Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
- Gdy mi uroczyście wręczano te odznaczenia - powiedział raz w celi - wydawało mi się, że jestem w germańskim niebie! Stroop to zdyscyplinowany podoficer. Odpowiada mu życie koszarowe, regulamin służby wewnętrznej, ślęczenie nad wykazami kompanii i pułku. Kaligrafuje tam, kreśli. Nie wyobraża sobie lepszej szkoły życia niż pruski dryl. Zazdrośnie patrzy na monoki oficerski. Pije rozkazy z ust szefów. Brutalne połajanki i wymyślania oddaje z nawiązką szeregowcom. Wśród podwładnych ma pupilków - co nie skarżą się na ostre traktowanie i umieją organizować jedzenie. Trafia ze swoją kompanią do Brzeżan. Dostaje kwaterę w polskim domku. Nieźle mu się wiedzie, bo i tryb życia uregulowany, i oficerowie mniej naciskają. Żołnierze - wytrąceni przedtem z równowagi częstymi transportami i pierwszą linią frontu - wrócili do normy, do kieratu codziennych zajęć. I jedzenia mają dużo. 4 Lippische Militdrverdienstmedaille mit Schwertern (niem.) - Lippski Medal Zasługi Wojskowej z Mieczami. 5 Unteroffizier (niem.) - plutonowy. 6 Eisernes Kreuz II Klasse (niem.) - Żelazny Krzyż II klasy. 52 ROZMOWY Z KATEM Stroop lekko przytył. Chodził od czasu do czasu na deptak brzeżański, gdzie spacerowała młodzież. Jak w Detmoldzie. Zainteresował się tam dziewczyną. Poszedł za nią krokiem wywiadowcy. Mieszkała niedaleko ich kwatery. - Nie wiedziałem - wywnętrzał się w celi - że jest kuzynką naszych gospodarzy i że czasem ich odwiedzała. Poznaliśmy się później. To była ładna dziewczyna i taka... - Miła? - zagadnąłem, słysząc, że głos mu mięknie w sposób nieoczekiwany. - Tak. Chodziliśmy na spacery. Świeciło słońce i księżyc był srebrny, ładny kraj... - No i co? - No i chodziliśmy tak z sobą. Rozmawialiśmy. Nigdy jej nie pocałowałem w usta. Raz tylko w nosek, niech pan wierzy - ciągnął rozmarzony. - Ona była dobra i tyle rzeczy wiedziała, i taka była wykształcona, i taka kobieca, ta Łona C. Zamierzałem - jeśliby chciała - pobrać się z nią, nawet może w Polsce zostać na stałe. Pisywałem listy z Rumunii do niej, z Węgier, i nawet z Detmoldu. Jeszcze w roku 1922 z nią korespondowałem. - Dlaczego pan się z Łona nie ożenił? - Pragnąłem. Ale rodzice i przyjaciele z Detmoldu odradzili, mówiąc o różnicy kultur. Dobrze zrobiłem nie angażując się w to małżeństwo. - Czy dlatego, że Łona była kobietą z tak zwanej przez was "niższej sfery"? - Muszę się panu przyznać, że tak. Mając za żonę Polkę, Francuzkę czy Amerykankę, nigdy nie mógłbym znaleźć się w SS, a moje dzieci byłyby mieszańcami. Nieraz jeszcze wspominał Stroop w więzieniu Lonę C., chyba największą miłość swego życia. W Mokotowie wyobrażałem sobie tę Lonę. Była z pewnością dziewczęco-naiwna, przezroczysta i promienna od wewnątrz. Może ją idealizowałem, ale każdy ma prawo do fantazjowania, gdy mu z tym dobrze. Szczególnie w więzieniu. Stroop często wracał do przeżyć pierwszej wojny. Był zafascynowany lasami i bagnami Polesia, które uważał za naturalny park narodowy Europy. Szczególnie interesowały go żubry, łosie, żbiki i białorusko-poleskie konie chłopskie. Dawał im wysoką notę. - Takie koniki niczego nie potrzebują, a są piekielnie wytrzymałe i silne - mówił. Nazywał je "panje-pferde". Zwracał uwagę na ubóstwo mieszkańców Polesia przy potencjalnych walorach gospodarczych tego obszaru. Nie mógł zrozumieć przyczyn zacofania techniczno--cywilizacyjnego