ďťż
They seem to make lots of good flash cms templates that has animation and sound.
Podobne

an image

Alleluja! W samą porę dwa debile zorientowały się, że są dla siebie stworzeni!

Wolną ręką usiłowała odgarnąć z twarzy skrzydła kornetu. Wyobrażam sobie, jak teraz wyglądam, pomyślała. I zwróciła się do policjanta: Więc to prawda, że w górach jest tak niebezpiecznie? Wykonał gwałtowny skręt, skutkiem czego omal nie doszło do wypadku. A czy byłbym tutaj, gdyby nie było niebezpiecznie? - ryknął. Ponieważ pytanie najwyraźniej zawierało w sobie odpowiedź, zakonnica nie odezwała się ani słowem. Zamknąwszy się w swojej celi wytarła się i przebrała, a potem pobiegła do refektarza, gdzie cała wspólnota z wyjątkiem kilku osób, które akurat miały dyżur przy chorych, czekała na nią, aby odmówiła modlitwę przed kolacją. Dokonała nadludzkiego wysiłku, żeby cokolwiek zjeść, raz dlatego, że nie wypadało wybrzydzać na kurczaka w papryce, podczas gdy reszta zgromadzenia łapczywie chłeptała cienką zupę chlebową, a po drugie, ponieważ zauważyła, że szafarka ukradkiem ją obserwuje. Matka Millas od wielu lat piastowała tę funkcję w zgromadzeniu, biorąc na siebie jednocześnie uciążliwe zadanie czuwania nad stanem finansów Szpitala; oba te obowiązki pełniła w sposób wręcz katastrofalny, dając pokaz nieudolności i bałaganiarstwa, a mimo to nikt nie wątpił, że gdy tylko kolejna przeorysza odejdzie, jej stanowisko obejmie właśnie ona, w nagrodę za swe doświadczenie i ofiarność; jednakże gdy nadszedł ów moment, Matka Prowincjalna, zapewne uważając, że matce Millas, prócz braku kompetencji, można też zarzucić nieco trudny charakter i niejaką toporność w kontaktach z otoczeniem - co było przyczyną nieustannych nieporozumień i kłótni z innymi zakonnicami, z lekarzami, z chorymi, z dostawcami, jednym słowem z każdym, kto miał z nią do czynienia - wolała pominąć ją w awansie i mianować przeoryszą siostrę Consuelo, która była dużo młodsza od matki Millas, ale zdaniem Matki Prowincjalnej i jej Rady lepiej się nadawała do sprawowania tej godności. Ponieważ nowa przeorysza i siostra szafarka miały ściśle ze sobą współpracować, Matka Prowincjalna, powiadomiwszy wspólnotę o swej decyzji, pozostawiła w zawieszeniu nominację matki Millas. Oczywiście siostra Consuelo co prędzej zatwierdziła szafarkę na jej dawnym stanowisku, dodając, że nikt nie pełniłby lepiej tej funkcji, ona sama zaś jest przekonana, iż ich współpraca okaże się łatwa, miła i pożyteczna. Od tamtej chwili nie było w ich wzajemnych stosunkach żadnej okazji do sprzeczki, lecz, logicznie rzecz biorąc, należało przypuszczać, że matka Millas, może nie w pełni tego świadoma, czuje się boleśnie dotknięta z powodu owego różańca upokorzeń, którym ją poddano. Siostra Consuelo próbowała udawać, że nie dostrzega, iż jest obserwowana, ale choć bardzo się starała, nie mogła jeść: na samą myśl o przełknięciu choćby kawałeczka kurczaka czuła się chora. Gdy kolacja dobiegła końca, wymówiła się zmęczeniem i zamiast uraczyć swoją trzódkę budującą pogawędką, postanowiła przeczytać kilka urywków z książki stanowiącej wybór pobożnych rozmyślań. Miała cichą nadzieję, że mniszki, roztargnione z powodu burzy, nie będą zbyt uważnie słuchały lektury, sama bowiem nie wiedziała, co czyta, nie rozumiała wypowiadanych przez siebie zdań i nie była pewna, czy mówiąc artykułuje zrozumiałe dźwięki. Teraz siostra szafarka patrzyła na nią z niepokojącym uporem. Ucisk w gardle nie pozwolił przeoryszy dokończyć lektury. Nie mogę się rozpłakać na oczach wszystkich, pomyślała, i dała znak matce Millas, po czym poprosiła ją, żeby usiadła na jej miejscu, przy pulpicie: Trochę zmokłam i musiało mi to zaszkodzić, powiedziała, źle się czuję, może matka zechce poczytać, a ja będę słuchała. Głosem, w którym pobrzmiewały szydercze tony, szafarka czytała: Ci, którzy naprawdę kochają, kochają wszystko, co dobre, pragną wszystkiego, co dobre, sprzyjają wszystkiemu, co dobre, kochają jedynie prawdę i to, co zacne; nie wiedzą, co to kłótnie czy zazdrość, a to dlatego, że nic innego nie chcą, jak tylko zadowolić oblubieńca, robią wszystko, aby zyskać jego miłość, i całe życie poświęcają trosce o to, aby jak najbardziej mu się przypodobać. W tym momencie siostrze Consuelo wyrwał się szloch, tak głośny, że czytająca musiała przerwać lekturę. Pośród wyczekującej ciszy przeorysza wyciągnęła z rękawa chusteczkę i wytarła nos, mając nadzieję, że ten rozpaczliwy krzyk jej udręczonej duszy zostanie odebrany przez całą wspólnotę jako kichnięcie. Po czym powiedziała: Proszę dalej, matko Millas. Burza trwała do późnej nocy. Bezlitosne światło błyskawic wpadało przez okienka celi siostry Consuelo i zapełniało ściany ulotnymi zjawami, huczały grzmoty niczym głos zza grobu, a w powietrzu, nad ziemią chłostaną piorunami unosił się zapach siarki. Po raz pierwszy w życiu siostra Consuelo poznała, co to jest strach przed Boskim gniewem, i przez wiele nie kończących się godzin, osłoniwszy głowę peleryną, błagała Najświętszą Marię Pannę o wstawiennictwo. W ciągu tej nocy mogła sobie pozwolić na pełne przemyślenie tego, co się stało ostatnio, a także wydarzeń, które doprowadziły ją do obecnego stanu; stwierdziła, że dłużej tego ciągnąć nie można. Używając najbardziej uroczystych i stanowczych słów przyrzekła naprawić popełnione zło i zamknąć drzwi przed nowymi okazjami do grzechu. O świcie wykoncypowała długi list do Matki Prowincjalnej; w liście tym siostra Consuelo wyznawała swe winy nie pomijając szczegółów: skierowałam swoje oczy i żądze ku pewnemu człowiekowi i ukryłam to pod siecią kłamstw, pisała, a pycha, której nie waham się nazwać szatańską, kazała mi sądzić, że mogę stawić czoło światu i wyjść nietknięta ze spotkania z nim; teraz wiem, jak bardzo zbłądziłam i jak krucha jest dusza zaatakowana namiętnością, kiedy Pan Bóg Miłosierny nie powstrzymuje jej swą Bożą łaską