ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

— Mieszka na wschodzie? — łan pamiętał tylko, że Jessie mówiła mu, iż Astrid pochodzi z Nowego Jorku. — Nie. Pięć lat temu kupiła w Kalifornii ranczo i żyje sobie jak u Pana Boga za piecem. Myśleliśmy, że znudzi się po pół roku, ale ku ISsemu zdumieniu znalazła tam swoje miejsce. Jest bardzo nieza-Da, często jeździ konno i udaje kowboja. Dodam, że liczy sobie ||ledcmdziesiąt dwa lata. Ma w sobie coś ze stylu Colette. Jessie wyobraziła sobie niewysoką siwą kobietkę w kowbojskim JJU na tle tych delikatnych mebli. Oczywiście jeśli choć trochę ypominafe Astrid, efekt mógł być zaskakujący, zważywszy, że ybojskie buty pochodziły pewnie od Gucciego, a szerokoskrzydły telusz od Adolfa. Sypialnia obok pokoju Astrid była poważniejsza i najwyraźniej tżała kiedyś do jej męża. Goście wymienili zdumione spojrzenia. )bne sypialnie? No tak, przy tej różnicy wieku... Dalej mieścił się kiełki elegancki gabinet, cały w czerwonej skórze, z pięknym ym biurkiem, na którym stały zdjęcia Astrid. Przez ten pokój podyni przemknęła jak kometa i wróciła do holu, zamykając za sobą wi. t- Fantastyczne — westchnęła Jessie. Był to ten rodzaj domu, w którym chciałoby się zostać na zawsze. H/ rozumieli, czemu Astrid nie znalazła sobie czegoś mniejszego. f tych wnętrzach zawarta była historia ludzi, którzy w nich mieszkali • kawał dobrego życia. - Dół już widzieliście. Nic nadzwyczajnego, ale w sumie całość ||*l niebrzydka. Jessie zwróciła uwagę, że nigdzie nie widać śladu służby. Na-lluby się spodziewać przynajmniej pokojówki w białym fartuszku ) lokaja, najwyraźniej jednak Astrid mieszkała sama. — Lubicie kraby? Powinnam była zadzwonić wcześniej i zapytać, i 2tłpomniałam — na twarzy Astrid pojawiło się zakłopotanie. Uwielbiamy — odpowiedziała za oboje Jessie. Och, to dobrze. Ilekroć przygotuję je dla kogoś, okazuje się, że lut nu nie uczulony czy coś w tym rodzaju. Ja gotowa bym się sprzedać Ť k niby! Hyła to niezwykła biesiada. Na środku stołu w jadalni piętrzyła się |tn n okazałych krabów ułożonych na ogromnym półmisku, obok stała , karafka białego wina, do tego sałata i gorące bułeczki. Astrid la rękawy czarnej sukni, kazała łanowi zdjąć marynarkę i na-1 się nad półmiskiem, podekscytowana jak dziecko. 98 99 DANIELLE STEEL TERAZ I NA ZAWSZE — łan, ty paskudniku!... Ja pierwsza go wypatrzyłam! — zachichotała, kiedy sprzątnął jej sprzed nosa wyjątkowo dorodny okaz. Rzeczywiście wyglądała jak mała dziewczynka, której matka, wychodząc na wieczór, pozwoliła zaprosić przyjaciół na kolację pod warunkiem, „że wszyscy będą grzeczni". Miała mnóstwo uroku i zarówno Jessie, jak i łan zakochali się w niej po uszy. Wieczór upłynął nad wyraz przyjemnie. Ot, trójka całkowicie beztroskich ludzi folguje wyszukanym gustom i ulubionym przyjemnościom. Dawno już minęła północ, kiedy łan wstał i wyciągnął rękę do Jessie. — Astrid, mógłbym tu zostać do rana, ale jutro muszę popracować nad książką, a Jessie, kiedy się nie wyśpi, zmienia się w potwora. — Wszyscy żałowali, że wieczór dobiegł już końca. — Pójdziesz z nami na balet w przyszłym tygodniu? — Z przyjemnością. Muszę przyznać Jessie stuprocentową rację: uprzedzała mnie, że cię polubię. Pierwszy raz pójdę gdzieś z jakąś parą i nie będę się czuła jak piąte koło u wozu. — Ładne mi piąte koło! — wszyscy parsknęli śmiechem. Astrid uściskała ich na odchodnym, jakby znali się od lat. Oni też mieli wrażenie, że ta kobieta, stojąca boso na progu swego domu, jest ich starą przyjaciółką. Pomachała im jeszcze ręką, nim zniknęła za czarnymi lśniącymi drzwiami, zdobnymi mosiężną kołatką w kształcie lwiej głowy. — Jezu Chryste, Jess, jaki wspaniały wieczór! I jaka cudowna kobieta!... Jest zdumiewająca. — Prawda? Chociaż musi być strasznie samotna. Zaprasza ludzi do swojego życia w taki sposób, jakby miała w sobie mnóstwo miłości i nikogo, komu mogłaby ją ofiarować. — Jessie ziewnęła szeroko, a łan skinął głową. Najbardziej lubili wieczorem omawiać miniony dzień. łan zawsze był tuż obok, dzielił z Jessie sekrety, opinie, wątpliwości. Jessie starannie wymazała z pamięci okres jego pobytu w areszcie. — Ciekawe, jaki był jej mąż? Chyba nie tak zabawny jak ona. — Dlaczego tak sądzisz? — zdziwiła się Jessie. Nic nie wskazywało, by Tom Bonner miał mniej poczucia humoru niż jego żona. W końcu pojęła, co łan miał na myśli. — Osobne sypialnie? — Uśmiechnął się z zażenowaniem, a ona go uszczypnęła. — Ty zbereźniku! — Nie jestem zbereźnikiem. I uprzejmie zauważam, madame, że (Wet jako dziewięćdziesięciolatek nie dam się wyrzucić z twojej tólalni. Ani z twojego łóżka! — objął ją, wielce z siebie zadowolony. — Czy to obietnica, panie Ciarke? —— Mogę ją złożyć na piśmie. — Trzymam cię za słowo — pocałowała go, zanim weszli do domu. — '.ieszę się, że polubiłeś Astrid, kochany. Ja jestem nią oczarowana 111 lałabym poznać ją lepiej. Świetnie się z nią rozmawia. Wiesz? omal ii h /uczęłam się jej zwierzać. Rozmawiałyśmy wczoraj tak serdecznie ,, — Jessie wzruszyła ramionami; trudno było ubrać to w słowa, a łan St nie nachmurzył. — Po prostu człowiek chciałby być z nią szczery. łan zatrzymał się i spojrzał na żonę. — Powiedziałaś jej o tym? — Nie. p— To dobrze