Alleluja! W samÄ porÄ dwa debile zorientowaĹy siÄ, Ĺźe sÄ dla siebie stworzeni!
Potem spokojnie mu wyjaśnił zasady zachowania się każdego żołnierza. Mówił opanowanym, cierpliwym głosem, nie przejmując się tym, że Justin obrzucał go obelgami i zacisnąwszy pięści doskakiwał co rusz do niego. Royce robił uniki, wreszcie podstawił mu nogę. Chłopiec upadł jak długi na twarz. Nie poddawał się jednak. Zerwał się i ponownie ruszył do ataku. Baron bez wysiłku unikał każdego ciosu, realizując swój plan ćwiczeń. Justin próbował go dosięgnąć pięścią, głową i barkiem, cały czas przy tym przeklinając. Gdy nazwał barona bękartem, wylądował na ziemi, wzbijając tumany kurzu. Jak tylko kurz opadł, Justin ujrzał pochylającego się nad nim Royce'a. Usiłował zerwać się na nogi, ale Royce przytrzymał go butem postawionym na jego piersi. - Nie jestem ani bękartem, ani twoim porywaczem. Jestem twoim dowódcą, Justinie, a ty moim wiernym wasalem. Justin zamknął oczy i łapał powietrze jak ryba. Royce go puścił, odszedł na bok i kontynuował wykład. Chłopiec powstał wreszcie powoli, zmobilizował resztki sił i plunął w twarz Normanowi. Nie trafił, ale go tym znieważył. Baron 286 NAGRODA odpowiedział na obelgę błyskawicznie. Wymierzył Justinowi zasłużonego kopniaka. I chłopiec rozłożył się znowu jak długi. Kara została mu wymierzona bez złości. Royce udzieli! po prostu swojemu uczniowi pierwszej nauczki. Justin spojrzał dopiero wtedy na barona innymi oczami. Mimo furii zauważył, że baron zachował pełny spokój. Nie rozumiał tego, lecz to strach nie pozwalał na trzeźwe myślenie. Prowokował barona, jak tylko potrafił, lecz nie udało mu się doprowadzić do tego, by go zabił. I to było najgorsze, bo znaczyło, że będzie musiał nadal żyć. - Wszystko, co ci właśnie tłumaczyłem, sprowadza się do kilku podstawowych zasad. Nie będziesz ciężarem dla swojej jednostki. Będziesz ćwiczył, na ile tylko starczy ci sił, będziesz traktował innych godnie, nigdy, przenigdy nie postąpisz po tchórzowsku. W przeciwnym wypadku przysporzysz twoim towarzyszom wiele kłopotów. Nauczysz się polegać na innych, tak jak oni nauczą się polegać na tobie, w myśl idei: wszyscy za jednego, jeden za wszystkich. To wszystko jest bardzo proste, Justinie. Royce zdawał sobie sprawę, że niewiele z tego, co powiedział, dotarło do Justina. Wyglądał jak dzikie zwierzę, które przed chwilą uciekło z klatki. Robił wrażenie biednego, zaszczutego zwierzęcia. - Czego chcesz ode mnie? - ryknął nagle. - Wszystkiego, co możesz nam dać. - Royce znowu postawił but na piersi leżącego chłopca. - A nawet więcej. I klnę się na Boga, dasz mi dokładnie to, czego ja chcę. Odszedł od Justina i skinął na Ingelrama. - Idź z nim i pokaż mu, gdzie trzymamy odzienie i rynsztunek - rzekł i przeniósł wzrok na chłopca. - A ty natychmiast dokładnie się umyjesz i doprowadzisz do porządku. Od jutra rozpoczynasz ćwiczenia razem z innymi. Świadomie odwrócił się tyłem do chłopca Ingelram podał Justinowi rękę, aby pomóc, mu wstać, ale chłopiec odepchnął 287 JULIE GARWOOD wyciągniętą dłoń i sam powstał. Ingelram odsunął się przezornie na bok. Wiedział, że baron jest przygotowany na podstępne zaatakowanie go i dlatego Royce'a nie ostrzegł, kiedy Justin skoczył nań i spróbował go pochwycić. Jednak błyskawicznie znalazł się w powietrzu i wylądował na kolanach. Royce odwrócił się i jeszcze raz butem rozłożył Justina na ziemię. - Jeżeli chcesz dostąpić zaszczytu walki ze mną, najpierw musisz się tego nauczyć. A przede wszystkim sprawić sobie o wiele silniejsze mięśnie, chłoptasiu. - Chłoptasiu!? - wrzasnął Justin. - Nie zasłużyłeś na to, aby cię nazywać nawet kotem. Ingelramie, poleciłem ci pokazać mu odzienie i jakieś dopasować. Wasal skinął posłusznie głową i znowu podał Justinowi rękę. Ten chwycił ją instynktownie. Uświadomił sobie, że zapomniał jej odtrącić, kiedy już stał na nogach. Był jednak zbyt wyczerpany, aby jasno myśleć. Opadły mu ramiona. Dziś przegrał sromotnie, ale jutro ich pokona, musi tylko odpocząć i nabierać sił. Poczłapał krok w krok za Ingelramem. - Nazwano mnie chłopcem raz czy dwa razy, gdy wstąpiłem do szeregów barona - powiedział Ingelram. - Potem oficjalnie zostałem kotem. Widzisz, Justinie, my, rekruci, jesteśmy nazywani kotami przez starszych i doświadczonych rycerzy. Jest to przezwisko dość obelżywe, ale oni też kiedyś byli kotami. Poradzimy sobie z tym. Korzystamy z każdej okazji, aby współzawodniczyć z nimi. Kiedy już przestaniesz tak się wściekać, to zrozumiesz, jakie spotkało cię szczęście, że ci pozwolono wstąpić do najbardziej elitarnego oddziału w całej Anglii i Normandii. Ingelram mówił poważnie, ale Justin przyjmował to za kpiny. 288 NAGRODA - Wkrótce opuszczę to... - mruknął brat Nicholaa. - Nie muszę wysłuchiwać twoich głupkowatych wyjaśnień. - Nie wyjdziesz stąd bez zgody barona. To sprawiłoby naszej jednostce wiele kłopotów. Musisz tu zostać. Czy zwróciłeś uwagę, że podczas każdego twojego ataku Royce bronił się bez używania rąk? Ta uwaga zelektryzowała Justina. Rzeczywiście nie pomyślał o tym. Ingelram nie zrażał się niczym i mówił dalej: - Baron Royce używał tylko nóg. A ty nie. To właśnie była pierwsza lekcja obrony