucie. Zatrucie w takich warunkach ca³ej olimpijskiej grupy na trzy miesi±ce przed igrzyskami by³o rzecz± gro¼n± i bardzo prawdopodobn±. Jako mój zastêpca i jednocze¶nie lekarz kadry jecha³ z nami przesympatyczny doktor Wiktor S., cz³owiek zauroczony narciarstwem, którego najwiêkszym marze niem by³o, aby jego syn, zreszt± bardzo dobrze je¿d¿±cy w barwach naszego WKN junior, zosta³ kiedy¶ olimpijczykiem. Kadrê szkoleniow± stanowili za¶ najlepsi polscy trenerzy, ongi¶ zawodnicy: Józef Zubek (biegi mê¿czyzn), Edward Mróz (biegi kobiet), Marian Woyna-Orlewicz (kombinacja norweska) i Mieczys³aw Kozdruñ (skoki). W¶ród zawodniczek i zawodników byli: Stefania Biegun, Zofia Pêksa, Mary sia Danielka, Marysia Bukowa, Tadeusz Kwapieñ, Mateja, Aleksander Kowalski, Dzidek Hryniewiecki, W³adek Tajner, Antek £aciak, Gustek Bujok i jeszcze prawie dwa razy tyle najlepszych w Polsce. Tu¿ przed wyjazdem, na odprawie z zawodnikami, dotkn±³em dra¿liwego tematu, jakim by³ absolutny zakaz wwozu do Finlandii spirytusu. Rozleg³ siê jeden jêk i narzekania: A co mamy zrobiæ, kiedy ju¿ go kupili¶my? Przecie¿ on nam jest potrzebny do smarowania miê¶ni podczas masa¿u. Mo¿ecie go tu jeszcze sprzedaæ, zostawiæ u znajomych. A co do masa¿u, to ka¿demu wystarczy jedna odkorkowana pó³litrówka. I koniec dyskusji. Znaj±c surowo¶æ Finów w têpieniu nawet najmniejszych prób przemytu alko holu, nie mog³em sobie pozwoliæ na ¿adn± pob³a¿liwo¶æ. Mog³oby siê to zakoñczyæ wielkim skandalem i dla Polski, i dla naszych fiñskich przyjació³ z Kouvoli. Z drugiej za¶ strony fakt, ¿e doro¶li ludzie, obdarowani przez PRL raptem piêcioma dolarami kieszonkowego na ca³y pobyt wróc± do domów tu¿ przed Bo¿ym Narodzeniem z pustymi rêkami z tak przecie¿ atrakcyjnej jeszcze wtedy zagranicy, by³ trudny do przyjêcia. Ale tak, niestety, wygl±da³a wówczas rzeczywisto¶æ. Wsiadali¶my w Warszawie do moskiewskiego poci±gu przy deszczowej pogo dzie. Tak samo la³o w Zakopanem, a ¿aden z tatrzañskich szczytów nie by³ nawet pobielony. Wiadomo¶ci telefoniczne z Finlandii mówi³y, ¿e tam ¶niegu tak¿e brak, ale jest spodziewany lada godzina. S± za to silne mrozy. W Moskwie wypad³o nam czekaæ na poci±g do Helsinek ponad piêtna¶cie godzin. Przewie¼li¶my wiêc baga¿e z dworca: Bia³oruskiego na Leningradzki, podzieli³em ca³± grupê na specjalno¶ci i ka¿d±, pod opiek± trenera, wyposa¿on± w jakie¶ nêdzne kopiejki na metro oraz suchy prowiant, wypu¶ci³em na miasto. 476 . Trudno wszak by³o trzymaæ na postronku trzydzie¶cioro doros³ych ludzi przez ponad pó³ doby w zat³oczonej poczekalni. Mieli¶my siê spotkaæ na dworcu pod zega rem na godzinê przed odjazdem poci±gu. Oczywi¶cie, w ¶rodowisku polskim by³o rzecz± niemo¿liw±, aby wszyscy zjawili siê punktualnie. Brakowa³o biegaczy. Za³adowali¶my siê wiêc do poci±gu bez nich i w narastaj±cym zdenerwowaniu obaj z doktorem S. patrzyli¶my na umykaj±ce minuty. Zbiorowego biletu wystawionego na jednym blankiecie nie mogli¶my im zostawiæ, nawet gdyby zaistnia³a taka mo¿liwo¶æ. Wreszcie na trzy minuty przed odjazdem poci±gu wpadli na peron zziajani, w rozche³stanym odzieniu. Okaza³o siê, ¿e poszli na lody i ¼le obliczyli kopiejki. Zabrak³o im pieniêdzy na metro. U¶wiado mili to sobie w odleg³o¶ci dwunastu kilometrów od dworca, na pó³torej godziny przed odjazdem poci±gu. W ciê¿kim obuwiu podjêli morderczy bieg po zat³oczonych, mokrych ulicach. Tym razem siê uda³o. Pó³ nocy doktor S. nak³ada³ opatrunki na poobcierane piêty. Obudzi³em siê nad ranem i stwierdzi³em, ¿e jestem sam w przedziale wagonu sypialnego. Poci±g sta³, przez obmywan± deszczem szybê w po¶wiacie ledwie co wstaj±cego dnia widaæ by³o du¿e zabudowania dworcowe, dochodzi³y te¿ st³umione odg³osy komunikatów zapowiadanych przez megafon. Korytarz by³ pusty, wszyscy nasi jeszcze spali zajmowali¶my ca³y wagon. Przy jednym tylko oknie sta³ w pi¿a mie nasz doktor. Plecy drga³y mu od t³umionego ³kania. Podszed³em, ale zatrzyma³ mnie ruchem rêki. Wyra¼nie chcia³ byæ sam. Wróci³em do przedzia³u, jednak zasn±æ ju¿ nie mog³em. Stali¶my w Leningradzie. Po kilkunastu minutach poci±g ruszy³ do Helsinek. Gdy wyjechali¶my z miasta, doktor wróci³ do przedzia³u. U¶miechn±³ siê przepraszaj±co i milcz±c nala³ sobie z p³askiej butelki kusztyczek koniaku, pokosztowa³, po³o¿y³ siê i odwróci³ do ¶ciany. Wiedzia³em, ¿e nie ¶pi, ale nie przeszkadza ³em mu. Zacz±³em czytaæ ksi±¿kê. Pêdzili¶my ju¿ po Karelii. Siedemna¶cie lat wcze ¶niej nale¿a³a ona do Finlandii, lecz w wyniku przegranej po niemieckiej stronie wojny Finowie musieli oddaæ potê¿nemu bezwzglêdnemu zwyciêzcy dwustukilometrowy pas wschodniego terytorium, a¿ po Vippuri, wa¿ny port na Ba³tyku, zwany obecnie Wyborgiem. Po d³u¿szej chwili doktor wróci³ duchem do tego ¶wiata