Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!
Graves podszedł do najbliższego nieboszczyka. — Bywa, że po ¶mierci człek nie zawsze wygl±da tak, jak za życia, ale tego tu poznaję. Nazywał się Jendi, a przynajmniej ja go znałem pod takim imieniem. Był rabusiem z Jal-Pur, z którym Cnotliwy robił niekiedy interesy. Morderca, rabu¶ i handlarz niewolników. — Graves spojrzał na Księcia. — Sk±d się tu wzi±ł? — Powiedzmy, że wbrew mojej woli chciał zawrzeć ze mn± znajomo¶ć — odpowiedział James. Graves się u¶miechn±ł. — Gdyby uci±ł sobie z tob± pogawędkę, wygl±dałaby tak, że mówiłby¶ mu wszystko, czego chciałby się dowiedzieć, on za¶ słuchałby, dopóki nie doszedłby do wniosku, że trzeba cię zabić. — Znasz więc tego człowieka — odezwał się Ksi±żę. — Jak s±dzisz, dla kogo mógł pracować? — Mówiło się tu i ówdzie, że choć Jendi był zwykłym opryszkiem, czasami pracował z ludĽmi znacznie bardziej odeń groĽnymi — z Jastrzębiami. — Jakże to możliwe? — spytał zdziwiony Arutha. — My¶lałem, że Jastrzębie unikaj± kontaktów z obcymi. — Owszem, ale czasami trzeba co¶ z kim¶ załatwić, więc wykorzystuj± ludzi przekupionych albo zastraszonych. Kiedy na przykład mowa o zabójstwie dla korzy¶ci, kto¶ musi prowadzić negocjacje w ich imieniu. — My¶lałem, że gdy potrzebujesz usług skrytobójcy, wystarczy, że zostawiasz gdzie¶ nazwisko ofiary, i kto¶ do ciebie przy chodzi, by pogadać o cenie. — Owszem — odparł Graves — ale kto¶ musi przekazać im to nazwisko i powiadomić zleceniodawcę o wysoko¶ci ceny. Oni sami się tym nie zajmuj±. — Nie wiesz przypadkiem, czy w¶ród Jastrzębi nie widziano Keshan? — spytał Arulha. — Wasza Wysoko¶ć, to bractwo nie uznaje narodów. Mordercy z Królestwa traktuj± Izmalisów jako krewniaków. — No, ale przynajmniej jedno się wyja¶niło — stwierdził Arutha. — Możemy Jastrzębi umie¶cić w tym samym worku, co zabójców z Kesh. — Dosłownie — dodał Graves. — Co chcesz przez to powiedzieć? — Że Wasza Wysoko¶ć znajdzie waszych Nocnych Jastrzębi, zarówno tych z Królestwa, jak i tych z Kesh, w miejscu do którego jeĽdziec dotarłby st±d w ci±gu tygodnia. — Gdzie to jest? — spytał Arutha. — Powiedz, a daruję ci twoje przestępstwa i dam wolny przejazd, dok±dkolwiek zechcesz. — Na południe od zatoki Shandon — odparł Graves —jest stary szlak, którym dawniej prowadzano karawany. Dzi¶ już nikt — go nie używa. Dalej ku południowi leży łańcuch wzgórz, na którym kiedy¶ Keshanie zbudowali fortecę. Wiem o tym tylko dlatego, że ten tu człowiek — wskazał na rozpoznane przez siebie ciało — wygadał się kiedy¶ po pijaku. Na jakiej¶ starej mapie możecie jeszcze znaleĽć tę fortecę. Wiedzcie jednak, że leży w ruinie i gniazdo naszych ptaszków można znaleĽć w podziemnych tunelach. — Podobn± kryjówkę mieli w Cavell — stwierdził James. — Maj± tam wodę — ci±gn±ł Graves. — To stare Ľródło, a żywno¶ć chyłkiem sprowadzaj± z Krańca Ziemi i Shamaty, przy czym dostawcy nie maj± pojęcia, z kim handluj±. Gniazdo to leży do¶ć blisko Krondoru, by uderzać, kiedy im wygodnie, a jeżeli człek nie wie, czego szuka, minie je, niczego nie podejrzewaj±c. Przejedziecie, Wasza Wysoko¶ć, nie zdaj±c sobie sprawy, że¶cie zostawili za sob± kryjówkę zbrodniczej szajki. — Pospieszaj do moich komnat — odezwał się Arutha do Williama, który aż do tej pory słuchał wszystkiego w milczeniu. — WeĽ tylu ludzi, ilu ci trzeba, ale chcę, by¶cie przejrzeli wszystkie stare mapy i znaleĽli choć ¶lad tej keshańskiej twierdzy. — Chłopcze, czytasz keshańskie pismo? — spytał Graves. — Owszem — odparł William. — To szukaj miejsca zwanego Dolin± Straceńców. Jak je znajdziesz, przesuń palec ku wschodowi. Jeżeli ta forteca jest na mapie, może została opisana jako Grobowiec Utraconych Nadziei. — Podejrzewam, że nie było to miejsce, które wybierali ochotnicy — wtr±cił niewinnie James. — Niewiele o nim wiem — odpowiedział Graves — oprócz tego, co mówił ten pijak. Powiedział, że załogę tamecznej twierdzy zostawiono, by jej bronili do ¶mierci, co też uczyniono. Tak przynajmniej głosz± niektóre keshańskie legendy. Powiadaj±, że miejsce to jest nawiedzone przez duchy żołnierzy, krwiożercze upiory lub co¶ w tym gu¶cie