ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Filip wezwał Apellesa, aby go sportretował razem z królową, rzecz jasna z odpowiednimi poprawkami i upiększeniami, bo obraz miał zostać zawieszony w świątyni delfickiej. Olimpias odmówiła jednak pozowania u boku męża i Apelles musiał obserwować ją z daleka, aby wykonać wstępne szkice. Ostateczny rezultat zachwycił w każdym razie Filipa. Król poprosił więc malarza, żeby sportretował również Aleksandra, ale młodzieniec odmówił. - Chciałbym raczej, żebyś namalował moją przyjaciółkę - powiedział. - Nago. - Nago? - zdziwił się Apelles. - Tak. Brakuje mi jej piękności, kiedy jestem daleko. Powinieneś wykonać mi obraz niezbyt duży, który mógłbym zabierać ze sobą w podróż, ale bardzo wierny. - Będzie ci się zdawało, że jest z krwi i kości, panie -zapewnił go Apelles. I tak Kampaspe, o której mówiono, że jest najpiękniejszą kobietą Grecji, pozowała nago przed największym z malarzy. Aleksander z niecierpliwością czekał na możliwość 208 podziwiania efektu dzieła artysty i codziennie zaglądał, żeby zobaczyć postępy w pracy, ale szybko się zorientował, iż ich nie ma albo prawie nie ma. Apelles wciąż robił szkice i wycierał je, by robić nowe. - Ależ ten obraz jest jak płótno Penelopy - zauważył młodzieniec. - Czy coś jest nie w porządku? Apelles był wyraźnie zakłopotany. Patrzył na przepiękną modelkę, potem na Aleksandra i znów na dziewczynę. - O co chodzi? - nalegał królewicz. - Chodzi o to... Chodzi o to, że nie mogę znieść myśli o rozstaniu się z tak niezwykłą pięknością. Teraz Aleksander popatrzył na Kampaspe i na mistrza i wyczuł, że podczas owych długich posiedzeń nie zajmowali się wyłącznie sztuką malarską. - Rozumiem - powiedział. Pomyślał w owej chwili o Leptine, która miała zawsze oczy zaczerwienione od płaczu, i pomyślał też, że równie pięknych kobiet nie zabraknie mu w przyszłości, jeśli tylko ich zapragnie. Wziął również pod uwagę to, że Kampaspe z każdym dniem stawała się coraz bardziej natarczywa i interesowna. Podszedł więc do malarza i szepnął mu na ucho: - Mam dla ciebie propozycję. Ty zostawisz mi obraz, a ja zostawię ci dziewczynę. Jeśli oczywiście ona nie ma nic przeciwko temu. - Och, mój panie... - wymamrotał wzruszony artysta. - Jak mam ci dziękować. Ja... Ja... Aleksander poklepał go po ramieniu. - Ważne, żebyście byli szczęśliwi i żeby obraz się udał. - Potem otworzył drzwi i wyszedł. Filip i Aleksander udali się do Koryntu pod koniec lata i zostali ugoszczeni na koszt miasta. Wybór miejsca 209 nie był przypadkowy: to właśnie w Koryncie sto pięćdziesiąt lat wcześniej Grecy poprzysięgli stawić opór perskiemu najeźdźcy i stamtąd miała pochodzić nowa przysięga, która połączyłaby wszystkich Greków z kontynentu i wysp podczas wielkiej wyprawy do Azji. Przedsięwzięcia, które miało przyćmić chwałę wojny trojańskiej, opiewanej przez Homera. W namiętnym przemówieniu do delegatów Filip przywołał wszystkie etapy sporu między Europą a Azją, nie zapominając też o epizodach z mitologii; przypomniał poległych pod Maratonem i pod Termopilami, pożar akropolu w Atenach i jego świątyń. Chociaż chodziło o wydarzenia dotyczące kilku pokoleń, pozostawały one jednak żywe także dlatego, że Persja nie przestała nigdy wtrącać się w wewnętrzne sprawy państw greckich. Ale ważniejsza od tych wyblakłych wspomnień perskich inwazji była decyzja Filipa, aby ich przekonać, świadomość, że nie istnieje alternatywa dla jego woli i że również wojna wchodzi w grę. Smutny los Teb i ich sprzymierzeńców stał jeszcze wszystkim przed oczami. W końcu Zgromadzenie przyznało królowi Macedończyków stanowisko wodza Greków na wielką wyprawę przeciwko Persji, jednak wielu delegatów sądziło, że chodzi o chwyt propagandowy. Byli w błędzie. Aleksander miał w owych dniach możliwość zwiedzenia Koryntu, którego nigdy wcześniej nie widział. Wszedł w towarzystwie Kallistenesa na niedostępny akropol i podziwiał wspaniałe świątynie Apollona i Po-sejdona, króla morza, opiekuna miasta. Największe wrażenie zrobiła na nim niezwykła konstrukcja, dzięki której statki lądem pokonywały drogę z Zatoki Sarońskiej do Zatoki Korynckiej, unikając w ten sposób konieczności opłynięcia Peloponezu z jego półwyspami, najeżonymi mnóstwem ostrych raf