ludności i mówił o tych chłopach: "tamtejsi tubylcy to dzicz". Uważał, że są stworzeni na niewolników i że pod zarządem niemieckim osiągnęliby szczęście. Był zachwycony bogactwem Ukrainy, surowcami, czarnoziemem i fizyczną tężyzną oraz sprawnością kobiet. Z Galicji przeszła jednostka Stroopa do Rumunii, w Karpaty. Opisywał nam szczegółowo front na szczytach i w śniegach, ciężkie warunki transportu i aprowizacji, pierwszą linię oraz luzowanie jej odcinków, bliskie i dalsze etapy, kantyny, zaopatrzenie, łączność i tęsknotę do kraju. Często był "unrasiert und fern der Heimat"7, wojsko niemieckie śpiewało już wówczas to zdanie na melodię "Wołga, Wołga". W celi często nucił swą niemiecką "Wołgę" Gustaw Schieike, szczególnie gdy był w dobrym humorze. Kpił wtedy sam z siebie i z nas, czasem nawet zaśmiewał się dobrotliwie popluwając przez szczerbate zęby. Tęsknił Stroop w Karpatach do Lony C., do swojej "świętej z Brzeżan". Ale jednocześnie z zainteresowaniem obserwował karpac- ko-rumuńskie góralki, "brudne i dzikie, ale z najładniejszymi pod słońcem piersiami", jak mówił. Raz, po obiedzie, zaczął męsko-konfidencjonalne zwierzenia. - Chłopki rumuńskie sprzedawały nam mleko. Była zima. Mroźno. Ale mleko zachowywało letnią temperaturę, bo one nosiły 7 "Unrasiert und fern der Heimat" (mem ) - "nie ogolony i z dala od ojczyzny" 54 ROZMOWY Z KATEM butelki bezpośrednio na piersiach, przysłoniętych, tamtejszym obyczajem, rozciętą bluzką, a na to kożuch. Można było pierś zobaczyć. Nie krępowały się tym. Do nas przynosiła mleko mężatka. - Starsza od pana? - Tak. Chyba o osiem lat, ale nie była chuda, jak inne góralki. Patrzyła na mnie z ogniem. - Pewno czuła w panu samca? Stroop się speszył i rzekł: - Przecież jeszcze nie wiedziałem wówczas, co to jest stosunek z kobietą. Raptem zarzucił mnie potokiem słów: - Panie, to było około Bożego Narodzenia. Wyszliśmy z kwatery. Mróz cholerny, księżyc, gwiazdy. Przytuliłem ją i poszliśmy. Po dwóch godzinach wyszedłem z pasterskiej szopy jako pełnoprawny mężczyzna. - Odprowadził ją pan potem w stronę domu, opierając się od czasu do czasu o opłotki? - zapytałem. - Rumunkę? Nie! Nie odprowadziłem. Tego dnia więcej nie rozmawialiśmy. Niewiele opowiedział nam Stroop o swych obserwacjach i poglądach na temat armii niemieckiej w Rumunii i na Węgrzech. Ubogie to były relacje. Nawet nie znał dokładnie przebiegu działań wojsk kajzerowskich na tym obszarze. Wspominał za to, ale bardzo oględnie, że został drugi raz ranny. Przypuszczam, że chodziło o przypadkowe zadraśnięcie. A może się mylę. Opowiadał również o Bukareszcie, dokąd go odkomenderowano w 1918 roku na czteromiesięczny kurs topograficzny w Yermessungschule8. Od tej pory zaliczył siebie do kategorii "dyplomowanych topografów". Stroop pędził na ogół w Rumunii życie tyłowego podoficera, między kompanią, kuchnią, maszynami, musztrą, rekwizycjami, kasy- 8 Yermessungschule (mem.) - szkoła miernicza. POD SZTANDAREM KAJZERA 55 nem podoficerskim i piwiarnią. Jednakże udekorowany został we wrześniu 1916 roku odznaczeniem, które się nazywało: Furstliche Lippische Yerdienstkreuz9. - Rosła liczba blach na piersi generała - zauważył Schieike, który na pierwszej wojnie nosił belki w formacjach pionierów i budował mosty, nierzadko po pas w wodzie. Często wspominał Stroop Węgry z roku 1918 i "wielkiego" Mackensena10. Do Madziarów czuł sympatię, choć ich krytykował