ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Josif mówił niewiele i niewiele jadł. Próbował sam siebie przekonać, że to z powodu zmęczenia. Lecz oczy miał szeroko otwarte i jego uwaga nie osłabła ani na chwilę. Obserwował Kyaren i Ansseta, głównie jednak Ansseta; patrzył, jak jego dłonie rysują wdzięczne linie w powietrzu, jak jego oczy rozbłyskują radośnie po skosztowaniu potrawy, po celnym dowcipie lub bez powodu, po prostu dlatego, że cieszył się chwilą obecną. Każde słowo Ansseta mówiło o miłości, a milczenie Josifa odpowiadało. - Jak myślisz, Josif? - zagadnęła go Kyaren i zorientował się, że nie słuchał rozmowy. - Przepraszam - powiedział. - Chyba się zdrzemnąłem. - Z szeroko otwartymi oczami? - zaśmiała się Kyaren. Głos miała zmęczony. Ansset spojrzał uważnie na Josifa. Josif sądził, że chłopiec próbuje mu coś przekazać; wiedział, że Josif skłamał, że Josif wcale nie drzemał. - Dlaczego nie pójdziesz do łóżka? - zaproponował mu Ansset. - Jesteś zmęczony. Josif kiwnął głową. - Pójdę. - Ja też już lepiej pójdę - powiedział Ansset. - Było cudownie. Dziękuję. Wstał i ruszył do drzwi. Kyaren odprowadziła go, rozmawiając po drodze. Josif jednakże zlekceważył uprzejmość i wrócił do sypialni. Nie potrzebował czasu do namysłu. Wiedział, co musi zrobić. Ansset nie był tylko przypadkowym znajomym, tylko zwykłym przełożonym. Kyaren będzie go zapraszała, znowu i znowu. Więc Josif zaczął zdejmować ubrania z półek i wkładać do torby. Był jednak zmęczony i wkrótce usiadł na krawędzi łóżka, trzymając brzegi torby wypełnionej do połowy, zastanawiając się, co to pomoże. Sama myśl o opuszczeniu Kyaren wprawiała go w przerażenie. Myśl o pozostaniu była jeszcze gorsza. Już to kiedyś robiłem, pomyślał. To wszystko już było i co dobrego mi przyniosło? Przypomniał sobie Pyotera i wtedy już nie mógł wstać, dokończyć pakowania, wyjść. Kochał Pyotera pierwszą miłością. To właśnie Pyoter nauczył Josifa, nieśmiałego chłopca wyjątkowe j urody, jak dawać i przyjmować miłość. Josif odkrył wtedy coś, czego nie wiedział o sobie. Że kiedy komuś ufał, nie ukrywał niczego. Że kiedy kochał, nie mógł pokochać nikogo innego. On i Pyoter chodzili wszędzie razem, robili wszystko razem. Tak często mówili "my", że słowo "ja" z trudem przechodziło im przez usta. Zaledwie rok różnicy wieku uczynił ich przyjaźń tak chłopięcą, tak ostentacyjną, że nikt nie dostrzegał w tym żadnych seksualnych podtekstów; lecz Josif nauczył się również, że nie potrafi kochać bez uprawiania miłości, że jedno jest częścią drugiego, ośrodkiem tęsknoty. Więc on i Pyoter dzielili wszystko i wydawało się, że tak zostanie na zawsze. Aż do Banta. Bant od razu wiedział. Josif nigdy nie zrozumiał, co spowodowało zmianę. Po prostu jednego dnia wszystko było tak samo: Bant, daleki przyjaciel, i Pyoter, przesłaniający cały świat. A potem następnego dnia wszystko się zmieniło. Pyoter stał się obcy, a Bant, który wreszcie wziął Josifa do łóżka, całkowicie go zastąpił. Josifa przerażało, że mógł się zmienić tak szybko, że jego uczucia odmieniły się w ciągu jednej nocy. Nie chciał myśleć, że powodem jest seks; odtworzył przebieg wydarzeń i dostrzegł zarodki zmian już przed miesiącami, kiedy Bant zatrudnił go jako sekretarza i zaczęli ze sobą żartować w biurze. Teraz Josif przypominał sobie dotknięcia, gesty, uśmiechy; zmieniał się przez cały czas, ale zauważył to poniewczasie. Nie mógł znieść swojej nielojalności w stosunku do Pyotera. Tygodniami próbował utrzymać ich związek. Nie miał szans. Pyoter nie był głupcem i cierpiał coraz bardziej, w miarę jak coraz wyraźniej wychodziło na jaw, że Josif już do niego nie należy. I wreszcie Pyoter powiedział: "Dlaczego nie odszedłeś od razu, zamiast tak mnie rozdzierać po kawałku?" Tym razem, pomyślał Josif, tym razem muszę odejść. Zanim zniszczę Kyaren. Ponieważ nie potrafię się oprzeć temu chłopcu i prędzej czy później nadejdzie zmiana, jeśli nadal będę go widywał. Wkrótce już nie do Kyaren będę kierował swoje myśli i uczucia; i nawet jeśli ten chłopiec nigdy nie zostanie moim przyjacielem, wkrótce dostanę takiej obsesji na jego punkcie, podobnie jak na punkcie Banta, że nie wytrzymam dłużej z Kyaren. Torba leżała u jego stóp, do połowy napełniona. Dlaczego nie odchodzę?, zapytał siebie Josif. Dlaczego ciągle tu siedzę? Wiem, co mam zrobić, znam przyczynę, taki już jestem i jedyny sposób, żeby mnie powstrzymać, to powstrzymać wszystko, a jednak siedzę tutaj i jeszcze się nie spakowałem, i nie odchodzę, więc dlaczego? Odpowiedź stała w drzwiach, ze zdumioną miną. - Co ty robisz? - zapytała Kyaren. - Pakuję się - odparł Josif, ale już wtedy wiedział, że nie odejdzie. Nie potrafił opuścić Pyotera ani Banta z własnej woli; nie będzie umiał opuścić Kyaren. Nie panuję nad sobą, uświadomił sobie Josif. Oddałem się jej i nie potrafię podjąć decyzji, żeby się uwolnić. - Dlaczego? - zapytała Kyaren, już urażona, ponieważ nie pojmowała jego zachowania. Jeśli zostanę, zniszczę ją tak, jak zniszczyłem Pyotera. - Zostaniemy przyjaciółmi - powiedział Josif. - Co się stało? Dlaczego teraz, o trzeciej nad ranem? Co ja zrobiłam? - Ansset - odpowiedział Josif. Nie zrozumiała. - Jak możesz być zazdrosny o niego? On ma dopiero piętnaście lat! Dają im leki w Domu Pieśni, on jest bezpłodny, opóźniają dojrzewanie o całe lata... on prawie nie ma płci, Josif... - Nie jestem o niego zazdrosny - odparł Josif. Przez chwilę wpatrywała się w niego, a potem zrozumiała. - Ciągle te sześćdziesiąt dwa procent, tak? - rzuciła. - Nie - zaprzeczył. - Po prostu widzę potencjał. Chcę tego uniknąć. - Nie ma żadnego potencjału. - Nie rozumiesz. - Cholernie dobrze rozumiem